Senatorowie, na posiedzeniu połączonych Komisji Budżetu i Finansów Publicznych, Ustawodawczej i Infrastruktury przyjęli stawki akcyzy zaproponowane przez Ministerstwo Finansów. Dla aut z normą Euro 3 (z 2004 roku lub starszych) stawki akcyzy wynoszą od 3500 zł do 98 tys. zł, dla aut z Euro 1 (od 2016 r.) od 1 do 35 tys. zł. W projekcie pojawił się jednak niespodziewany zapis. Czy to furtka bezpieczeństwa?
Zgodnie z projektem, który uzyskał akceptację komisji, akcyza od samochodów będzie zależeć od pojemności silnika oraz normy emisji spalin. Dodatkowo opłata będzie także zależna od wieku pojazdu, co reguluje współczynnik deprecjacji, o którym pisaliśmy w poniedziałek. To on tak naprawdę zdecyduje, jaką akcyzę trzeba będzie zapłacić. W większości przykładów, jakimi chwali się ministerstwo, stawki maleją. Ale są przypadki, że akcyza wzrośnie. O tym jednak senatorowie nie chcieli dyskutować, przyjmując propozycje ministerstwa i kierując projekt ustawy do dalszych prac, eliminując tym samym możliwość zabrania głosu stronie społecznej, licznie reprezentowanej na sali.
I tak za popularnego VW Golfa z 2016 roku z silnikiem 1.4 l o wartości 83 745 zł nowa akcyza wyniesie 1125 zł. Dzisiaj trzeba zapłacić za takie auto znacznie większa kwotę, bo 2596 zł. Za Toyotę Auris z 2013 roku z silnikiem 1.6 l o wartości 57 500 zł obecnie trzeba zapłacić akcyzę 1783 zł, nowa to 404 zł.
Dla VW Passata B6 z 2008 (dwulitrowy silnik Diesla) o wartości 27 500 zł, obecna akcyza to 853 zł, nowa stawka to 730 zł. Im auto starsze tym akcyza większa. I tak za Toyotę Yaris z 1999 roku o wartości 7100 zł, z silnikiem o pojemności 1 l obecna akcyza to zaledwie 220 zł, a wg nowych stawek to już 350 zł.
Taniej, jeśli zapłacisz rzeczoznawcy
W przyjętej we wtorek nowelizacji pojawił się jednak zapis, o którym wcześniej ani senatorowie, ani przedstawiciele ministerstwa nie wspominali. To dodatkowy współczynnik deprecjacji ustalony w zależności od stopnia ponadnormatywnej utraty wartości samochodu w stosunku do współczynnika deprecjacji.
Brzmi skomplikowanie, ale oznacza furtkę dla wszystkich, którzy będą chcieli obniżyć akcyzę. Jak czytamy w projekcie „oceny stopnia ponadnormatywnej utraty wartości samochodu w stosunku do współczynnika deprecjacji dokonuje biegły powołany z urzędu, uwzględniając: przebieg danego samochodu, stan techniczny, rok produkcji oraz wyposażenie”. I teraz najważniejsze „koszty biegłego ponosi podatnik”.
Co to oznacza? Że jeśli sprowadzamy auto, które wykazuje ponadnormatywne zużycie (ustawa nie precyzuje, czy chodzi o uszkodzenia czy zużycie wynikające z eksploatacji), np. duży przebieg, zniszczone wnętrze lub uszkodzenie, biegły będzie mógł przyznać dodatkową obniżkę akcyzy. Ten specjalny współczynnik deprecjacji wynosi od 0 do 0,13, dla stopnia ponadnormatywnej utraty wartości samochodu powyżej 50 proc.
Zgodnie z kolejna tabelą wpisaną do projektu, za ponadnormatywne zużycie można uzyskać dodatkową obniżkę:
•do 10 proc. – 0
•11 proc. – 20 proc. – 0,05
•21 proc. – 30 proc. – 0,07
•31 proc. – 40 proc. – 0,09
•41 proc. – 50 proc. – 0,11
•powyżej 50 proc. 0,13
Przykład: Sprowadzając Porsche Cayenne z 2008 roku z silnikiem 3.6 l, wg nowych stawek zapłacimy akcyzę w wysokości 18 600 zł. Jeśli jednak wykażemy, dzięki rzeczoznawcy, że auto jest ponadnormatywnie zużyte, będziemy mogli obniżyć akcyzę nawet o dodatkowe 8 500 zł.
Stawki obowiązujące w projekcie przyjętym przez senatorów.
Obecny na posiedzeniu wiceminister finansów, Wiesław Jasiński, stwierdził, że nowy system nie ma na celu zwiększenia wpływów do budżetu, a jedynie uszczelnienie systemu akcyzy od sprowadzanych samochodów.
- W sensie budżetowym ta zmiana ma charakter neutralny – stwierdził Jasiński. Dodał jednak, że wyższe stawki na samochody starsze i te z dużymi silnikami mają zmobilizować klientów do wyboru samochodów nowszych i bardziej oszczędnych.
Eliminują auta 12-letnie
Największy wzrost przewidziano dla samochodów starszych niż 12-letnie, czyli począwszy od rocznika 2004 w dół. - Zakładamy, że dzięki zmianom samochody starsze będę kupowane znaczniej rzadziej niż obecnie, czego efektem będzie poprawa stanu technicznego samochodów użytkowanych na terytorium RP oraz przede wszystkim poprawa bezpieczeństwa na polskich drogach - mówił Jasiński.
Podobne stanowisko przedstawił senator Grzegorz Peczkis, pomysłodawca nowelizacji. Jego inicjatywa zmierzała jednak do obniżenia akcyzy z 18,6 proc. na 8 proc. To się jednak nie udało, bo, jak obliczyło MF, przy zmniejszeniu akcyzy, wpływy do budżetu obniżyłby się i to znacznie.
Co z elektrykami?
Projekt nie wspomina o samochodach elektrycznych. Nie wiadomo, czy będą one zwolnione z akcyzy z automatu, czy trzeba będzie wykazać, że to pojazdy bezemisyjne (brak takiej stawki w tabeli). Przypomnijmy, że rząd ogłosił niedawno program elektromobilności, który ma zachęcić do kupowania aut bezemisyjnych lub hybrydowych. Dla tych ostatnich pozostał jedynie zapis dodatkowej 20-procentowej ulgi w akcyzie, naliczanej zgodnie z tabelą. Wiceminister Jasiński przyznał, że nie to było przedmiotem prac ministerstwa.
Uzasadnienie zmian? Będzie
Podczas posiedzenia głos zabrał senator Marek Borowski, który zauważył, że projekt nie ma uzasadnienia, co jest wymagane regulaminem senatu. - Chętnie bym widział w tym uzasadnieniu zestawienie, które pokaże, jakie są skutki tego rozwiązania dla obywateli – powiedział Borowski.
W odpowiedzi usłyszeliśmy, że uzasadnienie… będzie.
Juliusz Szalek, Wirtualna Polska