Trwa ładowanie...
d3q6t4i
14-10-2005 10:17

Zjednoczone Narody

d3q6t4i
d3q6t4i

W centrum uwagi światka Formuły 1 są zawsze kierowcy – gladiatorzy ery nowoczesnej techniki. Jednak ich wyniki ściśle zależą od poziomu prezentowanego przez zespół. To pracownicy teamu, często niewidoczni, z wielkim poświęceniem tworzą kierowcom warunki, w których ci mogą wygrywać. "Dobry zespół jest ważniejszy od dobrego kierowcy," mówi Alex Burns, menedżer zespołu WilliamsF1.

Siedziba ekipy WilliamsF1 w Grove (Oxfordshire, Wielka Brytania) jest wyścigowym odpowiednikiem Organizacji Narodów Zjednoczonych. W fabryce pracuje ponad pół tysiąca osób z 13 krajów – dzień w dzień, a często także noc w noc. To oni stoją za wynikami osiąganymi przez Marka Webbera, Nicka Heidfelda i Antonio Pizzonię. Grand Prix Chin nie jest tu wyjątkiem. Większość – mniej więcej dwie trzecie pracowników – jest zatrudniona w dziale badań i rozwoju albo przy produkcji poszczególnych komponentów.

Na sam wyścig udaje się około 90 osób – od kierowców ciężarówek po specjalistów od silnika, od pomocników kucharza po doradców zajmujących się sponsorami. Ci ludzie rzadko wychodzą z cienia i dają się poznać szerszej publiczności. Na przykład świat przypomina sobie o mechanikach tylko w czasie krótkiego postoju samochodu w boksie na dotankowanie. Jednak jeśli po Grand Prix Chin zsumuje się liczbę kilometrów pokonanych przez tych ludzi, to wyjdzie dobrze ponad 150 000 km.

Od wczesnych lat Formuły 1 rozwijały się nie tylko technologia i bezpieczeństwo. Wzrosła także liczba osób zatrudnianych przez zespoły. Małe ekipy, w których każdy mógł odpowiadać za cokolwiek, a improwizacja była ważniejsza od kalkulacji, zostały zastąpione przez prawdziwe przedsiębiorstwa średniej wielkości, zatrudniające całe sztaby specjalistów. Przyjrzyjmy się zespołowi WilliamsF1: kiedy w 1980 r. założony przez Franka Williamsa team wywalczył pierwsze z dziewięciu mistrzostwo świata konstruktorów, a indywidualny tytuł zdobył Alan Jones, na liście płac figurowało 50 nazwisk. Tylko przez ostatnie sześć lat stan zatrudnienia uległ podwojeniu.

d3q6t4i

Alex mówi: "Formuła 1 to bardzo atrakcyjna branża dla młodych, ambitnych inżynierów, bo w tym środowisku mogą pracować przy użyciu najnowszych technologii. Taki rodzaj wyzwania jest idealny dla ludzi ich pokroju." Mimo ogromu całego zespołu Williams F1, inżynier specjalizujący się w danej dziedzinie wciąż może zrozumieć istotę działania całego samochodu. Z tego właśnie powodu Burns wyraźnie oddziela pracę w zespole wyścigowym od pracy w dużej firmie motoryzacyjnej czy lotniczej. Twierdzi, że: "U nas każdy inżynier może osobiście się przekonać, w jaki sposób poszczególne elementy wyścigówki tworzą jedną całość i w jaki sposób opracowywana przez niego część wpływa na sukces całego projektu."

Ważnym warunkiem do uzyskania odpowiedniego stopnia kreatywności jest stworzenie atmosfery, w której wszyscy pracownicy czują się swobodnie. Tak samo sprawdza się to w Formule 1, jak i poza nią. Co sprawia, że WilliamsF1 jest atrakcyjnym pracodawcą? Alex podsumowuje zalety: "Pracujemy w dość swobodnej atmosferze. Frank Williams uważa, że to ważne, bo poświęca on wiele uwagi odpowiedniemu samopoczuciu swoich pracowników. Oczywiście płacimy nieźle, ale młodzi pracownicy nie przychodzą do nas skuszeni zarobkami. Szukają przede wszystkim odpowiednich wyzwań i przyjacielskiej atmosfery, co zresztą im oferujemy." By pokryć wzrastające zapotrzebowanie na inżynierów, WilliamsF1 blisko współpracuje z wydziałami technicznymi uniwersytetów w Oxford i Cranfield, a także w Cambridge.

Sezon 2005, liczący aż 19 wyścigów (w tym sześć rozgrywanych tydzień po tygodniu), bardzo obciąża pracowników. Nie wyłączając tu specjalistów z siedziby zespołu, którzy pomiędzy wyścigami rozbierają i przeglądają samochody w możliwie najkrótszym czasie. Członkowie zespołu obecni na wyścigach obciążani są częstymi podróżami po czterech kontynentach, w różnych strefach czasowych. Wszystko to ma swoją cenę. Czy przynajmniej mogą wykorzystać punkty lojalnościowe linii lotniczych do prywatnych celów? "Oczywiście," śmieje się Alex. "Ale kiedy to zrobią? Nie mają na to czasu."

Czy wiesz, że...

... po raz pierwszy w historii sezon Formuły 1 liczy aż 19 wyścigów? Najmniejszą liczbę Grand Prix rozgrywano w latach 1950-55, kiedy to mistrzostwa świata składały się tylko z siedmiu rund. Odstępy czasowe między nimi były także większe – na przykład w 1955 r. pierwszy wyścig sezonu (GP Argentyny) od drugiego (GP Monaco) dzieliło aż 18 tygodni.

d3q6t4i
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3q6t4i
Więcej tematów