Został pobity za kierownicą, a teraz może dostać mandat
Niemal każdy kierowca spotkał się z agresją na drodze. Najczęściej przybiera ona postać nieodpowiedzialnych manewrów, nadużywania klaksonu lub po prostu miotania przekleństw w kierunku innych uczestników ruchu. Niestety, nierzadko dochodzi jednak również do rękoczynów. W grudniu 2013 roku tak stało się w Katowicach, a sprawa może mieć niespodziewany finał.
Do zdarzenia doszło nocą. Na filmie z kamery umieszczonej w samochodzie pobitego widać, jak niebezpiecznie jadący BMW X5 kierowca najpierw o mało nie taranuje samochodu poszkodowanego na zjeździe z głównej ulicy, a potem zatrzymuje się na środku pasa, wychodzi z auta i otwiera bagażnik. Kierowca samochodu z kamerą, wyczuwając zagrożenie, ucieka, ale niezbyt daleko. BMW szybko go dogania i zajeżdża mu drogę, a jego kierowca wyskakuje z auta, podbiega do pokrzywdzonego i bije go.
Opublikowany w internecie film wzburzył Polaków i odbił się szerokim echem w całym kraju. Sprawca zdecydował się dobrowolnie zgłosić na policję, a za atak z użyciem przemocy grozi mu nawet siedem lat więzienia. Wydawało się wówczas, że sprawa znajdzie swój finał w sądzie i więcej o niej nie usłyszymy. Okazuje się jednak, że jest inaczej.
Agresywny kierowca BMW kontratakuje. Mężczyzna oskarża teraz pokrzywdzonego o to, że ten zarysował mu samochód. Do zdarzenia miałoby dojść, zanim rozegrały się uwiecznione na filmie zdarzenia. Policja potwierdza, że zderzaki BMW X5, które prowadził krewki katowiczanin, są zarysowane. Mundurowi będą musieli sprawdzić, czy sprawcą był rzeczywiście pokrzywdzony w słynnym już zdarzeniu. Jeśli okaże się, że tak, otrzyma mandat, a naprawa zniszczeń zostanie sfinansowana z jego polisy OC. Dodatkowo może usłyszeć zarzut spowodowania zagrożenia w ruchu lądowym.
Może się jednak okazać, że oskarżenie ma jedynie złagodzić przewidywany dla kierowcy BMW wyrok, a całe zdarzenie zostało po prostu wymyślone. Za takim scenariuszem przemawiałoby to, że miesiąc wcześniej, gdy sprawa pobicia stała się głośna, agresywny kierowca nie tłumaczył w ten sposób swojego zachowania.
tb, moto.wp.pl