Choć to raczej ewolucja niż rewolucja, najnowszy Passat od poprzednika różni się pod kilkoma względami. Wystarczy, że rzucicie okiem na ten materiał. Postanowiliśmy porównać świeżą wersję B7 z odchodzącym powoli w cień poprzednikiem - modelem B6.
Minęło pięć lat od debiutu modelu B6 i chyba wszyscy zdążyli już przywyknąć do jego wyglądu. Jeżeli zgadzacie się z powyższym stwierdzeniem, oznacza to, że Volkswagen miał rację prezentując na tegorocznych targach w Paryżu najnowszą wersję Passata, oznaczoną jako B7. Skrót łatwo rozszyfrować. To już siódma generacja modelu, który po raz pierwszy został zaprezentowany latem 1973 roku. Od tego czasu sprzedano ponad 15 milionów egzemplarzy, a Passat dostępny jest na rynkach motoryzacyjnych w ponad stu krajach całego świata.
Po pierwsze - różnice. Zdecydowanie najwięcej znajdziemy ich na zewnątrz. Pod tym względem najnowszy model to całkiem inny samochód niż jego poprzednik. O wiele więcej tu linii prostych. Przybyło także płaskich i czystych powierzchni. Siódma generacja Passata nawiązuje stylem do zaprezentowanego w połowie tego roku Phaetona.
Tak więc nowy Passat ma osłonę chłodnicy z czterema poprzecznymi listwami jak jego większy brat. Nowe przednie lampy charakteryzują się liniami prostymi. Nie ma już łezkowatych kloszy. Mogą być za to reflektory biksenonowe z funkcją Dynamic Light Assist, znaną już z nowego Touarega. Przypomnijmy, iż chodzi o możliwość jazdy z zapalonymi na stałe światłami drogowymi. Kamera połączona z systemem rozpoznaje nadjeżdżające z naprzeciwka auta i automatycznie przesłania odpowiednie partie reflektorów.
Wracając jednak do wyglądu zewnętrznego najnowszego dziecka Volkswagena, nie sposób nie zauważyć, iż zrezygnowano również z mocno akcentowanego V w designie przedniej części. Nie ma już przechodzącej przez zderzak chromowanej atrapy chłodnicy. Jest natomiast listwa podkreślająca dolną krawędź zderzaka.
Znacznie powiększono światła przeciwmgielne, zmieniając przy tym ich kształt. Gdy zaparkujemy obok siebie dwie generacje, dostrzeżemy nie tylko różnice. Nowy model nie jest bowiem ani szerszy, ani wyższy czy też niższy od poprzednika. Zmieniła się jedynie nieznacznie długość samochodu.
Teraz limuzyna Volkswagena mierzy dokładnie 4769 milimetrów. Różnica wynosi więc tylko 4 mm - model B6 ma długość 4765 mm. Kosmetyczne zmiany w linii bocznej to brak chromowanych listew ozdobnych. W B6 przechodziły aż za tylne błotniki, kończąc się dopiero na tylnym zderzaku, w miejscu mocowania tablicy rejestracyjnej.
Najnowszy Passat też ma chromowaną linię okalającą cały samochód. Jej akcentowanie jest jednak słabsze, zwłaszcza w bocznych partiach auta, gdzie listwy są tylko u dołu drzwi. Ich kontynuację stanowią - podobnie jak u poprzednika, choć poprowadzone o wiele niżej - dwie chromowane wstęgi na tylnym zderzaku, łączące się przy tablicy rejestracyjnej.
Patrząc od tyłu na ustawione równo obok siebie dwie generacje nie sposób oprzeć się wrażeniu, że właśnie tu skumulowały się najbardziej wyraziste różnice. Sprawiają to zupełnie różne klosze lamp - ich kształty, sposób ułożenia świateł oraz umocowanie w karoserii. Tylne światła nowego Passata oferowane są w dwóch wersjach. Ponadstandardowa ma diody rozmieszczone wewnątrz światła w formie litery M, podobnie jak w Phaetonie. W nowym modelu projektanci zrezygnowali z krawędzi dociskającej w tylnej klapie. Pokrywa bagażnika B7 już jej nie ma.
Pod znaczkiem VW ukryto natomiast kamerę cofania. Nadal jednak bagażnik możemy otwierać za pomocą dźwigni ukrytej pod emblematem marki z tyłu. W nawiązaniu do tematu otwierania klapy bagażnika w tak zwanych trudnych warunkach warto przybliżyć jeden z systemów nowego Passata. Easy Open pozwala dzięki wykorzystaniu Keyless Access na otwarcie klapy bagażnika bez użycia rąk.
Gdy mamy kluczyk z funkcją Keyless w kieszeni, wystarczy machnąć stopą pod tylnym zderzakiem nowego Passata, aby system Easy Open automatycznie otworzył klapę. Czujniki systemu ułatwiającego parkowanie spełniają w tym wypadku rolę odbiornika sygnału nadawanego przez kluczyk. Naturalnie bagażnik otwiera się w ten sposób tylko i wyłącznie przed osobą, która ma przy sobie odpowiedni kluczyk radiowy.
W Passacie B7 tylną kanapę możemy złożyć z bagażnika, natomiast hak holowniczy wysuwa się po naciśnięciu przycisku. Volkswagen przy okazji wypuszczenia na rynek nowego modelu obiecuje, że w nowym Passacie ma być o wiele ciszej. Zadbać o to mają między innymi boczne szyby wykonane ze szkła zespolonego z izolacją akustyczną.
