Trwa ładowanie...
04-06-2008 15:35

Zientarski na razie nic nie powie

Zientarski na razie nic nie powie
d1ld7f5
d1ld7f5

Z powodów zdrowotnych Maciej Zientarski - który opuścił już szpital - na razie nie będzie mógł być przesłuchiwany w śledztwie w sprawie wypadku samochodu ferrari, w którym w lutym zginął jego kolega, a on sam odniósł ciężkie obrażenia.

Szefowa prowadzącej śledztwo Prokuratury Rejonowej Warszawa- Mokotów Katarzyna Dobrzańska powiedziała w środę PAP, że pod koniec maja do prokuratury wpłynęła opinia lekarzy z 19 maja, stwierdzająca, że Zientarski "nie może uczestniczyć w czynnościach procesowych".

Prokurator dodała, że taką opinię wystawili lekarze ze szpitala w Bydgoszczy, gdy Zientarski jeszcze tam przebywał - o tym, że już opuścił szpital, poinformowała w środę TVN24.

Dobrzańska poinformowała, że prokuratura nadal czeka na całościową opinię biegłych powołanych do sprawy (m.in. z dziedziny ruchu drogowego oraz lekarzy - PAP). - W zależności od treści (opinii - PAP) biegłych, podejmiemy dalsze decyzje - dodała prokurator.

d1ld7f5

- Niezależnie od tego, zwrócimy się do kolejnego biegłego z pytaniem, czy dziennikarz już może uczestniczyć w czynnościach - powiedziała Dobrzańska.

- Nasz pacjent został wypisany do domu już we wtorek. Rodzina zastrzegła, by nie ujawniać szczegółów dotyczących jego leczenia, ale mogę zapewnić, że w ciągu ostatnich tygodni stan zdrowia pana Zientarskiego znacznie się poprawił - powiedział dyrektor ds. lecznictwa Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy Stanisław Prywiński.

W lutym na warszawskim Mokotowie ferrari, jadące z prędkością znacznie większą niż dozwolona na tym odcinku, straciło przyczepność i uderzyło w filar wiaduktu. Samochód rozpadł się i stanął w płomieniach. Na miejscu zginął pasażer auta, dziennikarz "Super Expressu", Jarosław Zabiega. Zientarski był długo w stanie śpiączki.

Według wstępnych ustaleń służb i opartych na relacjach świadków doniesień mediów, to on - znany dziennikarz motoryzacyjny - kierował autem.

Prokuratura powierzyła czynności w sprawie wydziałowi ruchu drogowego stołecznej policji. Podstawą śledztwa jest artykuł Kodeksu karnego, który stanowi, że kto - naruszając chociażby nieumyślnie zasady bezpieczeństwa w ruchu - powoduje nieumyślnie wypadek, którego następstwem jest śmierć innej osoby, podlega karze więzienia od 6 miesięcy do 8 lat. (PAP)

d1ld7f5
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1ld7f5
Więcej tematów