Trwa ładowanie...
nowe samochody
03-11-2011 11:56

Francuska elektryczność

Francuska elektrycznośćŹródło: Piotr Mokwiński
d15g7b8
d15g7b8

*Samochody elektryczne na co dzień? Renault chce udowodnić, że to możliwe i niedługo wprowadzi do salonu elektryczne auta, które będzie można załadować w kilka minut. *

(fot. Piotr Mokwiński)
Źródło: (fot. Piotr Mokwiński)

Kolejne lata powinny przynieść odpowiedź w kwestii przyszłości samochodów elektrycznych na naszym globie. Złoża ropy naftowej najprawdopodobniej zostaną wyeksploatowane w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat, więc to najwyższy czas na szukanie alternatywnych źródeł zasilania. Pod koniec lat 90., głośno było o wodorze, jednak temat nieco przycichł. Kilkanaście miesięcy później zapoczątkowano produkcję pojazdów hybrydowych wykorzystujących silniki spalinowe oraz elektryczne, natomiast w ostatnim czasie furorę robią prototypowe pojazdy nie emitujące szkodliwych związków do atmosfery. Ku uciesze ekologów, już elektryczne samochody mamy już w ofercie Mitsubishi, Citroena i Peugeota, a za chwilę dołączą następni. Poważnie do tematu podeszli Francuzi, którzy jeszcze w tym roku zamierzają wprowadzić do sprzedaży dwa swoje najnowsze „elektryki”. W salonach pojawi się rodzinny Fluence i dostawcze
Kangoo.

* ELEKTRYCZNE PROPOZYCJE FRANCUZÓW – ZOBACZ GALERIĘ * Kiedy trzeźwo patrzymy na maszyny zasilane alternatywną energią, największe wątpliwości wzbudza ich cena. Zazwyczaj zahacza ona o absurdalne wręcz wartości. „i-Miev” kosztuje w Polsce 160 tysięcy złotych, zaś jego francuscy bliźniacy niewiele mniej. Podobnie ma się rzecz z wszelkiej maści hybrydami, z trudem osiągającymi satysfakcjonujący wolumen sprzedaży dla producenta. Bez korzystnych ulg podatkowych, przywileju poruszania się pasem dla autobusów, lub chociaż zwykłych dofinansowań rządowych, nie mamy co liczyć na zwiększenie popularności ekologicznych samochodów. Gdyby też zasięg gwarantował chociażby dojazd na działkę i bezpieczny powrót, oraz miasto zapewniło odpowiednią infrastrukturę w postaci szybkich stacji ładowania, mogłoby to zwrócić uwagę klientów. I tu właśnie swoją szansę zwęszył koncern Renault.

(fot. Piotr Mokwiński)
Źródło: (fot. Piotr Mokwiński)

Dwa nowe modele tej firmy oferują przejechanie nawet 180 kilometrów przy pełnym naładowaniu akumulatorów i funkcjonalność na poziomie klasycznego auta spalinowego. Ich zewnętrzna stylistyka nieco odbiega od pierwowzorów, co nie wpływa przesadnie na ich atrakcyjność. Sedan zyskał nieco inne wypełnienie przednich i tylnych lamp, nowy wzór aluminiowych obręczy, a także właściwe z przeznaczeniem detale podkreślające jego odmienność. Podobnie ma się rzecz z dostawczakiem. Jego również od „cywilnej” odmiany nie różni wiele - jedynie grafika zlokalizowanych przy „wlewie” prądu.

d15g7b8

Jeśli już o prądzie mowa, to warto zauważyć, że istnieją trzy sposoby na uzupełnienie energetycznego czynnika warunkującego przemieszczanie się. Możemy to zrobić w domowym zaciszu, korzystając z gniazda 220 V, co zajmie nam od 6 do 8 godzin. Najlepiej przeprowadzać tę operację nocą, gdyż w wielu krajach obowiązują wtedy niższe stawki za pobór energii.

