Dacia Lodgy 1.5 dCi 110: krakowskim targiem

- Kupię nowy samochód, ale musi być duży, bo mam rodzinę, a poza tym tani, z tego samego powodu. - Coś da się zrobić. Tak właśnie mogłaby wyglądać rozmowa, która legła u podstaw powołania do motoryzacyjnego życia Dacii Lodgy. Rumuński producent należący do Renault stworzył sporego minivana, który na pokład może wziąć siedem osób z najpotrzebniejszymi drobiazgami lub piątkę obarczoną ogromnym bagażem. Wszystko to za cenę, która sprawia, że Lodgy nie ma konkurencji. Niestety jest tu kilka „ale”.

Każdy zmotoryzowany chciałby jeździć nowym autem wysokiej klasy. Niestety na taki luksus stać w Polsce nielicznych. Tu jednak pomocną rękę wyciąga do kierowców Dacia, która zwyczajowo nie wymaga od nich grubego portfela. Podczas salonu samochodowego w Genewie Dacia zaprezentowała nową broń, która szczególnie dotkliwie ma ugodzić konkurencję w Europie Środkowej i Wschodniej. Lodgy to minivan, który został podporządkowany dwóm regułom: praktyczności i ekonomii. Świadczy o tym bryła samochodu. Dach ciągnie się aż do końca samochodu na niemal niezmienionym poziomie, co sprawia, że nowość Dacii wygląda jak nieco powiększone kombi. W trzecim rzędzie siedzeń można się jednak dzięki temu wyprostować.

Jedno spojrzenie wystarczy, by stwierdzić, że Lodgy nie jest piękna. Nie można jej jednak zarzucić czegoś zupełnie odwrotnego. Pozytywne wrażenie sprawia przód samochodu z miłą oku osłoną chłodnicy i ładnymi reflektorami. Na pochwałę zasługują również największe z dostępnych w tym modelu, szesnastocalowe felgi ze stopów lekkich i ciekawie zaprojektowane tylne lampy o pionowym układzie. Wygląd wysokiego auta - w wersji pięcioosobowej 1,68 m - poprawiają relingi, które zaburzają nieco płaską powierzchnię dachu. Odbiór wyglądu auta burzy jednak duża i mało urozmaicona powierzchnia boczna. Przy długości auta na poziomie 4,5 metra płaty drzwi i tylnego błotnika aż proszą się o wyraźniejsze przetłoczenia.

Posiadacz samochodu zdecydowaną większość czasu spędza jednak w kabinie swojego pojazdu. Zanim przejdę do opisu tego, co zastaniemy za kierownicą Dacii Lodgy, warto zaznaczyć, że by czuć się tu dobrze, należy pamiętać o tym, ile ten samochód kosztuje.
Fotele nie zapewniają komfortu z najwyższej półki. Gatunek materiału, z którego wykonano ich obicia nie przekonuje nas o tym, że za kilka lat będą jeszcze w dobrym stanie, a możliwości dotyczące regulacji ich pozycji nie usatysfakcjonują każdego. Jeśli dodamy do tego fakt, że kierownicę można regulować tylko w jednej płaszczyźnie: góra-dół, okaże się, że znalezienie wygodnej pozycji do prowadzenia auta może nastręczać pewnych trudności.

Nie rozpieszcza również to, co po zajęciu miejsca znajdzie się przed naszymi oczami. Choć projekt zegarów jest przejrzysty, dla kierowców przywiązanych do tradycji zawodem może okazać się brak klasycznego wskaźnika poziomu paliwa i temperatury silnika. Dodatkowo jeśli chodzi o ten pierwszy, mamy wątpliwości co do jego precyzji. Na szczycie deski rozdzielczej, pomiędzy kierowcą a pasażerem, znaleziono miejsce na płytki, ale szeroki schowek. Oprócz kieszeni w drzwiach do dyspozycji użytkowników Lodgy pozostaje miejsce na kubki przed lewarkiem zmiany biegów, schowek i półka przed pasażerem przedniego fotela oraz wgłębienie na popielniczkę za dźwignią hamulca ręcznego, które przez użytkowników kanapy może zostać wykorzystane jako miejsce na kubek z napojem. Brakuje jednak, na przykład, schowków pod siedziskami przednich foteli. Od minivanów zazwyczaj wymaga się więcej.

Przejdźmy jednak do tego, co w Dacii Lodgy musi się podobać, czyli do bagażnika. Do przedziału bagażowego Dacii prowadzi klapa z archaicznie wyglądającym i działającym zamkiem. Ten mankament szybko puścimy jednak w niepamięć, gdy tylko naszym oczom ukaże się bagażnik. W konfiguracji pięcioosobowej rumuński van dysponuje gabarytem, który na pierwszy rzut oka po prostu trzeba nazwać ogromnym. Do zagospodarowania mamy 827 litrów przestrzeni o równej podłodze. Po rozłożeniu siedzeń tylnego rzędu mamy do dyspozycji aż 2617 litrów licząc do linii dachu. Umocowanie bagażu ułatwiają zaczepy przytwierdzone do podłogi.

