Trwa ładowanie...
technika
16-11-2010 16:04

Elektryczne szaleństwo

Elektryczne szaleństwoŹródło: zdjęcie producenta
dqxvjag
dqxvjag

Wielkimi krokami zbliża się koniec panowania paliwożernych i świetnie brzmiących supersamochodów. Producenci sami wpędzili się w kozi róg. Dlaczego? Otóż ciągły nacisk na zmniejszanie emisji spalin i promocja elektrycznych pojazdów stawia pod znakiem zapytania budowę potężnych bardzo szybkich i luksusowych zarazem samochodów.

(fot. zdjęcie producenta)
Źródło: (fot. zdjęcie producenta)

Oczywiście, zwolennicy elektrycznych pojazdów zapewne powiedzą, że takie auta są szybsze a ich napędy bardziej wydajne. Aby podeprzeć swoją tezę przykładem zaraz przytoczą amerykańską markę Tesla, która z powodzeniem od kilku lat produkuje bardzo szybkiego roadstera. A najlepsze jest to, że elektryczny napęd jest bardziej sprawny i wydajny. Jest jednak jedno ale. Co się dzieje z emocjami i magią potężnych silników?

Kiedy zasiadasz za kierownicą Ferrari i wciskasz gaz do dechy, Twoje uszy bombarduje potężny ryk wydechu. Cały samochód aż drży, a kierowca razem z nim. Doznania są nie do opisania. Podobnie jest w innych super samochodach - bardzo ważny jest dźwięk i to co daje poczuć samochód.

(fot. zdjęcie producenta)
Źródło: (fot. zdjęcie producenta)

Mimo produkcji niesamowitego Mercedesa SLS AMG z potężnym silnikiem V12 o pojemności 6.3 l, Niemcy postanowili zrobić dosłownie zieloną wersję tego auta. Chodzi o SLS AMG E-Cell. Auto, zgodnie z tym co mówi Michael Schumacher i kilku niemieckich dziennikarzy prowadzi się fenomenalnie. Potwierdzają to dane na papierze. Elektryczne silniki napędzają wszystkie cztery koła. Dzięki 392 kW (ok. 526 KM) oraz dysponuje aż 880 Nm maksymalnego momentu obrotowego, auto rozpędza się do setki w zaledwie 4 sekundy. Wynik nie dość, że jest gorszy od wersji spalinowej o 0,2 sek., to osiągany jest w całkowitej ciszy. Jedyny hałas jaki dociera do wnętrza, to szum powietrza oraz opon.

dqxvjag

Kolejne na liści maniaków wysokiego napięcia i ciszy jest Audi ze swoją serią pojazdów z przydomkiem e-tron. Dane techniczne pierwsze z nich robiły niezłe wrażenie. Pojazd o wielkości R8 został wyposażony w cztery silniki elektryczne o łącznej mocy 313 KM i maksymalnym momencie obrotowym o wartości aż 4 500 Nm. Zapowiadało się niesamowicie, tymczasem ani przyspieszenie do setki - 4,8 sek. - ani prędkość maksymalna - 200 km/h - nie robią takiego wrażenia. Na szczęście nie każdy producent zdecydował się na tak drastyczny ruch. Większość producentów pracuje nad technologią hybrydową, czyli połączeniem silników spalinowych z elektrycznymi. Zarówno BMW, Ferrari czy Porsche chce przypodobać się modom panującym na świecie i niedawno pokazało samochody, które wkrótce mają zawładnąć duszami milionerów.

(fot. zdjęcie producenta)
Źródło: (fot. zdjęcie producenta)

Bawarski koncern, jeszcze w 2009 r. pokazał niesamowicie futurystyczne auto o nazwie Vision ED. W tym roku firma oficjalnie potwierdziła wprowadzenie do produkcji modelu opartego na tym koncepcie. Samochód ma mieć pod maską zestaw dwóch silników elektrycznych i jednostki wysokoprężnej. Napęd tylnej osi będzie dawał trzycylindrowy silnik diesla o pojemności 1.5 l (163 KM, 214 Nm) połączony z niewielkim silnikiem elektrycznym (33 KM i 290 Nm) zamontowanym przed skrzynią biegów. Kolejny motor zamontowany zostanie z przodu auta (80 KM i 220 Nm) i pozwoli na 10 sekundowy zastrzyk 139 KM. BMW twierdzi, ze to wystarczy na rozpędzenie auta do setki w 4,8 sek., przy spalaniu w ruchu miejskim na poziomie 3,76 l/100 km.

Bardziej radykalne podejście do hybrydy ma również niemieckie Porsche. Firma zaprezentowała na genewskich targach samochodowych model 918 Spyder plug-in hybrid. Dlaczego radykalne podejście? Otóż do napędu użyto silnika wysokoobrotowego (max. 9 200 obr./min)
spalinowego V8 o pojemności 3,4 litra i mocy 500 KM. Elektryczności Niemcy użyli tu do podrasowania swojej maszyny. Do tego użyli dwóch silników elektrycznych o łącznej mocy 218 KM. Dzięki takiemu doładowaniu auto ma rozpędzać się do setki w 3,2 sek. zaś jego prędkość maksymalna to aż 320 km/h. Warto wspomnieć, że przy oszczędnej jeździe auto ma zużywać jedynie 3 l paliwa na 100 km. I to jest ekologia jaką lubię.

(fot. zdjęcie producenta)
Źródło: (fot. zdjęcie producenta)

Kolejnym wartym uwagi autem, a właściwie całą przyszłą linia aut jest HELE ze stajni Ferrari. Ten tajemniczy skrót pochodzi o d angielskich słów High Emotion Low Emissions, czyli duże emocje małe emisje. Pierwszym autem z tej serii była California HELE. Włosi nie podają żadnych szczegółów, jednak wiadomo, że dzięki systemowi Start/Stop, nowej pompie paliwa, adaptacyjnej skrzyni biegów oraz nowej klimatyzacji udało się obciąć 23 proc. z emisji CO2. Od czasu premiery nie podano żadnych szczegółów ani dotyczących premiery, ani cen, to wiadomo, że mimo ekologicznego zacięcia, to cały czas porządne, szybkie i głośne Ferrari.

dqxvjag

O ile zrozumiałe jest pakowanie akumulatorów i silników elektrycznych do samochodów miejskich wydaje się całkiem słusznym rozwiązaniem, to budowanie elektrycznych supersamochodów wydaje się być jedynie podlizywaniem eko-terrorystom i budowaniem zielonego wizerunku marki. Całe szczęście, że rozsądni ludzie pracują w Ferrari i nie dali się całkiem zwariować.

WP: Jakub Wielicki

P.S. Producenci sprzedający hybrydy i elektryczne samochody sprytnie unikają tematu żywotności akumulatorów. Nie wiadomo również co z nimi zrobić. Czyżby mieli nadzieję, że do czasu powstania takiego problemu coś się wymyśli?

dqxvjag
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dqxvjag
Więcej tematów