Kto spodziewa się sporych i znaczących zmian we wnętrzu, niech raz jeszcze przeczyta wstęp tego tekstu. W tym przypadku bowiem to rzeczywiście ewolucja, nie ma tu mowy o rewolucji. Kształt deski rozdzielczej oraz jej dwuwarstwowość pozostały bez zmian. Zrezygnowano natomiast z małego uchwytu do przyciągania drzwi po stronie kierowcy. Także przycisk hamulca ręcznego zmienił miejsce. W B6 sąsiadował z przełącznikami świateł. Teraz przeniesiony został na środkowy tunel i znajduje się wśród innych guzików wokół przekładni zmiany biegów.
Silnik uruchamiamy jest przyciskiem zlokalizowanym również w niedalekim sąsiedztwie skrzyni biegów. Kierownica, rodzaj oraz sposób umiejscowienia większości pozostałych przycisków pozostały bez zmian. Pomiędzy głównymi zegarami dodano natomiast koloru. Już spieszę z wyjaśnieniem. Niegdyś "blady", bo czarno-biały wyświetlacz komputera pokładowego został zastąpiony kolorowym.
Dwa kokpity odróżnić można w łatwy sposób, zwracając uwagę wyłącznie na jeden, za to dość charakterystyczny dla nowego Passata element. Tam, gdzie w modelu B6 (nad wyświetlaczem głównym systemu multimedialnego) znajdowały się zazwyczaj dwie małe szufladki i przycisk uruchamiający światła awaryjne, teraz jest stylowy zegar osadzony w chromie i drewnie.
Volkswagen chwali się ponadto, że całkowicie nowe są siedzenia z zagłówkami regulowanymi także w poziomie. Jako wyposażenie opcjonalne możemy zamówić w nowym Passacie przednie fotele klimatyzowane z aktywną wentylacją oraz funkcją masażu. Nowy B7 oferowany będzie już od drugiej połowy listopada tego roku z trzema różnymi kolorami wnętrza. Mnie na czas testu przypadła wersja ubrana w czerń. Oprócz niej są także brązowe oraz beżowe.
Przednie fotele są wygodne. Niestety nie miałem okazji sprawdzić ich jeszcze w naprawdę długiej trasie, liczącej na przykład tysiąc czy więcej kilometrów, ale pierwsze wrażenie jest bardzo dobre. Podobnie materiały użyte do wykończenia wnętrza. Porównując dwie generacje, odnotowuję skok jakościowy.
Przestrzeń zarówno z przodu jak i z tyłu jest nadal taka sama. Niezmiennie, niestety, mocno przeszkadza wystający pośrodku podłogi tunel. Niestety unifikacja narzuca przednionapędowym autom to niewygodne dla pasażerów tylnej kanapy rozwiązanie, potrzebne de facto wyłącznie dla napędu 4Motion.
Na koniec to, co kierowcy w większości kochają najbardziej, czyli moc zamknięta w blokach silników. Dla nowego Passata proponowanych jest dziesięć jednostek napędowych. Cztery z nich to motory benzynowe, spośród których trzy są czterocylindrowe: 1.4 TSI (122 KM), 1.8 TSI (160 KM), 2.0 TSI (211 KM). Najmocniejszy jest też największy, w tym wypadku sześciocylindrowiec, o mocy 300 KM.
Także przegląd listy oferowanych silników wysokoprężnych przywodzi na myśl większość już dobrze znanych jednostek. Żywiące się paliwem ON rozwijają moc od 105 KM (1.6 TDI), 140 KM (2.0 TDI i 2.0 BlueTDI) do 170 KM (także 2.0 TDI). Wszystkie silniki nowego Passata (oprócz 1.6 TDI) mają być połączone z dwusprzęgłową skrzynią DSG. W najmocniejszym Passacie V6 300 KM przekładnia ta montowana będzie seryjnie.
Passaty - nowy i starszy - prowadzą się oczywiście bardzo podobnie. Siła i styl pracy wspomagania układu kierowniczego wydaje się bez zmian. Pomagać w trudniejszych sytuacjach może automatyczna blokada mechanizmu różnicowego XDS (zaprezentowana w Golfie GTI VI generacji). Pomimo, że to tak naprawdę jedynie elektroniczny system, XDS potrafi skutecznie pomóc. W najnowszym Passacie jest już na pokładzie.
W testowanym egzemplarzu miałem możliwość jeździć również z regulowanym z poziomu kokpitu zawieszeniem. Dwa tryby, które wybieramy przyciskiem umieszczonym obok przekładni (Comfort i Sport)
powodują odczuwalne zmiany w pracy zawieszenia. Trzeci tryb, Normal, to codzienny, standardowy sposób pracy zawieszenia. Oczywiście Sport jest najtwardszym ustawieniem.
W momencie oddawania tego artykułu do druku nieznane były jeszcze oficjalne ceny nowego Passata. Samochód debiutujący na polskim rynku dostępny będzie w trzech wersjach wyposażenia: Trendline, Comfortline oraz Highline. Volkswagen obiecuje, że w wyniku optymalizacji wyposażenia auto oferowało będzie przyszłym nabywcom dużo więcej, niż kiedykolwiek za taką samą cenę.
Mikołaj Urbański