Ford B-Max 1.4 Titanium: rodzina na swoim
Najmniejsze minivany cieszą się coraz większą popularnością z uwagi na stosunkowo atrakcyjną cenę i funkcjonalne wnętrze, zdolne w komfortowych warunkach przewieźć czteroosobową rodzinę nad morze lub w góry wraz z nartami. Po debiucie Opla Merivy z drzwiami otwieranymi pod wiatr i Kią Vengą, której największym atutem jest cena, nadszedł czas na B-Maxa stworzonego na płycie podłogowej Fiesty. Jako pierwsi w Polsce mieliśmy okazję poznać wszystkie jego zalety i wady. W teście wersja Titanium z wolnossącym silnikiem benzynowym o pojemności 1.4 litra.
Gdyby postawić obok siebie B-Maxa i Fiestę, aż trudno byłoby uwierzyć, że jedno auto jest ewolucją drugiego. Różnica w rozmiarach jest naprawdę znaczna. Miejski minivan z założenia powinien zapewnić maksymalną funkcjonalność przy optymalnym wykorzystaniu dostępnej przestrzeni i przy okazji stać się atrakcyjnym dla oka. Przód narysowano w zgodzie z pozostałymi modelami globalnego producenta. Z tyłu podobieństwo już zachodzi tylko w stosunku do większego C i Grand C-Maxa. Idąc z duchem czasu, w przednie reflektory wkomponowano LED-owe światła do jazdy dziennej, a dostęp do kabiny ułatwiono w nietypowy sposób. Otóż, pozbyto się słupka B, dzięki czemu wsiadanie do tyłu stało się znacznie łatwiejsze. Długie wrota wystarczy przesunąć, aby dostać się do środka. Wzmocnienie przeniesiono na drzwi, a pasy bezpieczeństwa dla pasażerów z przodu, przytwierdzono do szczytowej części oparcia. Mądre i praktyczne. Dzieci na pewno będą zachwycone.
Ojcowie rodzin najbardziej cenią sobie przedział pasażerski, a ten w Fordzie przedstawia się nienagannie. Masywne fotele dotrzymają kroku nawet dalekim podróżom bez ryzyka wystąpienia jakiegokolwiek bólu kręgosłupa.Imponująco też przedstawia się powierzchnia przeszklona. Przednia szyba wraz z bocznymi i tylną zapewnia bardzo dobrą widoczność w każdym kierunku. W katalogu dodatków występuje również panoramiczne okno dachowe. Jeżeli przemieszczamy się w pojedynkę, ciężko nam będzie rozsunąć drugą część rolety bez opuszczania stanowiska pracy.
Poza tym, warto doposażyć B-Maxa w automatyczną klimatyzację, rozbudowany radioodtwarzacz i wejście USB na zewnętrzne nośniki pamięci. Dość interesującą opcję stanowi kamera cofania. Obraz z niej przekazuje skromny wyświetlacz umieszczony centralnie, ale i tak przydatny, bo widoczność do tyłu nie jest doskonała. Materiały użyte do wykończenia wnętrza zdominowały czarne i smutne kolory. Niektóre są miękkie, inne zaś twarde w dotyku. Niemniej, i tak lepiej niż w typowym przedstawicielu segmentu B. Kupując Forda z uwagi na troje małych dzieci, docenimy z pewnością przyzwoitą przestrzeń z tyłu. Troje pasażerów nie będzie mieć problemów z przejechaniem nawet kilkuset kilometrów. Niestety, z uwagi na niewiele ponad 4 metry długości, konstruktorom nie udało się wygospodarować zbyt dużo miejsca na bagaże. 318 litrów to niezbyt wiele, ale sytuację poprawia regularny kształt i łatwość załadunku.
Pod maską B-Maxa mogą pracować jednostki benzynowe o mocy maksymalnej 120 KM i silniki wysokoprężne. Zdecydowanie najciekawszym w ofercie jest EcoBoost o pojemności jednego litra. Występuje on w dwóch wariantach: 100 i 120 koni. Testowany egzemplarz został wyposażony w podstawowy motor benzynowy 1.4 rozwijający 90 KM i 128 Nm momentu obrotowego. Skromne wartości wystarczą do miejskiej eksploatacji, ale w trasie mogą przysporzyć nieco problemów.
Minivan niechętnie zbiera się do przyspieszania zwłaszcza z kompletem pasażerów na pokładzie. Jeżeli zajdzie konieczność wyprzedzenia ciężarówki, musimy ten manewr zaplanować z wyprzedzeniem. Jeśli natomiast nigdzie się nie spieszymy, auto odwdzięczy się umiarkowanym apetytem na paliwo. 6 litrów w cyklu pozamiejskim należy zakwalifikować do akceptowalnych rezultatów. Stojąc w porannych korkach, komputer pokładowy wskaże znacznie wyższe wartości. Odwożąc dzieci do szkoły w godzinach szczytu, powinniśmy liczyć się z wynikami sięgającymi nawet 8-9 litrów. My na dystansie kilkuset kilometrów, zużywaliśmy średnio 6.7 litra. Warto jeszcze wspomnieć o właściwościach jezdnych. Jak przystało na Forda, prezentowanemu modelowi trudno cokolwiek zarzucić. Jego zachowanie w zakrętach jest pewne i przewidywalne. Równie dobrze radzi sobie też na nierównościach, sprawnie filtrując wszelkiej maści ubytki w asfalcie.
Ceny B-Maxa zaczynają się od 58 900 złotych. Za rozsądnie wyposażony egzemplarz z EcoBoostem zapłacimy około 65 tysięcy. Wartość auta bardzo podskoczy, jeśli zażyczymy sobie bezkluczykowy system dostępu, panoramiczne okno dachowe, czy chociażby automatyczną klimatyzację. Wtedy kwota wyjściowa niebezpiecznie zbliży się do większego C-Maxa, co podważy opłacalność przedstawionego minivana. Podsumowując. Niemcy stworzyli najlepiej jeżdżący pojazd w klasie o bardzo precyzyjnym układzie kierowniczym i wnętrzu zdolnym pomieścić czteroosobową rodzinę z niewielkim bagażem. Gdyby cenę skalkulowano na poziomie Kii Vengi, miejski Ford sprzedawałaby się lepiej, niż Fiat Panda poprzedniej generacji.
Piotr Mokwiński
/ll
"Ford B-Max 1.4 Titanium" - DANE TECHNICZNE
Typ silnika | "R4, benzyna" |
Pojemność silnika cm3 | "1 388" |
Moc KM / przy obr./min | "90 / 5 700" |
Maksymalny moment obrotowy Nm / przy obr./min. | "128 / 3 500" |
Skrzynia biegów | "manualna, 5-biegowa" |
Prędkość maksymalna km/h | "171" |
Przyspieszenie (0-100 km/h) s | "13,8" |
Zużycie paliwa: | |
Dane producenta (miasto/trasa/średnie) | "7,9 / 4,9 /6,0" |
Dane z testu (miasto/trasa/średnie) | "8,5 / 6,2 / 7,4" |
Pojemność bagażnika min./max. / l | "318 / 1 386" |
Wymiary (dł./szer./wys.) mm | "4 077 / 1 751 / 1 604" |
Cena wersji podstawowej w zł | "58 900" |
Cena testowanego modelu w zł | "74 400" |
Plusy | null |
Minusy | null |