Krystian Korzeniowski - spełnić marzenie, czyli jak zostać kierowcą wyścigowym!
Przedstawiamy wywiad z młodym, skromnym i niezwykle utalentowanym kierowcą wyścigowym, który jeszcze rok temu ścigał się jedynie na... PlayStation!
Przy okazji trzeciej rundy Volkswagen Castrol Cup odbywającej się w czeskim Brnie, zagadnęliśmy i przeprowadziliśmy wywiad z niecodziennym kierowcą wyścigowym - Krystianem Korzeniowskim. Chłopak nie tylko jest beniaminkiem w gronie profesjonalnych zawodników, ale jego historia jest także bardzo wyjątkowa. Jego kariera rozpoczęła się na PlayStation, skąd trafił do GT Academy i na torze w Silverstone odbył przyspieszony kurs pod tytułem "jak zostać kierowcą wyścigowym".
Nauką zajmowali się tacy kierowcy jak Sebastian Buemi czy Johnny Herbert (obaj wywodzący się z królewskiej Formuły 1). Później, dzięki swojemu fantastycznemu uporowi dołączył do grona Volkswagen Castrol Cup - bez koneksji, bez rodziców milionerów, do wszystkiego doszedł sam i z wielkimi ambicjami. Sam szuka sponsorów, sam walczy na torze. To przykład, że można spełnić marzenia, trzeba tylko bardzo mocno do nich dążyć... Rozmowa odbyła się na dwie godziny przed jego... pierwszym profesjonalnym zwycięstwem! Cóż, mięliśmy nosa w temacie wyboru rozmówcy.
Michał Grygier - W ciekawy sposób dotarłeś do serii VW Castrol Cup. Opowiesz o tym?
Krystian Korzeniowski: Moje doświadczenie wyścigowe zbierałem grając na konsoli. Natomiast możliwość sprawdzenia swoich umiejętności po raz pierwszy na realnym torze dał mi program szkoleniowy GT Academy, który odbył się w Wielkiej Brytanii na słynnym torze Silverstone. Szkolenia prowadzili tacy kierowcy Formuły 1 jak: Johnny Herbert, Sebastian Buemi, czy Antonio Liuzzi. Program GT Academy z powodzeniem trwa od 2008 roku i wyłonił już wielu znakomitych kierowców, którzy wprost z przed ekranu telewizora trafili na realny tor.
M.G. - Czyli nie miałeś wcześniej nic wspólnego ze ściganiem, prawda?
K.K.- Od dziecka kocham motorsport, dlatego zawsze starałem się być jak najbliżej tej dziedziny sportu. W miarę możliwość uczestniczyłem w KJS-ach i amatorskich zawodach kartingowych. Jeśli chodzi o poziom profesjonalizmu, czy kontakt z innymi zawodnikami na prawdziwym torze, to udział w VWCC jest moim debiutem.
M.G. - Powiedz, czy te oczekiwania odnośnie profesjonalnej serii wyścigowej spełniły się?
K.K.- Oczekiwanie spełniło się. Pragnąłem startować w serii wyścigowej i oto jestem. Wiedziałem, że jestem szybki, musiałem tylko dostać szansę.
M.G. - A cała otoczka wokół wyścigów, samochód, team, współpraca z mechanikami?
K.K.- Tak naprawdę nie wiedziałem, czego się spodziewać. Jestem tutaj "świeży" i krok po kroku poznaję wszystko. Ukończyłem studia na kierunku logistyka, tym bardziej jestem pod wrażeniem nakładu pracy i tego, ilu ludzi Volkswagen Racing Polska musiał w to zaangażować.
M.G. - Powiedz, kiedy zaczynasz odczuwać stres związany ze startem, czy nasila się dzień wcześniej, czy dopiero dniu wyścigu?
K.K.- Nie czuję ani stresu ani żadnej presji. Zachowuję zimną krew i myślę, że jest to bardzo ważne. Zacząłem robić to o czym zawsze marzyłem, więc dlaczego miałbym czuć stres, skoro w końcu robię to co kocham...
M.G. - A podekscytowanie przed wyścigiem?
K.K.- Podekscytowanie jest zawsze. Za kółkiem jednak nie kieruję się emocjami. Staram się brać wszystko od analitycznej strony, by rezultat był jak najlepszy.
M.G. - Jak te kilka dotychczasowych wyścigów wpłynęło na Twoją jazdę, i czy widzisz jeszcze pole do udoskonalenia Twoich umiejętności?
