Życie kierowcy do łatwych nie należy. Nie dość, że paliwo drożeje z dnia na dzień, to jeszcze urzędnicy dokładają swoje trzy grosze. Wśród trapiących codziennych problemów, większość jest od nas niezależna.
Rozbudowa infrastruktury drogowej posuwa się w żółwim tempie, jakość remontowanych dróg przypomina wytwory polskiej motoryzacji - po kilku latach eksploatacji są pełne dziur, natomiast armia biurkowych myślicieli co rusz wymyśla nowe "pomocne" zapisy prawne. Przecież, im więcej fotoradarów tym lepiej, a i straży miejskiej nowe uprawnienia/źródło dochodów się przyda.
W całym problematycznym życiu polskiego kierowcy są na szczęście kwestie, z którymi możemy walczyć z sukcesem. Jedna z nich nasila się zwłaszcza jesienią i zimą, a mowa tu o parowaniu szyb. To denerwujące zjawisko potrafi wyprowadzić z równowagi nawet najspokojniejszego kierowcę. Co więcej, zdarzyć może się to w każdym aucie, bez względu na wiek. Nawet w kilkuletnim samochodzie droga do pozbycia się uciążliwej zasłony jest taka sama, jak w wiekowym zabytku, pozbawionym elektronicznych udogodnień.
Pierwszym etapem w walce o dobrą widoczność jest kontrola stanu filtra kabinowego, montowanego w wielu samochodach już od kilkunastu lat. To od niego zależy przepływ świeżego powietrza. Jeśli się zapchał, nie pozwoli na prawidłową cyrkulację powietrza między kabiną a otoczeniem - co uniemożliwia pozbycie się pary z szyb. Producenci dosyć optymistycznie podchodzą do jego trwałości, powodując tym samym niezadowolenie użytkowników. Wedle większości koncernów, filtr kabinowy kwalifikuje się do wymiany po 40-50 tysiącach kilometrów. Jednak rzeczywistość wygląda inaczej.
Statystyczny Polak eksploatuje samochód w dużej mierze w mieście, gdzie wszelkie filtry powietrza zapychają się znacznie szybciej. Aby skutecznie walczyć z parującymi szybami, warto częściej inwestować w nowy filtr rozmaitych nieczystości - warto to robić co roku, bądź przy każdej wymianie oleju. Koszt powyższego udogodnienia nie przekracza w większości aut kilkudziesięciu złotych.
Samą operację umieszczenia go za deską rozdzielczą bez problemu przeprowadzimy pod domem, wykorzystując podstawowe narzędzia. Typowym miejscem montażu filtra są okolice podszybia. Często też znajduje się pod maską, gdzie aby dostać się do niego, należy zdemontować maskujące plastiki, przytwierdzone zatrzaskami lub śrubkami. Rzadziej wymiana odbywa się od wewnątrz. Wówczas dojście znajduje się pod schowkiem na rękawiczki.
Jednak nawet filtr kabinowy, zastępowany co miesiąc przez nowy, wspomagany wydajną klimatyzacją, nie zlikwiduje przyczyny parowania szyb. Większość kierowców zapomina o cyklicznym "wielkim sprzątaniu" auta, w którego skład obowiązkowo wchodzi wietrzenie. Pozwala to na wysuszenie wszystkich elementów tapicerki. Zarówno siedzeń, obić drzwi, jak i wykładzin, które chłoną wilgoć niczym gąbka. Główną przyczyną tego zjawiska są nieszczelne uszczelki, przepuszczające wodę do wnętrza podczas deszczu i mycia karoserii.
Również sami mimowolnie na swoich ubraniach wnosimy wilgoć do samochodu. Śnieg, lód, czy błoto na butach to główni winowajcy. W ciepłym wnętrzu woda paruje, potęgując przy tym efekt zaparowanych szyb. Sytuacji nie poprawiają tekstylne dywaniki, w które wsiąka duża ilość wody. Owszem, trzeba przyznać, że dobrze wyglądają, jednak sprawdzają się jedynie wiosną i latem.
Najlepszym lekarstwem na wilgoć w aucie jest ciepły garaż. Niestety, nie każdy może sobie pozwolić na taki przywilej. Problem dotyczy głównie mieszkańców wielkich, kilkudziesięcioletnich blokowisk, gdzie nie znajdziemy parkingów pod budynkami. Właśnie dla tych osób, całkiem skutecznym rozwiązaniem są pochłaniacze wilgoci (ceny najtańszych zaczynają się już od kilkunastu złotych). Te saszetki, pomimo niewielkiej ceny, potrafią czynić cuda. Nie zwalnia to jednak nikogo z obowiązku utrzymywania należytego porządku w samochodzie.
Warto jeszcze wspomnieć o zjawisku zamarzania szyb od wewnątrz. Problemy dotyka nas zwłaszcza teraz, gdy temperatury sięgają kilkunastu stopni poniżej zera. Mroźny poranek potrafi bardzo opóźnić przygotowanie auta do jazdy i tym samym nasze dotarcie do pracy. Lodu z szyby nie zetrzemy zwykłą szmatką, dlatego tak ważne jest regularne wietrzenie pojazdu.
Wystarczy, nawet podczas jazdy, ustawić dmuchawę na najwyższą wydajność i uchylić lekko szyby, aby para miała drogę ucieczki. Chyba, że zaparowane szyby nam nie przeszkadzają i czerpiemy satysfakcję z ograniczonej widoczności. O wypadek wówczas nietrudno, więc należy pamiętać o niebezpieczeństwie, wynikającym z takiego zachowania.
Piotr Mokwiński
sj/mw/mw