Skoda Citigo: pomyślany do miasta
Samochody przestały być po prostu samochodami już dawno temu. Teraz klienci oczekują całej masy elektroniki - od systemów, które zaparkują auto za kierowcę, po telewizję i fotele z masażem. Jednak niektórzy nie chcą wydawać fortuny na luksus i jedyne czego wymagają, to małe i praktyczne auto do jazdy po mieście. Właśnie dla takich klientów powstała Skoda Citigo, czyli Volkswagen Up w czeskim przebraniu.
W czasach, gdy samochody są coraz większe podchodząc do Skody Citigo mamy wrażenie, że samochód jest wyjątkowo mały. Prawda jest jednak taka, że choć ma tylko trochę ponad 3,5 m długości, to i tak Citigo jest większe od takich modeli jak Fiat Cinquecento (3,23), albo klasyczne Mini (3,05 m). Nikt jednak nie obiecywał najmniejszego samochodu w historii, a jedynie auto, którego wielkość została tak dobrana, aby być kompromisem pomiędzy rozmiarem nadwozia i ilością miejsca wewnątrz. To właśnie optymalizacja projektu przyświecała twórcom Skody Citigo, a właściwie Volkswagena Upa.
Dlaczego zaczynam od opowiadania o wymiarach i konstrukcji? To właśnie one zdefiniowały bryłę i wygląd tego samochodu. W przypadku dużego sedana, czy modnego kabrioletu styliści mają wiele do powiedzenia, jednak w Volkswagenie (typowo dla tej marki) za całym projektem stała funkcja i neutralność stylistyczna. Dlatego wizualnie żaden z trojaczków (Volkswagen Up, Skoda Citigo i Seat Mii) nie zachwyca. Są to „pudełka” z krótką maską, w których proporcje odbiegają od klasycznych, znanych z najpiękniejszych samochodów. Tutaj jest prosto i funkcjonalnie.
Powiecie, że przecież Fiat tworząc "pięćsetkę" udowodnił, że auto o takich wymiarach może wyglądać wyjątkowo i modnie. Jednak mimo zbliżonych wymiarów Skodę Citigo i Fiata 500 oddziela przepaść - są to zupełnie inne samochody, dla zupełnie innych klientów. Czeskie auto jest skierowane do osób, które szukają samochodu taniego, a przy tym praktycznego. Fiat natomiast jest modnym gadżetem dla nieco bogatszych klientów.
Po zajęciu miejsca w środku uderzą nas dwie rzeczy. Pierwszą jest fakt, że wnętrze jest bardzo ubogie. Jakość plastików nie jest najwyższa, zegary bardzo proste, a część drzwi nie ma osłony i widzimy kolor lakieru jakim pomalowano samochód. Oszczędności zresztą widać na każdym kroku. Całkowite otwarcie lub zamknięcie szyby wymaga ciągłego trzymania przełącznika, a do tego kierowca nie będzie mógł otworzyć okna pasażera, gdyż ma tylko jeden przycisk (i to kiepskiej jakości). Wnętrze bagażnika tylko na dole otrzymało materiał, a reszta kufra to goła blacha, która po kilku latach użytkowania będzie porysowana. Miało być tanio, to tak jest.
Drugie co zaskakuje we wnętrzu Citigo to jego wielkość. Tym razem zaskoczenie jest bardzo pozytywne. Siedząc na przednich fotelach czujemy się jak w zdecydowanie większym samochodzie. Nikt nie będzie narzekał na brak miejsca. Nie ma też typowego dla małych samochodów uczucia ciasnoty - Citigo jest po prostu bardzo przestronne, jak na tak małe auto. Oczywiście nie ma się co oszukiwać - z tyłu już nie jest tak dobrze, ale jeśli po walce z mało wygodnym systemem pochylania siedzeń wciśniemy się na tylną kanapę, to pasażerowie będą w stanie bez problemu przejechać kilkanaście kilometrów po mieście. Nie zapominajmy jednak, że najczęściej w samochodzie podróżuje jedna, góra dwie osoby, a w takim przypadku małe Citigo sprawdza się bardzo dobrze.
