Dyskonty kończą z bezpłatnymi parkingami. Coraz częściej stawiają szlabany
Pani Monika za korzystanie z parkingu Biedronki musiała zapłacić 95 złotych. Dlaczego? Bo nie pobrała biletu, a zostawiła samochód na wiele godzin. Dyskonty coraz częściej walczą z parkującymi na wiele godzin osobami, które ostatecznie po zakupy nie mają zamiaru przyjść. Chcą za to tylko skorzystać z bezpłatnego miejsca.
Na walkę z parkującymi na wiele godzin zdecydowała się i Biedronka, i Lidl. W ten sposób chcą zapewnić prawdziwym klientom miejsca parkingowe. Reszta musi radzić sobie sama, bo czasy zajmowania sklepowych miejsc parkingowych przez cały dzień dobiegają końca. Boleśnie przekonała się o tym pani Monika. Zostawiła samochód pod sklepem Biedronka w Lublinie i po prostu sobie poszła.
Pierwsza godzina parkowania jest bezpłatna, kolejne kosztują 2 zł. Ale jest zastrzeżenie. Należy pobrać bilet z parkomatu. Pani Monika tego nie zrobiła. Więc zarządca dyskontowego parkingu wlepił jej karę w wysokości aż 95 zł. Za nieuwagę będzie musiała sporo zapłacić.
Historię pani Moniki przywołuje Radio ZET. Ale to jedyna taka sytuacja w Polsce. Pierwsze szlabany na parkingach przy Biedronkach pojawiły się już cztery lata temu. W ten sposób sieć walczyła o wolne miejsca dla klientów w Katowicach. "Celem wprowadzenia opłat za parking przy sklepie Biedronka (...) było zapewnienie miejsc do parkowania naszym klientom. Wcześniej przekazywali oni do nas liczne uwagi dotyczące braku miejsca do parkowania" - tłumaczyła wtedy sieć. I jej motywy przez lata się nie zmieniły.
Biuro prasowe w odpowiedzi na pytania radia również wyjaśnia, że chodzi o dobro klientów, a nie o dodatkowy zarobek na parkingu. "Opłata pełni tu funkcję prewencyjną, tj. ma za zadanie zniechęcić osoby niebędące klientami naszej placówki do dłuższego postoju na terenie naszego parkingu" - tłumaczy sieć w korespondencji do radia.
Zobacz także: Parkowanie pożera pieniądze
Po opłaty sięga nie tylko Biedronka. Od początku roku częściej robi to też Lidl. Jak już pisaliśmy w WP Finansach, m.in. w kilku sklepach Lidl we Wrocławiu klienci muszą płacić za parking, jeśli zakupy się przedłużą i potrwają więcej niż określony czas. W innym wypadku znajdą za wycieraczką wezwanie do zapłaty na 100 złotych. Podobna sytuacja dotyka kilku warszawskich sklepów. Karę w wysokości stu złotych zapłacą ci, którzy nie pobiorą biletów parkingowych. O nowym obowiązku informowało kilka tablic, znajdujących się w różnych miejscach parkingu.
Po podobne metody sięgają również nadmorskie sklepy i hipermarkety. Na ich parkingach ludzie zostawiali samochody na cały dzień i szli po prostu na plażę. Prawdziwi klienci nie mieli, gdzie wcisnąć swoich pojazdów. Sieci zdecydowały się na szlabany i parkomaty, a problem zniknął.