(fot. Piotr Mokwiński)
Źródło: (fot. Piotr Mokwiński)

Druga z możliwości przewiduje skorzystanie ze stacji szybkiego ładowania. Na razie jest ich kilka w Warszawie, ale krajowi włodarze zapewniają, że powstanie ich znacznie więcej. Kontakt z tego typu punktem gwarantuje odzyskanie maksymalnego zasięgu w 30 minut.

d15g7b8

Jeśli zrealizowana zostanie wizja utworzenia podobnych energetycznych słupków przy centrach handlowych, już wkrótce zainteresowanie „elektrykami” może poważnie wzrosnąć. Ostatnia z możliwości przewiduje jeszcze szybsze uzupełnienie prądu. W oparciu o system wymiany akumulatora Quickdrop, stajemy przed szansą zostawienia zużytego zestawu baterii i zainstalowania nowego w zaledwie trzy minuty w specjalnie do tego celu przygotowanych miejscach. Nie wiadomo tylko, czy ta infrastruktura zawita w najbliższych latach do państw Starego Kontynentu.

(fot. Piotr Mokwiński)
Źródło: (fot. Piotr Mokwiński)

Przejdźmy jednak do najbardziej interesującej części, czyli wrażeń z eksploatacji. Mieliśmy możliwość sprawdzić testowe egzemplarze na dystansie kilkuset kilometrów w warunkach aglomeracyjnych jak i pozamiejskich. Fluence’a wyposażono w silnik o mocy 70 kW, gwarantujący całkiem rozsądne wartości przyspieszeń. Osiąga on setkę w około 13 sekund i rozpędza pojazd ważący niewiele ponad 1.5 tony do 135 km/h - prędkość maksymalna ograniczona elektronicznie. Powyższe parametry w zupełności wystarczają do dynamicznego uczestnictwa w ruchu ulicznym. Moment obrotowy w wysokości 226 Nm dostępny jest od najniższych obrotów, wobec czego auto płynnie i bezszelestnie przyspiesza aż do górnych limitów określonych dla autostrad.

d15g7b8

Słychać jedynie szum opon i wiatr opływający karoserię. Wyciszenie kabiny zasługuje na najwyższe wyrazy uznania. Podobnie ma się rzecz z jakością zastosowanych materiałów. Nie odbiegają one od tych stosowanych w spalinowych wersjach, więc nie mamy się czego obawiać.

(fot. Piotr Mokwiński)
Źródło: (fot. Piotr Mokwiński)

Tego samego nie możemy powiedzieć jednak o układzie kierowniczym i trakcyjnym. Renault prowadzi się w starym i dobrym francuskim stylu. Przy hamowaniu lubi delikatnie zanurkować, zaś w ostrzejszym zakręcie nieco zabujać. Przed ostrzejszą jazdą powstrzymuje także drastycznie malejący zasięg. W sytuacji, gdy operujemy pedałem przyspieszacza w systemie 0-1, maksymalny zasięg szybko topniał do 120 kilometrów. Stosując się do zasad ecodrivingu, z łatwością uzyskamy jednak rezultat przewidziany przez konstruktorów.

d15g7b8

Podobne wrażenia mamy zasiadając za sterami Kangoo. Elektryczna jednostka napędowa generuje tylko 44 kW, ale taki sam moment obrotowy jak u swojej bratniej duszy z tego samego koncernu. Nie wpływa to przesadnie na odczucia dotyczące przyspieszeń, choć na papierze przedstawia się to znacznie gorzej. Większe gabaryty wpływają za to korzystnie na praktyczność i przydatność w transportowaniu rozmaitych przedmiotów. Dostawczak może załadować na pokład 650 kilogramów towaru lub aż 3.5 m3 ładunku. W przedziale pasażerskim zmieści się dwóch dorosłych lub pięć osób w wersji osobowej. Zestaw wskaźników jest identyczny jak w „cywilnej” odmianie i cechuje się wyjątkową łatwością obsługi. To dobra propozycja dla przedsiębiorców szukających oszczędności i przemierzających nie więcej, niż 160 kilometrów dziennie.

(fot. Piotr Mokwiński)
Źródło: (fot. Piotr Mokwiński)

Cennik dwóch elektrycznych modeli otwiera kwota w wysokości 20 tysięcy euro. Francuski rząd oferuje dopłatę w wysokości 5 tysięcy, zaś Renault życzy sobie miesięcznie 72 euro tytułem czteroletniego kontraktu obejmującego długoterminowy wynajem litowo-jonowych akumulatorów. To czyni oba modele najtańszą propozycją na rynku oferującą możliwie dużą praktyczność i wszechstronność użytkowania. Czas pokaże, czy również polskie władze ustosunkują się do nowej technologii i wdrożą w życie korzystny system zniżkowy zwiększający atrakcyjność zakupu samochodów z alternatywnym napędem.

Piotr Mokwiński

tb/

d15g7b8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d15g7b8
Więcej tematów