Projektanci zdecydowanie zasługują na pochwałę za przestronne wnętrze, jednak na tym nie koniec. Pudełkowaty kształt kryje też stosunkowo duży bagażnik. 251 litrów może nie brzmi imponująco, ale jest to zdecydowanie najlepszy wynik w klasie i daje się to odczuć. Wystarczy wspomnieć, że Volkswagen Lupo, poprzednik Upa, oferował bagażnik o połowę mniejszy. Mała Skoda zaskakuje swoją praktycznością i pozwala na zrobienie większych zakupów.
Czas uruchomić silnik i kolejne zaskoczenie. Tym razem dźwiękowe. Przyzwyczajony do cztero- i sześciocylindrowych silników usłyszałem niezbyt przyjemny dźwięk startującej trzycylindrowej jednostki. Na szczęście podczas jazdy mały 1-litrowy silnik warczy znacznie przyjemniej. Jednak to nie wrażenia dźwiękowe są najważniejsze. Testowana wersja Citigo została wyposażona w słabszą wersję jednostki napędowej i oferuje 60 KM. Czy to wystarcza? Okazuje się, że podczas codziennej jazdy mała Skoda spisuje się nieźle, wymaga jednak niewielkiej zmiany przyzwyczajeń.
Jeśli nie wymagamy od miejskiego auta za dużo, to trzeba przyznać, że osiągi nawet słabszego silnika są satysfakcjonujące. Przebieg momentu obrotowego jednak wymaga od kierowcy, aby podczas ruszania mocniej wciskał pedał przyspieszenia. Na szczęście wystarczy krótka chwila, aby się do tego przyzwyczaić. Redakcyjni koledzy, którzy jeździli Upem i Citigo po wzniesieniach zwracali uwagę na problem braku mocy przy niskich obrotach, jednak jeśli nie mieszkacie w San Francisco, albo podobnej okolicy, nie jest to znaczący problem. Niestety nie udało się do końca wyeliminować największego problemu jednostek trzycylindrowych, czyli wibracji. Nie są one szczególnie dokuczliwe, ale na pewno zauważalne.
Niewielki silnik w lekkim miejskim aucie powinien zapewniać niskie zużycie paliwa. Nie inaczej jest w przypadku Skody Citigo. Ponieważ i tak nie jest to samochód do szybkiej jazdy na długich trasach, to spalanie nieco ponad 4 litrów na 100 km poza miastem nie jest trudne do osiągnięcia. W mieście też sytuacja wygląda bardzo dobrze i samochód zużywa nieco ponad 6 l/100 km. Jednak jeszcze ważniejszy, w przypadku codziennego użytkowania, jest fakt, że nawet podczas ostrzejszej jazdy małe Citigo nie pożera dużych ilości paliwa. Często silniki są ustawiane pod standardowe testy, a przy nieco mocniejszym traktowaniu spalanie bardzo mocno wzrasta. Volkswagen postarał się, aby tak nie było.
Mieszane uczucia budzi skrzynia biegów. Nawet w wersji ze skórzaną kierownicą lewarek wykonany jest z niezbyt przyjemnego w dotyku plastiku. Podczas zmiany biegów miałem wrażenie, że z tego samego tworzywa stworzoną całą przekładnię, jednak jakość jej wykonania to spore zaskoczenie. Tak dobrze pracującej skrzyni biegów nie powstydziłoby się auto o sportowych aspiracjach. Przełożenia zmienia się pewnie i wyjątkowo szybko. Zdecydowany plus dla Volkswagena, który zdecydowanie poprawił się w tym elemencie.
Ulice polskich (i nie tylko) miast to przede wszystkim dziury, koleiny i studzienki. Dla samochodu miejskiego to codzienność, ale w praktyce niewiele z nich radzi sobie z tymi problemami. Niestety podobnie jest w Citigo. W małej Skodzie wyraźnie odczujemy każdą nierówność, a nadwozie wyraźnie buja się przy hamowaniu. Usprawiedliwieniem dla Citigo może być fakt, że konkurenci nie radzą sobie znacznie lepiej.
