Bestia: 10 faktów o samochodzie prezydenta USA
Samochód zagości w Warszawie na szczycie NATO
Choć wygląda jak Cadillac, ma z nim niewiele wspólnego. Osiągami nie kładzie na łopatki, prędkość maksymalna to ledwie 100 km/h. Jest za to wielki, niezniszczalny i naprawdę drogi. Poznajcie (dużo więcej niż) 10 faktów o "Bestii": limuzynie najpotężniejszego człowieka na świecie - prezydenta Stanów Zjednoczonych - którą wkrótce znów wyjedzie na ulice Warszawy podczas szczytu NATO.
Choć wygląda jak Cadillac, ma z nim niewiele wspólnego. Osiągami nie kładzie na łopatki, prędkość maksymalna to ledwie 100 km/h. Jest za to wielki, niezniszczalny i naprawdę drogi. Poznajcie dużo więcej niż 10 faktów o "Bestii" - limuzynie najpotężniejszego człowieka na świecie - prezydenta Stanów Zjednoczonych, którą wkrótce znów wyjedzie na ulice Warszawy podczas szczytu NATO.
1. To nie Cadillac!
Wszyscy na niego mówią prezydencki Cadillac, "The Beast", "Cadillac One" albo "Rolling Fortress" (jeżdżąca forteca), tymczasem z Cadillakiem nie ma nic wspólnego. No może poza grillem i przednimi światłami, które za zgodą zamawiającego auto Secret Service, wykonawca General Motors umieścił z przodu, by upodobnić auto do swojej flagowej marki (modeli Escalade i STS). Poza tymi szczegółami "Bestia" ma więcej wspólnego z mocnymi pick-upami i półciężarówkami używanymi przez popularną w Stanach sieć wypożyczalni aut do przeprowadzek U-Haul niż z limuzynami.
W rzeczywistości bazą dla prezydenckiego auta jest Chevrolet Kodiak, samochód ciężarowy. Na zamówienie Secret Service i pod nadzorem agencji wzięto z niego ramę, a potem obudowano wszystkim co możliwe, by uczynić z auta odpowiednik samolotu Air Force One. W swojej najnowszej wersji auto zadebiutowało 20 stycznia 2009 podczas inauguracji Baracka Obamy na 44. prezydenta Stanów Zjednoczonych.