Dacia sukcesywnie rozszerza swoją paletę modelową. Po sukcesach Logana, Sandero i Dustera, nadszedł czas na rodzinnego minivana o kompaktowych rozmiarach. Najnowszy produkt marki wskrzeszonej przez Renault, od kwietnia 2012 r. jest wytwarzany w marokańskich zakładach postawionych kosztem jednego miliarda euro.
Plany koncernu są śmiałe - możliwości fabryki określa się na 400 tysięcy sztuk rocznie. Okazała liczba nie powinna nikogo dziwić, gdyż rumuńskie auta sprzedają się w Afryce, Europie i Ameryce Południowej niczym ciepłe bułeczki. Podobnie przedstawia się sytuacja w Polsce, gdzie tylko w marcu Duster znalazł 800 nabywców.
Za stylistykę Lodgy odpowiada francuskie biuro projektowe. Auto wymiarami zbliżono do Grand Scenica, dzięki czemu udało się wygospodarować bardzo dużo miejsca w środku. Niestety, design samochodu niczym szczególnym nie zachwyca i zadowoli jedynie najmniej wymagających klientów. Pudełkowaty kształt nadwozia został ozdobiony wyłupiastymi kloszami z tyłu, dachowymi relingami z opcjonalnym bagażnikiem występującym w katalogu akcesoriów (podobnie jak bagażnik rowerowy przytwierdzany do haka), a także przestylizowany przód zwiastujący wygląd kolejnych generacji Logana i Sandero.
Środek prezentuje się równie skromnie, ale jak na Dacię, bardzo nowocześnie. Kontrastujące ze sobą jasne i ciemne plastiki skutecznie ożywiają atmosferę wewnątrz. Powiew świeżości tchnął także design deski rozdzielczej. Najbogatsze specyfikacje wyposażeniowe otrzymają ciekłokrystaliczny wyświetlacz obsługiwany dotykowo. 7-calowy ekran połączono z nawigacją satelitarną, a także wejściem USB. Na rynku francuskim powyższy zestaw wyceniono na 430 euro. W Polsce nie powinno być drożej. Poza multimedialnym systemem, możemy doposażyć Lodgy w manualną klimatyzację, elektrycznie sterowane cztery szyby i czujniki parkowania na tylnym zderzaku. Na liście opcjonalnych akcesoriów, być może pojawi się też kamera cofania.
Nie możemy natomiast liczyć na automatyczną klimatyzację i miękkie tworzywa wykończeniowe. Kokpit wyłożono twardymi, ale solidnie spasowanymi plastikami. Ich przeciętną jakość rekompensuje ilość miejsca w kabinie. W zależności od wybranej wersji, możemy przewieźć 5 lub 7 pasażerów. Co ciekawe, ostatni rząd otrzymał pełnowymiarowe fotele, na których wcale nie usiądziemy za karę. W konfiguracji dla siedmiu osób, bagażnik pomieści skromne 207 litrów. Po złożeniu tylnych foteli, zyskamy dodatkowe 427. Jeśli zdecydujemy się na wyjęcie dwóch wcześniej wspomnianych foteli, litraż przestrzeni ładunkowej wyniesie 827 jednostek. To imponujący rezultat, na którym nie kończymy jeszcze wyliczeń. Istnieje też możliwość złożenia kanapy, dzięki czemu przewieziemy nawet 2 617 litrów.
Pod maską rumuńskiego minivana, znajdą się trzy jednostki napędowe: dwie benzynowe i jedna wysokoprężna w dwóch wariantach mocy. Najsłabszy silnik zasilany benzyną dostępny będzie zapewne w podstawowej wersji i pamięta jeszcze połowę lat 90. Z pojemności 1,6 litra uzyskano 84 KM i 134 Nm. Producent zapewnia, że w połączeniu z mechaniczną przekładnią o 5 stopniach, spali średnio 7,1 litra przy emisji CO2 na poziomie 165 g/km. Zdecydowanie więcej uwagi należy poświęcić silnikowi 1.2 TCe z bezpośrednim wtryskiem paliwa wspomaganym turbodoładowaniem i 1.5 dCi o mocy 90 lub 110 koni mechanicznych.
Do testów wybraliśmy ostatni motor, mając na względzie zamiłowanie Polaków do oleju napędowego. Spełnia on normy emisji spalin Euro5 i zapewnia bardzo przyzwoite osiągi. Przyspiesza do setki w 11,6 sekundy i osiąga 175 km/h prędkości maksymalnej, natomiast moment obrotowy w wysokości 240 Nm trafia na przednie koła za pośrednictwem 6-stopniowej skrzyni. Na co dzień, powyższe parametry powinny w zupełności wystarczyć. Auto dość żywiołowo reaguje na polecenia wydawane prawą nogą i wykazuje się bezpieczną elastycznością. Wyprzedzanie nawet na wyższych biegach nie powinno nikogo przyprawić o ból głowy.
Wiele dobrego trzeba też powiedzieć o pracy zawieszenia. Charakteryzuje się ono dość wysokim poziomem sprężystości i pozwala dynamicznie usposobionemu kierowcy wejść nieco ostrzej w ciasny zakręt. Nie można oczywiście przesadzić z prędkością, bo wtedy prawa fizyki błyskawicznie sprowadzą nas na ziemię. Ten pozytywny obraz zakłóca praca układu kierowniczego i sama wielkość kierownicy. Ogromne koło niezbyt dobrze leży w rękach, natomiast informacje o aktualnym położeniu kół nie są przekazywane wystarczająco precyzyjnie.
Lodgy w podstawowej specyfikacji pozbawionej klimatyzacji i innych elektronicznych udogodnień, będzie kosztować w Polsce niecałe 40 tysięcy złotych. Po doposażeniu auta we wszystkie możliwe dodatkowe opcje i trzeci rząd siedzeń, cena nie powinna przekroczyć 60-65 tysięcy. W standardzie dostaniemy jeszcze trzyletnią gwarancję i francuski rodowód - sukces gwarantowany. Niestety, osoby zainteresowane funkcjonalnym minivanem muszą poczekać do jesieni, bo dopiero wtedy samochód pojawi się w polskich salonach.
Piotr Mokwiński