Jak zatem jeździ się miejską Skodą? Odpowiedź na to pytanie jest wyjątkowym zaskoczeniem. Po wyglądzie i parametrach technicznych spodziewałem się kolejnego nudnego miejskiego samochodu, okazało się jednak, że Citigo może sprawiać dużo frajdy. Już przy małych prędkościach wydaje się, że podróżujemy szybko (choć i jazda po autostradzie nie jest problemem), a zwinne auto dzięki szybkiej skrzyni biegów daje przyjemność z codziennej jazdy po mieście.
Skoda Citigo to tak naprawdę po prostu Volkswagen Up w przebraniu. Trzeba więc sobie uświadomić, że stworzenie Volkswagena za 30 tys. zł wymagało oszczędności w każdym możliwym miejscu. Patrząc w cennik zawsze widzimy zachęcające ceny wersji podstawowych, jednak, gdy przychodzi zapłacić za samochód, jaki faktycznie chcemy, okazuje się, że kwota jest znacznie wyższa. Ile zatem trzeba wydać na Citigo, aby później nie narzekać? Na początku należy ominąć najtańszą wersję (dostępna tylko w wersji 3-drzwiowej ze słabszym silnikiem), która kosztuje 28 990 zł. Nie posiada ona nawet wspomagania kierownicy, centralnego zamka, czy ustawienia wysokości fotela kierowcy. "Prawdziwa" wersja podstawowa (nazwana Active) to wydatek 30 290 zł.
W testowanym modelu znalazło się kilka dodatkowych opcji, takich jak panoramiczne okno dachowe (2900 zł), tempomat (500 zł), elektryczne lusterka (700 zł), 15-calowe alufelgi (2100 zł), czy nawigacja (1400 zł). Część z tych elementów wchodzi w skład najdroższej wersji nazwanej Elegance, ale w przypadku Citigo żaden z wymienionych dodatków nie jest ważny. Oczywiście przyjemnie mieć szklany dach, ale w klasie „ekskluzywnych maluchów” Citigo nie ma szans. Tam króluje Fiat 500. To ma być tani samochód. Jedynym problemem w wymienionej wcześniej odmianie Active jest brak klimatyzacji i przednich świateł przeciwmgielnych, które znacznie zwiększają bezpieczeństwo. Niestety „klima” kosztuje aż 3200 zł, co oznacza, że lepiej od razu kupić wersję wyposażeniową za 33 590, która oferuje dodatkowo jeszcze kilka elementów. Natomiast światła przeciwmgielne to w obu przypadkach wydatek 800 zł.
Skoda Citigo to przede wszystkim bardzo dobrze zaprojektowany samochód. Mimo niewielkich wymiarów zewnętrznych jest wyjątkowo przestronny wewnątrz. Podróżować nim mogą nawet cztery osoby, a bagażnik zmieści zdecydowanie więcej niż u konkurentów. Również strona mechaniczna, mimo kilku wymienionych problemów, wypada pozytywnie. Niestety na każdym kroku widać, że jest to samochód budżetowy i producent oszczędzał, gdzie tylko mógł. W efekcie udało się stworzyć Volkswagena (bo nim jest Skoda Citigo), który jest konkurencyjny cenowo i może powalczyć z najtańszymi samochodami na rynku.
WP: Szymon Jasina
"Skoda Citigo" - DANE TECHNICZNE
Typ silnika | "R3, benzynowy" |
Pojemność silnika cm3 | "999" |
Moc KM / przy obr./min | "60 / 5000-6000" |
Maksymalny moment obrotowy Nm / przy obr./min. | "95 / 3000-4300" |
Skrzynia biegów | "manualna, 5-biegowa" |
Prędkość maksymalna km/h | "160" |
Przyspieszenie (0-100 km/h) s | "14,4" |
Zużycie paliwa: | |
Dane producenta (miasto/trasa/średnie) | "5,6 / 3,9 / 4,5" |
Dane z testu (miasto/trasa/średnie) | "6,2 / 4,3 / 5,1" |
Pojemność bagażnika min./max. / l | "251" |
Wymiary (dł./szer./wys.) mm | "3563 / 1645 / 1478" |
Cena wersji podstawowej w zł | "28 990" |
Cena testowanego modelu w zł | "45 590" |
Plusy | null |
Minusy | null |