Auta na lawecie do kontroli. Nowe pomysły Ministerstwa Sprawiedliwości
Handlarze aut naprawdę zaszli za skórę Ministerstwu Sprawiedliwości. Resort – po skupieniu się na osobach cofających liczniki – chce sprawdzać przebiegi aut już na granicy. Pomysł ambitny, ale w praktyce niewykonalny.
Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad ustawą, która ma zlikwidować w Polsce zjawisko cofania liczników. Osoby, które dokonują zabiegów korekty przebiegu auta, mają być zagrożone nawet 5 letnim okresem pozbawienia wolności. Taka sama kara czeka właścicieli, którzy zdecydują się na taki krok. Obecnie za oszustwo można otrzymać wyrok nawet 8 lat, lecz trudno jest udowodnić fakt zmniejszenia przebiegu w celu uzyskania korzyści majątkowej.
Na straży przebiegów stoją diagności, którzy co roku odnotowują stan licznika w systemie CEP. Zanim jednak auto trafi do Stacji Kontroli Pojazdów, może trafić do mechanika specjalizującego się w "odmładzaniu" samochodów. CEP (jak i usługa historia pojazdu) nie obejmuje aut z Niemiec. A właśnie z tego kraju najczęściej importujemy samochody używane.
Rozwiązanie tego problemu ma zapewnić – jak donosi portal forsal.pl – poprawka wprowadzona do projektu ustawy. Dzięki niej Inspekcja Transportu Drogowego, policja, Straż Graniczna czy też Służba Celno-Skarbowa będą mogły sprawdzić stan licznika pojazdu, który wjeżdża do kraju na lawecie.
Pomysł jest ambitny, choć rodzi kolejne problemy. Centralna Ewidencja Pojazdów obejmuje wyłącznie samochody zarejestrowane w Polsce. Potrzebna będzie więc "prerejestracja" takiego auta wraz ze spisaniem numeru VIN. Problemy widzą też funkcjonariusze. Samochody często przewożone są na piętrowych lawetach, kierowcy mogą nie mieć kluczyków do transportowanych pojazdów (do czego nie mają przecież obowiązku). Dodatkowo, by sprawdzić przebieg w niektórych samochodach trzeba uruchomić zapłon, do czego wymagany jest naładowany akumulator. Ponownie, nie każde auto przewożone na lawecie wyposażone jest w ten element.
Na razie projekt czeka na przyjęcie przez Radę Ministrów.