Podstawą ochrony dziecka w razie zderzenia jest fotelik samochodowy. Niestety, zdaniem części ekspertów, nie zapewnia on ochrony podczas wszystkich rodzajów zderzeń.
Jeszcze pół wieku temu bezpieczeństwo pasażerów nie było najważniejszą kwestią podnoszoną podczas projektowaniu samochodów. Szybko zwiększająca się liczba użytkowników dróg sprawiła, że coraz częściej zdarzały się wypadki. Szybko zauważono, że nawet kolizja przy niewielkiej prędkości może okazać się śmiertelna dla jadących autem. Do procesu przygotowywania nowego modelu samochodu wprowadzono więc testy zderzeniowe. Krok ten spowodował szybką poprawę sytuacji. Dziś ochrona oferowana przez samochód podczas zderzenia jest bezdyskusyjnie większa niż dziesięć lat temu. Nie brakuje jednak głosów, że producenci aut przygotowują swoje modele nie tyle do zapewniania jak najwyższego poziomu bezpieczeństwa podczas kolizji, ile do sprawnego przechodzenia standardowych crash testów. Czy podobnie jest z dziecięcymi fotelikami?
Takie dodatkowe wyposażenie samochodu jeszcze 30 lat temu uznanoby w Polsce za fanaberię. Obecnie jest to wymagany prawem standard ochrony przewożonego dziecka. Rynek fotelików jest ogromny; rodzice mają do wyboru dziesiątki produktów plasujących się w szerokim przedziale cenowym – od tych, które spotkać można w hipermarketach do wyrobów renomowanych firm. By odróżnić te, które dobrze zabezpieczają dzieci od tych, które służą tylko do uniknięcia mandatu, wiele organizacji prowadzi testy bezpieczeństwa fotelików. Rodzic, który zdecyduje się na wysoko oceniony, a więc zwykle i droższy fotelik, może liczyć na lepszą ochronę jego dziecka. Nie jest tak jednak zawsze, twierdzą specjaliści z Przemysłowego Instytutu Motoryzacji.
Jak mówi Karol Zielonka z PIMOT-u, większość organizacji testujących foteliki bada je pod kątem ochrony przy zderzeniu czołowym. Polski instytut chce jednak zmian w przepisach tak, aby podczas
testów fotelików uwzględniano również ochronę podczas zderzeń bocznych. To niezwykle istotne, bo właśnie takie zdarzenia w 2011 r. okazały się najczęstsze w Polsce. Jak podaje Komenda Główna Policji, w ubiegłym roku stanowiły one aż 27,9 proc. wszystkich wypadków. Zginęło w nich 16,6 proc. spośród wszystkich zabitych na polskich drogach, a rannych zostało 29,8 proc. z wszystkich poszkodowanych.
By uświadomić kierowcom, jak dużym zagrożeniem jest zderzenie boczne, PIMOT zorganizował otwartą dla publiczności próbę zderzeniową dwóch aut. W każdym samochodzie podróżował kierowca, pasażer, a na tylnym siedzeniu prawidłowo zapięty manekin dziecka w foteliku samochodowym. Zderzenie samochodów odbyło się z prędkością typową dla tego rodzaju wypadków w terenie zabudowanym - 54 km/h i 27 km/h. W trakcie testu zderzeniowego samochodów oprócz prędkości, z jaką poruszały się auta, rejestrowano również trajektorie ruchu oraz przemieszczenia i obciążenia działające na umieszczone w samochodach manekiny, a także ślady na jezdni, na pojazdach i na manekinach, powstające wskutek zderzenia.
tb/