"Sprzedam 10 punktów karnych. Pilne!". "Kupię 15 punktów karnych. Cena do ustalenia". Takie ogłoszenia można znaleźć na prawie każdym internetowym portalu motoryzacyjnym. Stawki za jeden punkt wahają się od 100 do 300 zł - pisze "Dziennik Łódzki".
Do transakcji dochodzi w sytuacjach, kiedy kierowca przekroczył prędkość, a zdjęcie z fotoradaru jest niewyraźne i przez to nie wiadomo, kto siedział za kierownicą. Są też sytuacje, kiedy jakość zdjęcia jest bardzo dobra, ale kierowca akurat opuścił głowę, odwrócił się albo padł refleks świetlny. Wtedy także trudno ustalić tożsamość popełniającego wykroczenie.
- Jeśli zdjęcie z fotoradaru jest niewyraźne, to w pierwszej kolejności wzywany jest właściciel pojazdu. To on wskazuje kierującego: siebie lub innego użytkownika auta - mówi Joanna Kącka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Może skłamać, ale musi pamiętać, że za składanie fałszywych zeznań grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Z problemu przekazywania punktów karnych innym osobom zdaje sobie sprawę Zbigniew Skowroński, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łodzi. Dlatego apeluje do ministerstwa infrastruktury, aby punkty karne były przypisywane nie tylko do kierowcy, ale także do samochodu.
Za handel punktami karnymi grozi do trzech lat pozbawienia wolności. Jednak udowodnienie, że kierowca sprzedał punkty karne, jest praktycznie niemożliwe. (meg)