Genewa 2011: Fornasari - włoskie fanaberie

*Przechodząc między lśniącymi samochodami Mercedesa, Peugeot, Volvo i Jaguara, nagle stanąłem obok monstrualnego samochodu SUV we wściekle pomarańczowym kolorze. Pojazd wyglądał jakby zaraz miał z niego wysiąść Mad Max, pogromca złoczyńców, w postapokaliptycznym świecie. *

W Genewie, na małym terenie między SMARTem, BMW Alpina i Peugeot, swe stoisko miała włoska firma Fornasari. Zapewne mało kto zauważyłby tę firmę, gdyby nie stojący obok przejścia monstrualny motoryzacyjny zombi. Samochód tak bardzo odbiega od stylu do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni, że jeden z dziennikarzy z Wysp Brytyjskich stwierdził nawet, że gdyby siedział z butelką whisky i patrzył na ten model, to przed zobaczeniem dna butelki „Samochód z brzydkiego kaczątka zrobiłby się pięknym łabędziem. Jednakże bez whisky raczej ohydny”.

Zacznijmy jednak od początku. Fornasari to włoska firma założona przez Giuseppe Fornasari w 1999 r. i mająca produkować auta sportowe i potężne SUV-y. Jej najbardziej znany model to RR600. Dwudrzwiowy pojazd przypominający nieco Porsche Cayene oparty jest na ramie przestrzennej wykonanej ze specjalnej stali molibdenowo-chromowej, a poszycia wykonano z Kevlaru i włókna węglowego. Pozwoliło to zachować niską masę, a jednocześnie wysoką wytrzymałość. Wnętrze zaś w całości zostało wykończone skórą tylko najlepszej jakości. Oczywiście nie brakuje tam drewna i aluminium, obok których nie brak najnowszej techniki komunikacyjnej.

Pod maską ukryty jest silnik V8 o pojemności 6 l pochodzący z zakładów General Motors, który oryginalnie służy do napędzania Corvetty. Został on jednak poddany modyfikacjom i efekcie generuje moc 610 KM. Zapewnia to, ważącemu 1 860 kg kolosowi, prędkość 280 km/h i przyspieszenie 0-100 km/h w czasie 4 sek. Cena RR600 to 106 000 euro. Jednak sama kwota nie wystarcza. Trzeba jeszcze trochę cierpliwości - rocznie powstaje zaledwie kilka sztuk auta.

W Genewie oprócz najnowszego luksusowego SUV-a w wydaniu czterodrzwiowym, zaprezentowano też dwie inne wersje. Pierwsza była pokryta granatowym lakierem - będącą namiastką „jachtu na kołach”, druga zaś to wspomniany na początku pomarańczowy zombi. Ten pierwszy to rozwinięcie formy stosowanej w RR600. Jednak zamiast zwykłego bagażnika zastosowano tu zabudowę w stylu pick-up’a wykończonego skórą i drewnem.

Ten drugi, nazwany po prostu Racing Buggy, wbrew pozorom wykonany jest identycznie jak inne modele - chromowo molibdenowa klatka i poszycia z włókien węglowych i kewlaru. Jednak w przeciwieństwie do cywilnych modeli, komfort i jakość wykończenia wnętrza nie miały tu raczej znaczenia. Zamiast tego model ma wyposażenie jak w samochodach startujących w rajdach. Producent całkowicie zrezygnował z tapicerek, zabudowy deski rozdzielczej, czy materiałów tłumiących. We wnętrzu mamy jedynie wyczynowe fotele rajdowe Sparco, gaśnicę i urządzenia nawigacji niezbędne w rajdzie terenowym (np. Dakar).

Nie to jest jednak najważniejsze. Jak twierdzi producent ważny jest system napędu i zawieszenie. Pod maską, podobnie jak w innych autach marki Fornasari, zamontowano motor V8 z Corvetty o mocy 610 KM. Jak mówił sam przedstawiciel producenta, największym majstersztykiem w aucie jest przeniesienie napędu i zawieszenie, które pozwala wjechać dosłownie wszędzie. W rzeczywistości wygląd samochodu, deklarowane osiągi (3,8 sek. do "setki") i widoczne zawieszenie wzbudzają respekt. Pozostaje jednak pytanie o sens przedsięwzięcia.

O ile budowa luksusowego modelu jest jeszcze zrozumiała, gdyż wśród osób o zasobnych kontach bankowych może być alternatywą dla np. Porsche Cayene, to stworzenie wersji Racing Buggy można uznać jedynie za fanaberie producenta.

Bogusław Korzeniowski

lop/