Akumulatory: te mogą być niebezpieczne
Co mają wspólnego Boeing i Toyota? Kompletnie nic. Zwłaszcza w kwestii korzystania z akumulatorów. Pamiętacie płonące akumulatory w Dreamlinerach? Eksperci twierdzą, że to nie tylko wina kooperanta, dostarczającego te części, ale i efekt pośpiechu w którym powstawał samolot. Konstruktorzy samochodów i samochodowych akumulatorów najwyraźniej mają więcej czasu na dopracowanie tego elementu. W zwykłym samochodzie nawet nie zwracamy na niego uwagi. Chyba, że odmówi posłuszeństwa. Wiele osób zastanawia się, jak to możliwe, że w przeciętnym aucie akumulator jest w stanie posłużyć kilka lat, ale ma wystarczyć na całe życie pojazdu z napędem hybrydowym?
Pionierem w budowaniu hybryd był japoński koncern Toyota. Dziś również niemieckie firmy sięgają po to rozwiązanie. Ostatnio napędy hybrydowe zaskakują nas swoimi możliwościami w samochodach sportowych. Dobrym przykładem jest niedawno zaprezentowane Porsche 918. Drogowy demon z napędem hybrydowym. Spalinowy silnik V8 w asyście dwóch silników elektrycznych generują aż 887 KM i maksymalny moment obrotowy 1067 Nm. Dzięki temu sprint do setki trwa 2,8 s., a drugą setkę można osiągnąć po 7,9 s i rozpędzić się do prędkości ponad 340 km/h.
To przykład ekstremalny, ale też dowód na to, że hybrydy znajdują coraz szersze zastosowanie i stają się coraz popularniejsze. Jak zagwarantować niezawodność i długowieczność, napędzającym je akumulatorom? Toyota, która najbardziej rozwinęła hybrydy, postawiła na dobrze sprawdzone, bezpieczne i niezawodne ogniwa niklowo-metalowo-wodorkowe. Są cięższe i są wstanie skumulować mniej energii od litowo-jonowych, ale według inżynierów Toyoty – to rozwiązanie bezpieczniejsze i trwalsze.
Konkurencyjne koncerny korzystają z reguły z litowo-jonowych akumulatorów, skuszone atrakcyjnymi parametrami ich ogniw. Nie biorą jednak pod uwagę, że ta stosunkowo nowa technologia nie jest wszechstronnie sprawdzona. Konstruktorzy Toyoty zachowują daleko idącą ostrożność wobec litowych akumulatorów. Tej ostrożności zabrakło np. inżynierom z Boeinga. Po dwóch przypadkach przegrzania się (jeden z nich zakończony pożarem!) litowo-jonowego akumulatora na pokładzie Boeinga 787 Dreamliner, także przemysł lotniczy zaczął traktować tego typu akumulatory z większą rezerwą.
Duży wybór akumulatorów w niskich cenach na Allegro. Kliknij i wybierz najkorzystniejszą ofertę!Duży wybór akumulatorów w niskich cenach na Allegro. Kliknij i wybierz najkorzystniejszą ofertę!
Władze lotnictwa cywilnego klasyfikują akumulatory litowo-jonowe jako „ładunki niebezpieczne” i zakazują transportowania zużytych ogniw samolotami. Przewóz nowych dozwolony jest jedynie w specjalnych pojemnikach, które chronią zawartość przed zmianami temperatury, uderzeniami oraz są w stanie wytrzymać eksplozję akumulatora.
Amerykańska administracja lotnictwa cywilnego oceniła ryzyko pożarów akumulatorów litowo-jonowych jako duże już w 2010 roku, po katastrofie samolotu towarowego w Dubaju. Maszyna przewoziła niezgłoszone akumulatory litowo-jonowe. Po testach przeprowadzonych w czasie dochodzenia okazało się, że ogniwa litowo-jonowe są łatwopalne, a nawet mogą same się zapalić.
Kolejne ostrzeżenie miało miejsce w 2011 roku, gdy Chevrolet Volt zapalił się w 3 tygodnie po testach zderzeniowych w ośrodku badawczym amerykańskiej Administracji Bezpieczeństwa Drogowego (NHTSA). Auto doszczętnie spłonęło, a dochodzenie nie wykazało precyzyjnie przyczyn. Wiadomo jedynie, że w jednym z ogniw nastąpiło spięcie. Akumulatory litowo-jonowe są wrażliwe na uszkodzenia mechaniczne. Mitsubishi musiało serwisować w czerwcu 4313 sztuk hybrydowych Outlanderów z powodu przegrzania czterech ogniw. Okazało się, że u producenta akumulatorów część pakietów ogniw została uszkodzona, gdy upuścili je pracownicy, natomiast budowa innych została naruszona podczas prześwietlania w czasie testu na linii produkcyjnej. Dostawca pakietów, firma Lithium Energy Japan zapewnił, że proces kontroli został poprawiony.
Z kolei Toyota stara się dmuchać na zimne i zapobiegać potencjalnym problemom z kooperantami. W 2004 roku - wspólnie z firmą Panasonic - zbudowała zakłady produkujące akumulatory do aut hybrydowych. W ten sposób przejęła pełną kontrolę nad jakością produkowanych tam baterii.
Awarie i pożary litowo-jonowych akumulatorów spowodowały, że amerykańska firma Underwriters Laboratories, specjalizująca się w certyfikowaniu urządzeń elektrycznych zaostrzyła testy takich akumulatorów. Kontrola ma dać pewność, że w ogniwach nie dojdzie do spięć, które są przyczyną pożarów. Inżynierowie laboratorium udoskonalają procesy kontroli oraz wymagania dotyczące bezpieczeństwa. Przyznają, że tego typu akumulatory mają nie tylko bardzo skomplikowaną budowę, ale są też eksploatowane w różnych warunkach, co muszą uwzględniać testy bezpieczeństwa.
W ostatniej dekadzie akumulatory litowo-jonowe bardzo spowszedniały. Stosowane są nie tylko w autach, ale i elektronice konsumenckiej. W 2012 roku fabryki sprzedały 4,4 mld litowo-jonowych ogniw najróżniejszych wielkości. Dziesięć lat wcześniej popyt był 9 razy mniejszy, wylicza Portable Rechargeable Battery Association.
Najczęściej najnowsze technologie są najlepsze. Okazuje się jednak, że niektóre wymagają jeszcze dopracowania i sprawdzenia. Dlatego, trudno dziwić się Toyocie, że przy tylu awariach oraz kłopotach z akumulatorami litowo-jonowymi, koncern wybiera starsze, ale pewniejsze rozwiązania, gwarantujące bezpieczną i niekłopotliwą eksploatację. Nawet najnowsze hybrydowe modele Toyoty, w tym Yaris, Auris oraz Prius mają akumulatory niklowo-metalowo-wodorkowe. Japońscy inżynierowie zapewniają, że nie zagrażają one bezpieczeństwu i są trwałe. Potwierdzają to użytkownicy Priusów pierwszej i drugiej generacji. Toyota udziela na nie 10-letniej gwarancji. Nawet kilkunastoletnie auta mają oryginalne akumulatory i praktycznie nie pogorszone osiągi.
mw/ /, moto.wp.pl
Duży wybór akumulatorów w niskich cenach na Allegro. Kliknij i wybierz najkorzystniejszą ofertę!Duży wybór akumulatorów w niskich cenach na Allegro. Kliknij i wybierz najkorzystniejszą ofertę!