Dojazd do pracy nie będzie już taki samo dzięki Bombusowi. Na pokład weźmie jedynie dwie osoby, ale spali tylko 1,5 l/100 km.
Każdy poważny producent samochodów chce mieć w swoim portfolio hybrydę. Teraz mają ją również Polacy, i to mimo, że na przemyśle samochodowym już dawno postawiono u nas krzyżyk. Bombus to trójkołowe dzieło trzech studentów Politechniki Krakowskiej, które powstało pod kierunkiem naukowym Witolda Grzegożka. Tadeusz Gwiazdoń, Artur Pulchny oraz Mateusz Rudnicki stworzyli trójkołowy, hybrydowy pojazd skrojony do potrzeb kierowców poruszających się w centrach miast. Jedynie 1,2 m szerokości i 2,5 m długości pozwalają na sprawne manewrowanie i parkowanie nawet w czasie szczytu. Z Bombusa skorzystać mogą dwie osoby siedzące nie obok siebie, a jedna za drugą. Łatwo będzie im również wysiadać – drzwi Bombusa odsuwają się, dzięki czemu opuszczenie pojazdu nie będzie kłopotliwe nawet po zaparkowaniu w bardzo ciasnej luce.
Niewielkie gabaryty i ponadprzeciętną zwrotność oferował już jednak – również polski – SpinCar. Pojazd absolwentów Politechniki Krakowskiej jest wyjątkowy ze względu na swój napęd. Czterosuwowy silnik wraz ze zmodyfikowaną, bezstopniową przekładnią CVT zaczerpnięty z chińskiego motoroweru, został sparowany z dwoma silnikami elektrycznymi. Jednostka spalinowa o pojemności 50 ccm i mocy 5,5 KM napędza tylne koło. Przednimi zajmują się silniki elektryczne o łącznej mocy 3 kW, czyli nieco ponad 4 KM. Samochód nie powala mocą, ani dynamiką. Pozytywnie nie zaskakuje również maksymalna prędkość – 45 km/h. Dzięki temu, że wartość ta nie jest wyższa, Bombusem można jednak kierować bez prawa jazdy kategorii B. Najważniejszą zaletą krakowskiego pojazdu jest jednak spalanie.
Dzięki opływowej karoserii i zminimalizowaniu oporów związanych z funkcjonowaniem jednostki napędowej udało się uzyskać wynik zbliżony do 1,5 l/100 km. Przy baku o pojemności 4 litrów daje to zasięg nieco przekraczający 250 km. Użytkownik Bombusa może też wykorzystywać do jazdy jedynie silniki elektryczne. Wówczas zasięg pojazdu to 30-40 km. Wiele zależy tu jednak od stylu jazdy i rodzaju terenu, po jakim się poruszamy. Jak powiedział nam Witold Grzegożek z Politechniki Krakowskiej, korzystając tylko z silników elektrycznych konstruktorom udało się uzyskać rekordowy wynik na poziomie 82 km. To jednak nie koniec.
Atutem Bombusa jest możliwość ładowania jego litowych akumulatorów za pomocą domowego gniazdka. Takie „tankowanie” trwa około czterech godzin.
W przyszłości ekonomika jazdy Bombusa ma jeszcze wzrosnąć. Na Politechnice Krakowskiej prace nad tym pojazdem jeszcze się nie zakończyły. Testowana jest znacznie bardziej zmodyfikowana przekładnia CVT, która otrzyma moduł elektrycznego sterowania przełożeniem. Dzięki tej funkcjonalności kierowca będzie mógł dostosować parametry pojazdu do zamierzanego manewru. Nowa przekładnia będzie też bardziej ekonomiczna, w odpowiednich warunkach ma pozwolić na ograniczenie spalania nawet o 40 proc. Z tyłu Bombusa pojawią się dwa koła, a w jego wnętrzu dodatkowe akumulatory zwiększające zasięg przy wykorzystaniu napędu elektrycznego.
Koszt zbudowania Bombusa wyniósł 20 tys. zł. W porównaniu z ultramałymi samochodami oferowanymi w Europie to niewiele, a jego konstruktorzy są przekonani, że masowa produkcja pojazdu obniżyłaby koszty jego wytworzenia nawet o 5 tys. zł. Czas pokaże, czy pomysł krakowskich studentów uda się przekuć na produkt rynkowy. Nadzieję na to daje rozpoczęta przez twórców Bombusa procedura patentowa.
WP:
tb/