3 tys. zł kary za auta na lawecie. Walka z nieuczciwymi handlarzami będzie ostra
Oprócz maksymalnie 5 lat więzienia za manipulacje przy licznikach samochodowych, kodeks karny przewiduje też 3 tys. zł kary grzywny - potwierdza Ministerstwo Sprawiedliwości. Również, gdy auto jest niezarejestrowane, przewożone na lawecie i niesprawne. Przepisy tracą jednak sens przy niektórych typach pojazdów.
Kary za manipulacje przy licznikach w końcu staną się rzeczywistością, a nie prawną fikcją. Ryzyko więzienia dotyczyć będzie nie tylko osób parających się usługą modyfikacji wskazań przebiegu. Na celowniku znaleźli się też właściciele i nieuczciwi handlarze, którzy zaniżając rzeczywiste wskazania mają nadzieję na uzyskanie korzyści majątkowej. Wcześniej takie zachowanie było traktowane jak oszustwo, ale trudno było dowieść, kto tak naprawdę dokonał korekty.
Cały system ma opierać się na aktualizacji przebiegu w bazie Centralnej Ewidencji Pojazdów podczas corocznego przeglądu na stacji kontroli pojazdów. Przepisy zostały jednak o wiele bardziej rozszerzone, co sprawia, że walka z nieuczciwymi handlarzami kieruje się w stronę nieco absurdalnego kontrolowania wszystkich czterech kółek na drogach. Słowo klucz to "wszystkich".
W odpowiedzi na interpelację poselską Marcin Warchoł, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, stwierdził, że karą 3 tys. zł zagrożone są osoby uniemożliwiające organom uprawnionym w trakcie kontroli ruchu drogowego odczytania drogomierza auta, pojazdu holowanego czy pojazdu przewożonego. Taką czynność będzie mogła podjąć nie tylko policja, ale i inspekcja transportu drogowego, żandarmeria wojskowa, straż graniczna czy służba celno-skarbowa.
Rutynowe kontrole dotkną też aut niezarejestrowanych (czyli w domyśle wyrejestrowanych) czy uszkodzonych. Pojazdy należące do tej pierwszej grupy już zakończyły swój żywot na drogach i nie mają szans na powrót (chyba, że zostały wcześniej skradzione lub mają znaczenie historyczne). Powstaje też kolejne zagadnienie, już natury technicznej – niektóre z mniejszych samochodów miejskich mają zaledwie 5-cyfrowy licznik, przez co "przekręca się" on co 100 tys. km – jak wskazany na zdjęciu Fiat 500. Taki sam problem mają motocykle.
Wątpliwości – zarówno po stronie służb, jak i zwykłych obywateli – budzi również kwestia kontroli aut wwożonych do kraju. Gdy pojawiły się pierwsze pomysły ministerstwa, funkcjonariusze z rezerwą podchodzili do ich realizacji. Auta przewożone są w kontenerach, piętrowych przyczepach, bez kluczyków i często bez akumulatorów. A bez nich nie da się sprawdzić przebiegu.
Nowe przepisy mają wejść w życie 1 stycznia 2019 roku. Choć mogą rzucić cień na działalność osób zajmujących się korektą, trudno wierzyć, że całkowicie wyeliminują proceder "kręcenia" liczników. Jak sprawdził Kuba Tujaka, skorygowanie licznika nie trwa dłużej niż 40 min., a niektórzy mechanicy dokonują kilku takich operacji dziennie.