Przejdźmy do tego, jak jeździ się Dacią Lodgy. Uruchamiamy silnik Diesla i słyszymy twarde dźwięki jego pracy. Nienajlepsze wrażenie szybko jednak mija. Motor 1.5 dCi dysponujący sprężarką o zmiennej geometrii rozwija moc 107 KM przy 4 tys. obrotów i oddaje do dyspozycji kierowcy moment obrotowy o wartości 240 Nm od 1750 obr/min. Sprzężona z sześciobiegową, manualną przekładnią jednostka napędowa świetnie sprawdza się w rumuńsko-francuskim minivanie. Co prawda nie mamy tu do czynienia z rakietą - przyspieszenie do 100 km/h w 11,6 sekundy, ale przecież nie o to chodzi w przypadku samochodu rodzinnego. Lodgy z mocniejszym silnikiem Diesla dobrze radzi sobie zarówno w mieście jak i na trasie. Na terenach zurbanizowanych nie zawsze łatwe będzie „dojście” do czwartego biegu. Samochód dysponuje na tyle długimi przełożeniami, że na „trójce” jazda z prędkością 50 km/h nie powoduje przekroczenia 2 tys. obr/min. By jednak dynamiczniej przyspieszyć, trzeba pokonać tę granicę. Dopiero wówczas jednostka zapożyczona od
Renault pokazuje, na co ją stać.

Skrzynia biegów o długich przełożeniach przydaje się głównie poza miastem. Jazda z prędkością 120 km/h na szóstym biegu nie oznacza utrzymywania silnika na wysokich obrotach, co pozytywnie wpływa na komfort jazdy. Gdyby w ślad za tym szło lepsze wygłuszenie kabiny, Lodgy okazałaby się świetnym „autostradowym” środkiem transportu. Na przeciętnej drodze krajowej częściej podróżuje się jednak na piątym biegu, a do szybkiego wyprzedzenia konieczna jest redukcja na czwarty.
Rozgrzanemu silnikowi 1.5 dCi nie można odmówić kultury pracy. Jego największym atutem jest jednak spalanie. W naszym teście pokonanie 100 km na trasie powodowało ubytek z 50-litrowego baku 5,4 l oleju napędowego. W mieście, w tym również na trasach obarczonych korkami, spalanie wyniosło zaś 7,4 l/100 km.

Jazda Dacią Lodgy 1.5 dCi przynosi mieszane uczucia. Należy docenić świetny silnik, poprawnie pracującą skrzynię biegów i niezłą manewrowość. Rumuński minivan ma jednak swoje wady. Wspomaganie kierownicy sprawia, że na opór stawiany przez jej koło nie będzie stanowił problemu nawet dla słabej kobiety. Gorzej jest jednak z wyczuciem samochodu. O ile w mieście nie jest to uciążliwe, to poza nim musimy pokonać kilkanaście zakrętów, by zacząć nabierać zaufania do auta. Ze względu na wysokie i dość długie nadwozie Lodgy jest podatna na działanie bocznego wiatru. Wyjechanie spoza bariery ekranów akustycznych na autostradzie lub drodze ekspresowej może więc mieć dość niespodziewane skutki.

Na koniec przejdźmy do kwestii ceny i wyposażenia testowanego minivana. Rumuński odpowiednik Renault Grand Scenica pod maską gościł mocniejszy z silników Diesla i mógł pochwalić się maksymalnym dostępnym wyposażeniem. W przeciwieństwie do posiadaczy najsłabiej wyposażonej Lodgy mogliśmy cieszyć się zewnętrznymi klamkami drzwi w kolorze nadwozia, dwukolorowym obiciem drzwi, systemem ESP, przednimi pasami bezpieczeństwa z regulacją wysokości, systemem wspomagającym parkowanie tyłem, światłami przeciwmgłowymi, elektrycznie sterowanymi lusterkami, kierownicą obszytą skórą (niezbyt wysokiej jakości), centralnym zamkiem, elektrycznie podnoszonymi szybami, regulacją kierownicy, manualną klimatyzacją i systemem multimedialnym Media NAV.

Ten ostatni korzysta z 7-calowego, dotykowego wyświetlacza. Użytkownik może za jego pomocą słuchać radia lub muzyki z nośnika USB, prowadzić rozmowy telefoniczne dzięki połączeniu Bluetooth, a także korzystać z nawigacji i przeglądać mapy. Podstawowa obsługa systemu odbywa się za pomocą wygodnego w użyciu dżojstika umiejscowionego tuż pod dźwignią kierunkowskazów. Pewnym rozczarowaniem jest fakt, że nawigacja w Media NAV nie oferuje polskiego lektora i nie można tu liczyć na podpowiedź dotyczącą najkorzystniejszego pasa ruchu.

Cena Dacii Lodgy w podstawowej wersji z silnikiem benzynowym to 37,9 tys. złotych. Za auto w wyposażeniu takim jak testowany egzemplarz trzeba jednak zapłacić znacznie więcej, bo 60 tys. złotych. Czy rumuński samochód jest warty takich pieniędzy? Jeśli zależy nam na nowym samochodzie o sporych gabarytach, to Dacia nie ma w Polsce konkurencji. Alternatywą dla Lodgy może być jedynie używany minivan renomowanej marki. Ci, którzy uważają, że 60 tys. złotych to zbyt duża kwota za ten samochód, z łatwością mogą zaoszczędzić 4 tys. zł. Tyle właśnie kosztuje Lodgy z tym samym silnikiem pod maską, ale w niższej o „oczko” wersji wyposażenia. Za oszczędność zapłacimy brakiem ESP, obręczy o średnicy 16 cali, czujników parkowania, systemu Media NAV oraz elektrycznie podnoszonych tylnych szyb. Z każdym z tych braków poza ESP można pogodzić się z łatwością.

Dacia Lodgy powstała z kompromisu. Producent zrezygnował z ceny, jakiej inni żądają za samochód tej wielkości, ale i właściciel musi pogodzić się ze słabej jakości materiałami i marką nie gwarantującą żadnego prestiżu.

WP:

Tomasz Budzik

Dacia Lodgy w supercenach! Sprawdź!

"Dacia Lodgy 1.5 dCi 110 Prestige" - DANE TECHNICZNE