Zły pomysł: przesada z „eko”
W czym objawia się zbyt radykalne podejście do oszczędzania? Może być to na przykład utrzymywanie "na siłę" zbyt niskich obrotów. Od kilku lat wszystkie nowe samochody wyposażane są w układ, który podpowiada kierowcy moment dobry do zmiany biegu. Dotyczy to nie tylko pięcia się poprzez kolejne przełożenia, ale też ich redukowania. Gdy obroty są zbyt niskie dla danej sytuacji, samochód podpowie zmianę biegu na niższy. Takich zaleceń bezwzględnie warto słuchać, bo chodzi o ty, by nie skrócić żywotności układu korbowo-tłokowego czy dwumasowego koła zamachowego. Naprawy mogą być drogie.
Mało rozsądne są te zachowania, które co prawda mogą przynieść oszczędność, ale łączą się ze sporym ryzykiem. Podczas włączania się do ruchu warto wykorzystać wyższe obroty. Bezpieczeństwo jest ważniejsze niż chwilowe spalanie na wyższym poziomie. Szczytem pod względem braku rozsądku jest wyłączanie silnika na zjazdach. Historia zna takie przypadki i wiele z nich źle się skończyło. Wyłączenie jednostki napędowej oznacza, że tracimy wspomaganie kierownicy i hamulców, a także nie działają elektroniczne systemy kontroli trakcji.
Wreszcie nie warto brać sobie do serca dziwnych wskazówek, jakie krążą po internetowych forach. Jedną z nich jest na przykład rada, by zawsze parkować tyłem. Oszczędność ma tu polegać na tym, że bardziej skomplikowany i czasochłonny manewr wykonujemy przy rozgrzanym silniku, a nie rano, gdy jest on zimny i potrzebuje więcej paliwa. Oszczędności muszą być tu wręcz mikroskopijne, ale samo parkowanie tyłem należy pochwalić – wyjazd będzie wówczas łatwiejszy i bezpieczniejszy.