Zespoły nie zgadzają się z pomysłami FIA
Mosley listownie poinformował teamy o pomyśle wprowadzenia standardowych silników, po czym w piątek FIA wykonała szokujący krok, oficjalnie otwierając przetarg na dostawy standardowych silników i układów transmisyjnych w okresie 2010-2012.
Federacja poinformowała, iż na spotkaniu w Genewie rozpatrzone będą cele budżetowe, plany dotyczące zupełnie nowych silników, które mają wejść do użytku w 2013 roku, program silnikowy na okres 2010-2012, ujednolicone elementy nadwozia oraz inne środki zmierzające do ograniczenia kosztów.
FOTA zorganizowała dwa spotkania na Shanghai International Circuit, aby ustalić wspólny front w konfrontacji z Mosleyem. Sobotnie spotkanie w pomieszczeniach biurowych Renault miało trwać maksimum dwie godziny, tymczasem przesunęło się do czterech godzin. W niedzielę rano szefowie teamów spotkali się ponownie i dokonano ratyfikacji wspólnych propozycji, nie ujawniając szczegółów.
- Będę szczery i powiem, że jestem coraz bardziej sfrustrowany opiniami niektórych ludzi, że osobnicy, którzy kierują zespołami to głupcy, nie wiedzący co robią - oświadczył Ron Dennis. - Podobno nie są kompetentni, nie odnoszą sukcesów. Właściciele teamów i producenci nie posiadają kompetencji, żeby prowadzić ten wyścigowy interes. To po prostu nie jest prawdą. W pełni zgadzamy się z tym, że istnieje potrzeba poruszenia tematów kosztów, ograniczeń technicznych, ekologii, ale z drugiej strony trzeba też wziąć pod uwagę to, że producenci obecni w F1 chcą pokazać na torze swoje wyroby i swoje możliwości - kontynuował Ron Dennis.
- Teamy zamierzają znaleźć dobre dla wszystkich rozwiązanie obecnych problemów, wymaga to jednak wielu kompromisów i ustalenia wspólnej platformy działań. Nasze spotkanie w Szanghaju miało historyczny wymiar. Jestem optymistą, wierzę, że pójdziemy naprzód i rozwiążemy te problemy w profesjonalny, dojrzały sposób. Jesteśmy mocni, trzymamy się razem, ale nie stanowimy zagrożenia. Chcemy być konstruktywni dla F1. Zamierzamy wspólnie poradzić sobie z trudną sytuacją ekonomiczną, która wkrótce uderzy w F1 - zakończył Ron Dennis.
- Na spotkaniu stworzyliśmy dokument, który jest bardzo ważny, ponieważ zmierza w kierunku ograniczenia kosztów, na co naciska FIA, ale jednocześnie pozwala utrzymać właściwą naszym zdaniem, różnorodność w F1 - powiedział szef zespołu Ferrari, Stefano Domenicali. - Dokument ma na uwadze interesy niezależnych, mniejszych teamów, które potrzebują znacznych oszczędności w krótkim okresie czasu, ale również interesy producentów dysponujących potencjałem technicznym i działami badawczo-rozwojowymi. Nie sądzę - kontynuował Domenicali - żeby sztywno trzymano się planów wprowadzenia standardowych silników. Myślę, że w interesie prezesa FIA nie leży ostre traktowanie teamów. To, o czym dyskutowaliśmy w Szanghaju, zmierza w kierunku, jakiego chce FIA. W obecnej fazie chodzi o fundamentalne zmniejszenie kosztów, wprowadzenie nowych technologii i zwrócenie uwagi na mniejsze zespoły.
FOTA nie zamierza wysyłać na spotkanie wszystkich szefów teamów, zapewne obawiając się, że Max Mosley będzie próbował rozbić jedność związku, przykładowo obiecując mniejszym zespołom zalegalizowanie w regulaminie klienckich samochodów. Do Genewy delegowano tylko prezesa Ferrari, Lucę di Montezemolo i Johna Howetta, szefa Toyoty Motorsport.