Jesteś samorządowcem, który nie chce podpaść lokalnej prasie? A może po prostu skromnym z natury człowiekiem, który nad obnoszenie się z pieniędzmi ceni sobie dyskrecję i niepotrzebny mu samochód dodający prestiżu? Jeśli tak – oto samochód w sam raz dla Ciebie: Skoda Superb.
Zapewnia komfort, jak w limuzynie za kilkaset tysięcy złotych. Najwygodniej podróżuje się z tyłu. Z przodu – też nie najgorzej. Samochód jest maksymalnie stonowany, nie znajdziemy w nim żadnych stylistycznych fajerwerków. Ma tylko to, co dyktują względy praktyczne. Coś dla oka? Raczej nie. Nie zobaczycie zazdrosnych spojrzeń przechodniów, ale doświadczycie bardzo wygodnej podróży. Tak w kilku słowach można scharakteryzować drugą generację Skody Superb.
Opis warto zacząć od wnętrza, ponieważ jest ono - dosłownie i w przenośni -największym atutem Superba. Przy nadwoziu o wymiarach: 4838 mm długości, 1817 mm szerokości i 1462 mm wysokości, nie może być ono małe. Najwięcej miejsca mają pasażerowie na tylnej kanapie. Siedząc tam można bez trudu założyć nogę na nogę. Rzadko spotyka się samochód, dysponujący z tyłu tak znaczną ilością przestrzeni. Nawet na miejscu za fotelem kierowcy. Oczywiście, nie ma samochodów bez wad. Minusem jest zbyt niskie oparcie tylnej kanapy.
* ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ * Siedząc za kierownicą również nie będziemy narzekać na brak miejsca. Regulacja fotela i kolumny kierownicy zapewnia możliwość dobrania optymalnej pozycji, a przed oczami mamy zaledwie kilka przełączników oraz klasyczne zegary. Jest też 7-calowy, ciekłokrystaliczny wyświetlacz, który pomaga sterować radiem i klimatyzacją, a za dopłatą może być ekranem nawigacji. Jakość tworzyw sztucznych bardzo przyzwoita, podobnie jak ich spasowanie. Deska rozdzielcza, jak w Volkswagenach: prosta i pozbawiona zbędnych ozdóbek. Szaro-czarne wnętrze wygląda estetycznie. I nic ponadto, praktyczność ponad wszystko.
Drugi atut Superba również jest związany z wielkością i znajduje się z tyłu. To oczywiście przepastny bagażnik o regularnych kształtach i pojemności 565 litrów. Jeśli dla kogoś to mało, może jeszcze złożyć tylną kanapę, a wówczas do dyspozycji będzie mieć aż 1670 litrów. Ciekawostką jest sposób otwierania tylnej klapy, który nie pozwala sklasyfikować Superba ani jako liftbacka, ani jako sedana, bo raz jest jednym, a raz drugim. Standardowo, dostęp do bagażnika uzyskujemy przez otwarcie stalowej pokrywy, jak w sedanie. Z tyłu są jednak aż dwa przyciski. Wciśnięcie obu po kolei sprawi, że tylna klapa podniesie się razem z tylną szybą, jak w liftbacku. Wtedy z łatwością umieścimy w bagażniku nawet największe przedmioty.
Za pierwszym podejściem ta sztuczka może się jednak nie udać. O tym, że zamki w tylnej klapie przełączyły się do opcji „liftback” poinformuje nas krótkie błyśnięcie środkowej lampy stopu. Krótka pokrywa ogranicza dostęp do bagażnika, ale przyda się w garażu i podziemnym parkingu, bo połączona z szybą klapa unosi się wysoko.
Z zewnątrz Skoda Superb drugiej generacji nie przypomina już mniejszej Octavii, ale produkowanemu obecnie w Kvasinach modelowi nie można odmówić podobieństwa do Volkswagena Passata. Z przodu wygląda nieźle. Z boku przyzwoicie, a z tyłu sprawia wrażenie, jakby szalony tuner wstawił za duże lampy o kształcie, który niezbyt dobrze koresponduje z sylwetką auta.
Kolejne zaskoczenie czeka pod maską. Tym razem z powodu małego silnika. Podstawowa dla modelu Superb, benzynowa jednostka TSI (z bezpośrednim wtryskiem paliwa) to dziecko ery downsizingu, czyli budowania małych silników, które za sprawą turbodoładowania rozwijają całkiem spore moce. Tak jest również w tym przypadku. Z jednostki o pojemności 1.4 litra wyciśnięto 125 KM (przy 5000 obr./min.) i 200 Nm maksymalnego momentu obrotowego (przy 1500-4000 obr./min.). To wystarczy, by jeździć Superbem dynamicznie.
Przyspieszenie od zera do setki trwa 10,1 sekundy, a prędkość maksymalna to 201 km/h. Z silnikiem dobrze współgra sześciobiegowa skrzynia, która nie zmusza do zbyt częstej zmiany przełożeń. Jeśli osiągi, którymi dysponuje Superb 1.4 TSI wydają się nie być zadowalające - można zawsze się skusić na o wiele droższą, ale i mocniejszą wersję z silnikiem FSI V6 o pojemności 3.6 litra i mocy 260 KM ze skrzynią biegów DSG i napędem na cztery koła (0-100 km/h w 6,5 sekundy).
* ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ * Kiedyś motory o takiej pojemności mogły stanowić źródło napędu małych samochodów miejskich. Dziś 1.4 litra wystarczy, by sprawnie przemieszczać się limuzyną o masie 1425 kg. Nie da się jednak ukryć, że mały silnik w dużym samochodzie nie będzie mało palić. Przy łagodnej jeździe w mieście około 10 l/100 km, a na trasie 6-7 l/100 km.
Silnik 1.4 przekonuje do siebie wysoką kulturą pracy. Nie słychać go przy prędkościach do 130 km/h. Wyraźnie daje o sobie znać dopiero podczas dynamicznego przyspieszania, gdy wskazówka obrotomierza gwałtownie wędruje w okolice czerwonego pola. Zawieszenie jest dosyć twarde i mocno daje odczuć przejazd przez większe dziury, ale - jeśli tylko nie jeździmy po kompletnie zrujnowanych drogach - zapewnia odpowiedni komfort i bardzo dobre prowadzenie.
Skoda Superb to samochód, który może zaskoczyć. Pozytywnie: przestrzenią w kabinie pasażerskiej, wielkim bagażnikiem, stabilnym prowadzeniem oraz umiarkowaną ceną. Wersja podstawowa to wydatek około 79 tys. zł, a testowany model z dodatkowym wyposażeniem kosztuje 98 500 zł. Nie zachwyca natomiast stylistyka nadwozia i wnętrza, ale dla tych, którzy nie chcą się wyróżniać, również i to może być zaletą.
Marek Wieliński