K.K.- Podczas tych kilku wyścigów znacząco się poprawiłem. Poczułem samochód, a także pewne granice opon. Najbardziej zadowolony jestem z tego, iż wiem gdzie popełniam błędy, co daję mi możliwość poprawienia swojej jazdy. Trochę tracę na braku doświadczenia, ale wiem, że to kwestia czasu, a moje umiejętności będą stale rosły i będę coraz szybszy i będzie coraz lepiej.
M.G. - Powiedz, jak zmieniło się Twoje życie codzienne, czy musisz ćwiczyć, dbać o dietę, o stronę fizyczną, na ile to wszystko angażuje?
K.K.- Tak naprawdę zmieniło się na spokojniejsze. Od samego początku powstania pucharu VW Castrol Cup stawałem na głowie, by dostać się do tej serii. Nie miałem żadnego zespołu, więc większość kwestii ogarniałem sam. Doceniło to kilka osób i powoli buduję zespół ludzi, którzy mi pomagają. Jeśli chodzi o kwestie fizyczną, nigdy nie miałem z nią żadnych problemów, a treningi sprawiały mi zawsze przyjemność, a tak na marginesie lubię jeść...
M.G. - Jakieś oczekiwania, cele na koniec sezonu? Jakieś konkretne miejsce w klasyfikacji generalnej? Czy może raczej jeszcze żyjesz każdym kolejnym wyścigiem?
K.K. - Niestety jeszcze nie mam takiego zaplecza finansowego, by myśleć o np. przyszłym sezonie, dlatego staram się skupić nad każdym kolejnym wyścigiem. Natomiast jeśli chodzi o oczekiwania na koniec sezonu, to zdobyć tyle doświadczenia i punktów ile się da. Jeśli będę miał możliwość wystartowania w przyszłym sezonie, to na pewno chciałbym regularnie stawać na podium i walczyć o tytuł mistrza.
M.G. - Jakie emocje towarzyszą podczas weekendu wyścigowego?
K.K.- Zawsze jest niesamowita radość, po części spełnienie marzeń. Do Brna przyjechało z 20 moich znajomych, rodzina i przyjaciele. Stworzyli koszulki z moim nazwiskiem oraz flagi, a to bardzo dopinguje i cieszy. Jestem tutaj również dla nich a oni dla mnie. To jest uczucie nie do opisania.
M.G. - Czy to, ściganie na torze, jakoś się przełożyło na Twoją jazdę poza torem, na drodze publicznej? Czy może jeździsz szybciej, wolniej, rozsądniej, ostrożniej, bezpieczniej?
*K.K.- *Jeśli chodzi o jazdę codzienną, jeżdżę spokojnie, a na moim koncie mam dokładnie 0 punktów. Jadąc gdziekolwiek, zawsze, ale to zawsze staram się szukać idealnego i najbardziej optymalnego toru jazdy (śmiech), ale myślę że to już taka natura kierowców wyścigowych.
M.G. - Ale polecasz każdemu, aby pojechał sobie na przykład na jakiś KJS, czy imprezę typu TrackDay, żeby wyszalał się w bezpiecznych warunkach i doskonalił umiejętności?
K.K.- Jak najbardziej, uważam to za bardzo ważną kwestię, którą warto byłoby rozwijać w Polsce. Imprezy takie jak KJS czy TrackDay`e bardzo podnoszą umiejętności kierowcy. Chciałbym, aby organizowanych tego typu spotkań było więcej, by nie tylko młodzi kierowcy mieli możliwość sprawdzenia siebie i swojego samochodu w bardziej wysilonych warunkach.
M.G. - Na koniec, masz jakieś dobre, pomocne słowo dla młodzieży, która chciałaby się znaleźć w Twojej sytuacji, i stać się kierowcą wyścigowym? Bo tysiące dzieciaków o tym właśnie w tej chwili marzy...
K.K. - To bardzo trudne pytanie, ale myślę, że przede wszystkim wiara w to o czym się marzy, i nie poddawanie się, to jest chyba najważniejsze. Treningi. Każda część tego co robisz, na korzyść tego co chcesz osiągnąć, wpływa pozytywnie, więc myślę że trzeba po prostu dążyć do swojego celu.
M.G. - Dziękuję za rozmowę i powodzenia w następnych wyścigach.
Michał Grygier/ll/moto.wp.pl