Złodzieje samochodów nie mają wakacji
Trendy nie omijają nawet przestępczego fachu. Obecnie złodzieje samochodów gustują w klasach średnich-wyższych i mocnych „średniakach”. Mają też swoją ulubioną porę roku - czas urlopów, gdy auta zostają bez nadzoru.
Jak wynika ze statystyk Komendy Głównej Policji, złodzieje samochodów znaleźli sobie nowe, "ulubione" marki. Z listy 10 najczęściej kradzionych samochodów zniknęły Skoda Octavia oraz Fiat Cinquecento, a na ich miejscu pojawiły się popularne w Polsce auta - Ford Mondeo i Toyota Corolla. Liderem tego smutnego rankingu od dawna pozostaje popularny Volkswagen Golf z 991 odnotowanymi w ubiegłym roku kradzieżami. Zaraz za nim plasuje się Passat (681 kradzieży), następnie Audi A4 i A6 (677 i 343 zgłoszenia) oraz Seat Leon, na którego połakomiło się 272 złodziei. To oczywiście kropla w morzu wszystkich ubiegłorocznych kradzieży, których było w sumie 15 593, niemniej dla właścicieli najpopularniejszych w złodziejskim środowisku marek może to być wskazówką, by zadbać o dodatkowe zabezpieczenie samochodu.
Komputerem lub…
Producenci samochodów od lat wymyślają coraz bardziej wyrafinowane metody zabezpieczania pojazdów przed kradzieżą. Wszystkie te rozwiązania i mechanizmy są bardzo skuteczne, ale mają jedną zasadniczą wadę - nie są niezawodne. Starsze i gorzej wyposażone modele nie stanowią dla złodziei większego wyzwania - łamakiem otwierają zamek w drzwiach, a alarm potrafią wyłączyć w zaledwie kilka sekund. Seryjnie montowane zabezpieczenia są bowiem doskonale znane przestępcom. Odpalenie silnika - nawet gdy zapłon jest zabezpieczony elektronicznie - także nie jest wyzwaniem. Służy do tego tzw. odpalarka - urządzenie, które podłączone do gniazda diagnostycznego samochodu rozbraja immobilizer, przejmuje nad nim kontrolę i w kilka sekund uruchamia silnik.
Co ciekawe, przestępcy dla swojej wygody opracowali jeszcze bardziej wyrafinowane techniki, które oszczędzają im czas potrzebny na kradzież. Stosują - warte kilkadziesiąt tys. zł - nadajniki, które zagłuszają sygnały zamka centralnego. Gdy zagłuszacze są włączone, samochody w ich zasięgu (nawet 50 metrów!) reagują na przyciski na kluczyku – uzbrajają alarm, mrugają światłami, ale… nie zamykają drzwi. Złodziej po prostu wsiada do auta i odpalarką uruchamia pojazd.
…brutalnie
Stosowane są też mniej wyszukane, choć ciekawe z socjotechnicznego punktu widzenia sposoby - na stłuczkę lub jej twórcze rozwinięcie - butelkę. Złodzieje wkładają plastikową butelkę z wodą między nadkole a oponę wybranego samochodu. Gdy pojazd rusza, właściciel słyszy stukanie. Wysiada, żeby sprawdzić, co się stało, a kluczyki zostają w stacyjce.
Zdarzają się też kradzieże z użyciem lawety. Przestępcy po prostu odholowują swój łup wprost to "dziupli".
Pewna ochrona
Metod zapobiegania kradzieżom jest wiele. Policja zaleca m.in. montaż niestandardowych systemów alarmowych i blokujących zapłon, które nie są dobrze znane złodziejom, stosowanie mechanicznych blokad na skrzynię biegów i kierownicę. Problem w tym, że żadna z tych technik nie gwarantuje stuprocentowej pewności, choć z drugiej strony trzeba pamiętać, że dodatkowe przeszkody oznaczają dla złodzieja mniej czasu na kradzież. A to może go zniechęcić. Mówiąc o ochronie, należy też mieć świadomość, że ubezpieczenie OC nie gwarantuje jej w przypadku kradzieży pojazdu. Dlatego warto zabezpieczyć się, wykupując poszerzone ubezpieczenie komunikacyjne ponad obowiązkowe ubezpieczenie OC.
Polisa na spokój
Ubezpieczenie samochodu od kradzieży jest opcją, która zapewnia właścicielowi auta rekompensatę za utracony pojazd. Prawda jest bowiem taka, że skradzione popularne modele samochodów dość często „przekształcają się” w tanie części zamienne z drugiej ręki. Rynek polis ubezpieczeniowych od kradzieży jest w Polsce, na szczęście dla kierowców, dobrze rozwinięty, a towarzystwa ubezpieczeniowe (wśród nich m.in. Axa Direct, Liberty Direct i Link4) mają w swojej ofercie szeroki wachlarz polis „kradzieżowych”.
Dostępne są one w dwóch wariantach – minicasco oraz jako pełne autocasco. Minicasco jest propozycją dla tych kierowców, którzy niekoniecznie potrzebują bardzo rozbudowanej ochrony autocasco (która obejmuje kradzież, ale też działanie sił natury, wandalizm, stłuczki, zderzenie ze zwierzęciem na drodze itd.) i w zupełności wystarcza im ubezpieczenie samochodu tylko od np. pożaru i kradzieży (tzw. P-KR) lub od szkody całkowitej (kasacja pojazdu) i, przykładowo, włamania z dewastacją. Minicasco jest tańsze od pełnego autocasco, co wynika z węższego profilu tego ubezpieczenia. Nie znaczy jednak, że jest to mniej wartościowa opcja – po prostu jest bardziej dopasowana do specyficznych potrzeb kierowcy. Ponadto za zaoszczędzone na pełnym autocasco pieniądze można dokupić niedrogo np. europejski pakiet assistance – niezwykle przydatny w razie awarii samochodu lub innych nieprzewidzianych zdarzeń natury technicznej.
Spokój za grosze
Warto też pamiętać, że wykupując minicasco lub pełne autocasco u ubezpieczyciela typu direct (operującego głównie w internecie i telefonicznie), można uzyskać atrakcyjne zniżki przy zachowaniu tych samych przywilejów co w przypadku tradycyjnego ubezpieczyciela. Z danych Polskiej Izby Ubezpieczeń wynika, że ponad pięć milionów kierowców w Polsce ubezpiecza swoje samochody w sieci lub telefonicznie, a wartość ta z roku na rok wzrasta, co pozwala towarzystwom obniżać ceny lub zwiększać zakres ubezpieczeń. Przykładem może być m.in. oferta drugiej co do wielkości w Polsce firmy ubezpieczeniowej typu direct - Axa Direct. Za niewielką roczną opłatą kierowca otrzymuje ubezpieczenie komunikacyjne w Axa Direct od kradzieży, ale też zniszczenia pojazdu w pożarze. Konkurent Axa Direct – Link4 też ma taką ofertę - od żywiołów, szkody całkowitej lub kradzieży.
Za relatywnie niedużą kwotę można wykupić sobie spokój ducha, przynajmniej gdy chodzi o kradzież samochodu. I choć polisa nie zagwarantuje, że pojazd nie padnie łupem złodziei, gdy my będziemy na wakacjach, to przynajmniej zapewnia świadomość, że w najgorszym wypadku dostaniemy rekompensatę. Kradzieże to, co prawda, tylko 3 proc. wszystkich zgłaszanych szkód, ale skąd mamy wiedzieć, że nasze auto nie jest w tym feralnym odsetku? Szkoda nerwów, zwłaszcza latem.