"Zespoły powinny rządzić Formułą 1"
Legault powiedział w wywiadzie dla francuskojęzycznej gazety "La Presse", że stowarzyszenie zespołów Formuły 1 jest pierwszym krokiem na drodze do uniezależnienia się od obecnych, przestarzałych, struktur.
Legault ujawnił, że na krótko przed oficjalnym utworzeniem FOTA przeprowadził w Montrealu specjalną prezentację dla szefów wszystkich zespołów. - Zapytałem ich, czemu nie patrzą na siebie jak zespoły i kluby tworzące ligi północnoamerykańskie? Kiedy Montreal Canadiens grają z Boston Bruins, nikt nie prosi Międzynarodowej Ferderacji Hokejowej IHF o wyznaczenie sędziów!
- Sport zawodowy w Ameryce Północnej wygląda inaczej. Każda liga ma zarząd, komisarza i wiceprezydentów, którzy zarządzają całym biznesem. Ci, którzy tworzą sport, są jego właścicielami i sami sobą zarządzają - powiedział Legault. - NHL nie musi nikogo pytać, jeśli chce zwiększyć rozmiar bramki o 6 cali - dodał.
Legault powiedział, że zmiany są już widoczne. Najlepszym ich przykładem są ostatnie przepychanki pomiędzy zespołami zrzeszonymi w FOTA, FIA oraz właścicielem praw telewizyjnych - FOM Berniego Ecclestone'a, dotyczące punktacji. Kanadyjczyk dodał także, że F1 mogłaby przetrwać bez Berniego Ecclestone'a. - Zespoły mogłyby odejść jutro rano. Same mogłyby stworzyć własny cykl Grand Prix. Jeśli masz ze sobą Ferrari, BMW, Williamsa, jeśli masz Lewisa Hamiltona, czemu miałoby to być nierealne? - twierdzi Legault.
Głównym zarzewiem konfliktu na linii FOTA-FOM jest podział zysków, który obecnie wynosi 50/50. - Wróćmy znów do modelu NHL. Koszty administracyjne ligi to 50 milionów dolarów. Ogólne zyski to blisko dwa miliardy! Koszty stanowiąc więc około 3%. W F1 człowiek który kieruje biznesem zgarnia 50% - zauważył Legault.
Czy Formułę 1 czeka więc rozpad? Wszystko zależy od tego, czy zespoły wynegocjują z Bernim Ecclestonem lepsze warunki podziału zysków. W dobie kryzysu oraz ograniczenia wysokości budżetów, każdy dolar wydaje się być na wagę złota.
_ RAF _