Car of the Year 2013: oto finaliści
Konkurs motoryzacyjny Car of the Year jest najbardziej prestiżowym plebiscytem w branży. Kto ma szansę wygrać w tym roku?
Ford B-Max
Zapoczątkowany w 1964 roku konkurs motoryzacyjny Car of the Year jest najbardziej prestiżowym plebiscytem w branży. Nierzadko odniesiony w nim sukces istotnie wpływa na poprawę wyników sprzedaży modelu. Kto ma szansę wygrać w tym roku? Do ścisłego finału zakwalifikowało się osiem samochodów. Oto one.
Ford B-Max. Amerykańska marka nie przejmuje się kryzysem i przystępuje do mocnego ataku na Europę. Jednym z jej argumentów w rywalizacji o klienta ma być model B-Max. Mikrovan stworzony na bazie Fiesty mieści pięć osób i wyróżnia się nietypowymi tylnymi drzwiami. Nie dość, że otwierają się one pod wiatr, to jeszcze zawierają w sobie słupek. Dzięki takiemu rozwiązaniu zyskujemy niezwykle wygodny dostęp do kabiny pasażerskiej. Warto przy tym zaznaczyć, że w testach zderzeniowych Euro NCAP B-Max osiągnął wynik pięciu gwiazdek. Atuty małego Forda to również świetna trakcja i ergonomia wnętrza. Minusy to niezbyt duży bagażnik i niezbyt oszczędny, podstawowy silnik benzynowy 1.4 l.
Cena: od 58,9 tys. zł.
Hyundai i30
Tym modelem Koreańczycy udowodnili, że nie żartowali twierdząc, iż są w stanie osiągnąć mocną pozycję na Starym Kontynencie. Nowy, kompaktowy i30 jest samochodem dojrzałym. Wśród jego zalet można wymienić świetnie zestrojone zawieszenie, oszczędne silniki, dobre materiały we wnętrzu i - przede wszystkim - cenę. Mimo, że jest ona wyższa niż w przypadku poprzednika, wciąż pozostaje atrakcyjna, a samochód może śmiało konkurować z liderami segmentu C.
Cena: od 51,9 tys. zł.
Mercedes Klasy A
To było prawdziwe zaskoczenie. Po dwóch wcześniejszych generacjach tego modelu w przypadku trzeciej również należało się spodziewać mikrovana. Nic podobnego! Podczas genewskich targów motoryzacyjnych Mercedes pokazał pięknie zaprojektowany, dynamiczny kompakt dla wymagających. Samochód stał się drapieżny z zewnątrz i usportowiony we wnętrzu. Zgodnie z założeniem firmy ma konkurować z BMW serii 1. Szanse na osiągnięcie celu ma całkiem realne.
Cena: od 89,9 tys. zł.
Peugeot 208
Francuska nowość wyróżniła się na tle europejskich konstrukcji jako pierwszy samochód, który w stosunku do poprzednika wyraźnie zmniejszył wagę. Dzięki zaawansowanemu odchudzaniu udało się zbić masę auta o 100 kg, co w tym segmencie należy uznać za wynik rewelacyjny. Propozycji znad Sekwany nie sposób odmówić urody i nieszablonowego wnętrza - zegary nad kierownicą, a także dobrego prowadzenia i oszczędnego diesla.
Cena: od 42,9 tys. zł. w wersji 5-drzwiowej
Renault Clio
Kolejny mieszczuch spod znaku francuskiej motoryzacji stawia na bardziej śmiałą, wręcz sportową stylistykę. Choć wielkie logo zachodzące na maskę i zderzak nie pozostawia złudzeń co do producenta, klamka tylnych drzwi wpasowana w słupek przywodzi na myśl samochody ze stajni Alfa Romeo. Śmiałą stylistykę odnajdziemy również we wnętrzu malucha. Kształt zegarów to jeden z najdziwniejszych projektów wdrożonych do produkcji w ostatnich latach.
Atuty samochodu to spore możliwości w dziedzinie personalizacji wyglądu auta, dobre właściwości jezdne i duży bagażnik.
Cena: od 40,9 tys. zł.
Subaru BRZ / Toyota GT86
Myśleliśmy, że takich samochodów już się nie robi. Powstały we współpracy Toyoty i Subaru model istnieje głównie po to, by dawać frajdę z jazdy. Wygląda rewelacyjnie i tak też się prowadzi. Tylny napęd pozwala na nieco nonszalancji, choć jest skrupulatnie kontrolowany przez pokładową elektronikę. Na szczęście dla maniaków jazdy w poślizgu, bez problemu można ją wyłączyć. Jeśli posiadacz tego auta ma zły dzień, wystarczy przejażdżka, by zupełnie zmienić swoje nastawienie do świata.
Cena: od 119,9 tys. zł. (za Toyotę)
Volkswagen Golf VII
W Europie to prawdziwa ikona segmentu C. Kompaktowe auto z Niemiec w nowej odsłonie zaskoczyło głównie ceną niższą od poprzednika. Dla mało wprawnego oka auto z zewnątrz nie różni się prawie niczym od szóstej generacji. We wnętrzu zaskoczenie. W przedniej części kabiny panują bardzo dobre materiały i - jak zawsze w Golfach - świetna ergonomia. Z tyłu jest jednak dość ciasno, a materiały wykończeniowe, choć wyglądają jak te z przodu, okazują się twarde.
Atuty samochodu to dobrze zestrojone podwozie, zaawansowane systemy bezpieczeństwa, długa lista wyposażenia dodatkowego i dość duży bagażnik.
Cena: od 59,9 tys. zł.
Volvo V40
Samochód premium nie musi być z Niemiec. Jeśli wolimy coś ze Skandynawii, świetnym wyborem może okazać się Volvo V40. Choć marka należy już do Chińczyków, nie obniżyła swoich lotów. Nowy V40 doskonale przeszedł testy zderzeniowe Euro NCAP i został okrzyknięty najbezpieczniejszym samochodem tej klasy w historii motoryzacji. Nowość Volvo jest przy tym ładna i dysponuje oszczędnym, podstawowym silnikiem Diesla.
Cena: od 87,9 tys. zł.