Chevrolet Captiva: przestronność w rozsądnej cenie
Chevrolet od wielu lat walczy, aby poważnie zaistnieć na europejskim rynku. W Stanach Zjednoczonych ma się dobrze, ale klient ze Starego Kontynentu ma nieco inne wymagania względem samochodu. Pierwsze modele tego producenta starały się rywalizować jedynie ceną głównie z koreańskimi rywalami. Ewolucja jednak poszła we właściwym kierunku i teraz ten koncern spotyka się z coraz większą popularnością. Flagowa Captiva nieźle radzi sobie w segmencie SUV-ów, przekonując nabywców przestronnym wnętrzem i rozsądnie skalkulowaną ceną. W teście najbogatsza specyfikacja z najmocniejszym silnikiem wysokoprężnym.
W Polsce już za niecałe dwa miesiące pojawi się w sprzedaży odmiana poliftingowa. To najlepszy moment, aby kupić w korzystnej cenie nieco starszy, ale równie przekonujący model. Zmiany będą kosmetyczne, zwłaszcza te stylizacyjne, ale widoczna na zdjęciach odmiana i tak doczeka się niemałej przeceny, znając politykę Chevroleta. Z zewnątrz auto wygląda bardzo muskularnie. Najwięcej uwagi przyciąga przednia część, której kształt przywodzi na myśl konstrukcje rodem z Ameryki.
Niestety, masywny zderzak z plastikową dokładką został umieszczony na tyle nisko, że możemy mieć problem podczas jazdy po śniegu lub głębszych kałużach. Łatwo będzie uszkodzić ten element. Dziwi też brak ksenonowych reflektorów na liście opcjonalnych dodatków. Miejmy nadzieję, że wraz z odświeżeniem to się zmieni. Tył wygląda znacznie grzeczniej i nie otrzymał aż tak charakterystycznych detali jak front. Wydatne białe klosze, wykonana z tworzywa osłona pod zderzakiem, dwie końcówki układu wydechowego i przyciemniona szyba wystarczają, aby SUV wciąż prezentował się atrakcyjnie.
Wnętrze prezentowanego auta to przykład funkcjonalności i niezłej ergonomii. Blisko 4,7-metrowe nadwozie skrywa przedział pasażerski zdolny pomieścić nawet siedem osób. W pierwszych dwóch rzędach miejsca nie zabraknie wysokim podróżującym, ale dodatkowe dwa siedziska należy traktować awaryjnie. W takiej konfiguracji na bagaże zostanie tylko 97 litrów. To niewiele, ale w katalogu z akcesoriami znajdziemy "trumnę" dachową, a po dołożeniu haka holowniczego, Amerykanin może ciągnąć przyczepę z hamulcem o masie dwóch ton. W wariancie 5-osobowym, kufer o regularnych kształtach zwiększa swą pojemność do imponujących 769 litrów. To świetny wynik i jeden z najlepszych w segmencie. Nieco gorzej przedstawia się sytuacja z materiałami wykończeniowymi.
Tworzywa użyte do wykończenia kabiny są twarde i plasują się poniżej średniej klasowej. Miejmy nadzieję, że lifting wiele zmieni w tej kwestii. Wiele nadrabia za to lista wyposażenia standardowego. Najbogatsza specyfikacja LTZ została zaopatrzona we wszystko, co przydatne w codziennej eksploatacji. Na pokładzie zainstalowano automatyczną klimatyzację, duży wyświetlacz obsługujący nawigację, zestaw audio oraz wyświetlający wskazania komputera, podgrzewane fotele o przeciętnym wyprofilowaniu, a także wielofunkcyjną kierownicę obszytą skórą. Sam projekt deski rozdzielczej wygląda schludnie, natomiast rozmieszczenie przełączników wpisuje się w kanon dobrej ergonomii.
Pod maską testowanego egzemplarza zamontowano najlepszy z możliwych wyborów. 2.2-litrowy diesel o mocy 184 koni mechanicznych gwarantuje optymalne połączenie niezłych osiągów z akceptowalną ekonomiką. Blisko 2-tonowe auto przyspiesza do 100 km/h w 11 sekund i rozpędza się do 191 km/h. W wersji z manualną przekładnią osiąga setkę o ponad sekundę szybciej. Niemniej, 400 Nm dostępne jest już od 2 tys. obr./min, przez co sporych rozmiarów SUV może pochwalić się satysfakcjonującą elastycznością. Co prawda, automat nie działa zbyt dynamicznie, jednak w niespiesznym operowaniu pedałem akceleratora okaże się wystarczający.
Mimo sporej masy własnej, pojazd nie wykazuje nadmiernego zapotrzebowania na olej napędowy. W mieście spala około 11 litrów, natomiast w trasie niewiele ponad 7. Zachowanie w zakrętach jest pewne, ale przydałby się bardziej precyzyjny układ kierowniczy z nieco mniejszym kołem sterowym. Opcjonalny napęd na obie osie przyda się podczas jazdy poza utwardzonymi szlakami. Capitva bez słowa sprzeciwu pokona sypki piasek, koleiny wypełnione błotem, czy pełne śniegu drogi gruntowe. W trudniejszy teren lepiej się nie zapędzać, bo może się okazać konieczna pomoc off-roadera z prawdziwego zdarzenia.
Najtańszego SUV-a ze znaczkiem Chevroleta kupimy za niewiele ponad 87 tysięcy złotych. Rabaty z zeszłoroczny model sięgają nawet 15 tysięcy, co czyni Captivę z silnikiem benzynowym o pojemności 2,4 litra najtańszą propozycją na rynku tej wielkości. Diesel z napędem na przednią oś i 6-stopniową przekładnią manualną to wydatek niecałych 102 tysięcy. Egzemplarz widoczny na zdjęciach w topowej konfiguracji z 19-calowymi obręczami ze stopów lekkich obciąży kieszeń nabywcy sumą 134 000 złotych.
Piotr Mokwiński/ll/moto.wp.pl
"Chevrolet Captiva 2,2 AWD LTZ" - DANE TECHNICZNE
Typ silnika | "R4, turbodiesel" |
Pojemność silnika cm3 | "2 231" |
Moc KM / przy obr./min | null |
Maksymalny moment obrotowy Nm / przy obr./min. | null |
Skrzynia biegów | "automatyczna, 6 - stopniowa" |
Prędkość maksymalna km/h | "191" |
Przyspieszenie (0-100 km/h) s | "11" |
Zużycie paliwa: | |
Dane producenta (miasto/trasa/średnie) | "10,5 / 6,4 /7,9" |
Dane z testu (miasto/trasa/średnie) | "11,2 / 7,7 / 8,9" |
Pojemność bagażnika min./max. / l | "97 / 769 / 1577" |
Wymiary (dł./szer./wys.) mm | "4 676 / 1 868 / 1 756" |
Cena wersji podstawowej w zł | "87 390" |
Cena testowanego modelu w zł | "134 390" |
Plusy | null |
Minusy | null |