Czy "elektryczne" plany władzy sprostają rynkowym wyzwaniom?
Rząd zapowiada powstanie specjalnego tworu pod nazwą ElectroMobilityPoland, który miałby opracować prototyp, a następnie zacząć masową produkcję osobowego samochodu elektrycznego. W jego skład wchodzą kontrolowane przez Skarb Państwa spółki energetyczne – PGE, Tauron, Enea i Energa. Czy to realna koncepcja?
Według przedstawicieli rządu nadszedł czas, aby Polska znalazła swoje miejsce w świecie nowoczesnej motoryzacji. A jeśli o tym mowa, to priorytetem jest motoryzacja elektryczna, która ma być przyszłością tego przemysłu. Świat nowych technologii powinien zatem stanowić pole do popisu dla polskich inżynierów i naukowców, którzy wcielą projekt w życie.
- Za 10 lat w Polsce może być milion samochodów na prąd, a elektryfikacja motoryzacji będzie kołem zamachowym naszej gospodarki - zapowiedzieli kilka tygodni temu, przedstawiając plan "W drodze do elektromobilności", wicepremier Mateusz Morawiecki i minister energii Krzysztof Tchórzewski. Naturalnym krokiem na tej drodze jest zatem powołanie do życia ElectroMobilityPoland, które miałoby stać na straży realizacji tego planu. Niestety, wydaje się, że to bardzo ambitny projekt, do którego na razie nie mamy zbytnich ekonomicznych ani społecznych podstaw.
- Nie widzę tego w zbyt jasnych kolorach - mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Drzewiecki, szef Samaru, instytucji monitorującej polski rynek motoryzacyjny. - Nie mamy marki, nie mamy produktu, nie mamy infrastruktury i chyba coraz bardziej krucho u nas z wyszkolonymi kadrami w tej dziedzinie. Owszem, za przykład można stawiać firmę Solaris, która stała się jednym z najważniejszych graczy na europejskim rynku autobusów, także tych z napędem elektrycznym. Ale po pierwsze spółka pracowała na to ciężko przez lata, budując renomę i prestiż oraz rozpoznawalność marki, po drugie opracowuje swoje elektryczne konstrukcje od długiego czasu, reagując na potrzeby rynku. A po trzecie, sektor autobusów czy pojazdów ciężarowych to nie sektor samochodów osobowych, rządzący się zdecydowanie innymi prawami.
Problemem może się zatem okazać brak odpowiednich środków na realizację planów, ale także brak programów wspomagających sprzedaż pojazdów EV (ministerstwa na razie milczą w tej sprawie), ewentualnych zachęt dla kupujących czy wreszcie zupełny brak zaplecza.
- Dużą szansę dla Polski widzę natomiast w zupełnie innej dziedzinie - dodaje Drzewiecki. - Już teraz jesteśmy istotnym producentem podzespołów i części dla odbiorców na całym świecie. Idąc w tym kierunku, moglibyśmy budować swoją renomę jako poddostawca komponentów, także dla aut elektrycznych. To może być nasz ogromny atut.
Czy realne zatem jest stworzenie w Polsce programu budowy narodowego samochodu elektrycznego? Z pewnością wszystko zależy od poświęconych temu środków i włożonej pracy. Dla przykładu można podać produkującą od 89 lat szwedzką firmę Volvo, która na opracowanie i wdrożenie do produkcji swojego najnowszego modelu SUV poświęciła 11 lat i wydała 11 miliardów dolarów. Wszystko jest zatem kwestią wytrwałości.
A my przyjrzeliśmy się jeszcze, z kim narodowy samochód elektryczny miałby konkurować na światowym i krajowym rynku motoryzacyjnym. Zapraszamy do naszej galerii.
Borys Czyżewski