Ciężarówki nie powinny wjeżdżać na ronda. Kuriozalna decyzja policjantów
Na niewielkim rondzie w Wielkopolsce doszło do drobnej kolizji długiego auta dostawczego z samochodem osobowym. Winnym okazał się kierowca busa, bo według stanowiska policjantów nie powinien wjeżdżać na rondo.
Serwis 40ton.net opublikował opis sytuacji, której naoczym świadkiem był redaktor tego portalu. W skrócie chodziło o stłuczkę, w której brały udział dwa pojazdy. Fiat punto uderzył w tylny narożnik dużego busa, który w większości był już na rondzie.
Zdaniem policjantów, którzy pojawili się na miejscu, winę za kolizję ponosi kierowca auta dostawczego, bo to on miał wymusić pierwszeństwo. Kontrowersji jest więcej, bo zdaniem redaktora Filipa Bednarkiewicza załadowany samochód dostawczy o długości 7,5 m, z zaledwie 2,1-litrowym silnikiem, zdążył wjechać na rondo praktycznie całym swoim nadwoziem, a lekki fiat punto uderzył w niego, bo nie był w stanie tego uniknąć. Co więcej, rzekomo miał ku temu prawo.
W rozmowie z red. Bednarkiewiczem policjanci uzasadnili decyzję w następujący sposób:
"Jeśli samochód ciężarowy nie jest w stanie wjechać na rondo bez utrudniania ruchu pojazdom już się na rondzie znajdującym, należy zorganizować mu pilotaż i zablokować rondo na czas jego przejazdu".
– Wyobraźmy sobie, że na niewielkie rondo wjeżdża typowa, 16,5-metrowa ciężarówka. Od lewej strony nikt się nie zbliża, ale zanim 40-tonowy pojazd nabierze prędkości, a jego 12-biegowa skrzynia kilkukrotnie zmieni przełożenia, innymi wjazdami zdąży dojechać nawet kilka samochodów. Jak kierowca ciężarówki ma się w tej sytuacji upewnić, że nikomu nie utrudni ruchu? Jest to fizycznie niemożliwe. Ciężarówki musiałyby po prostu przestać wjeżdżać na małe ronda. A jak wiadomo, tych buduje się na drogach krajowych coraz więcej – dodaje Filip Bednarkiewicz.
Wygląda więc na to, że problem ten nie został właściwie uregulowany prawnie. Sytuacja, do której doszło na tym rondzie, daje pewne pole manewru dla ludzi, którzy wyłudzają odszkodowania za kolizje komunikacyjne.
– Omawiana sprawa nie dotyczy wyłącznie kierowców ciężarówek czy największych aut dostawczych. Wystarczy, żeby ktoś wjeżdżał na rondo po prostu bardzo powoli, będąc świeżo upieczonym kierowcą. W tej samej sytuacji mogą postawić się posiadacze aut z bardzo słabymi silnikami, kamperów czy nawet samochodów zabytkowych – dodaje Bednarkiewicz.
Sytuacja opisana w serwisie 40ton.net jest jeszcze bardziej zaskakująca. Wezwanie pogotowia lotniczego do osoby poszkodowanej w lekkiej stłuczce (skończyło się na zarysowaniach karoserii), to naszym zdaniem gruba przesada.
Po raz kolejny sprawdza się zasada, że na drogach brakuje nam zwykłej ludzkiej uprzejmości. Fakt, że do tej kolizji doszło na rondzie, świadczy o tym, że prędkość fiata punto nie mogła być na tyle duża, żeby jego kierowca nie mógł lekko przyhamować i uniknąć całego zamieszania.
Kierowca dużego mercedesa nie przyjął mandatu i sprawa ma trafić do sądu. Czekamy na rezultat i jak tylko się pojawi, to nie omieszkamy o tym poinformować. Tym czasem kierowcy uważajcie na rondach.