Zespół Kubicy popiera KERS
Mimo kłopotów z systemem odzyskiwania energii kinetycznej (KERS), wypadków w fabryce Red Bulla oraz na testach BMW Saubera, nadal trwają prace nad hybrydowymi samochodami F1 przed sezonem 2009. Honda po raz drugi testowała swój prototyp z dodatkowym silnikiem elektrycznym. W ubiegłym tygodniu Mike Conway jeździł na Silverstone i podobno obyło się bez problemów.
- Jesteśmy zadowoleni, że możemy kontynuować prace nad KERS - powiedział szef zespołu Hondy, Ross Brawn. - Wkładamy w ten program wiele wysiłku. Gdybyśmy tylko my byli przeciwni wprowadzeniu w przyszłym roku KERS, możnaby myśleć o późniejszym zastosowaniu tego rozwiązania w F1, ale ogólnie wolelibyśmy, żeby utrzymano KERS na 2009 rok.
Flavio Briatore z Renault apelował o przełożenie wprowadzenia systemu. BMW Sauber, podobnie jak Williams, popiera Hondę. - Uważamy, iż należy wprowadzić KERS zgodnie z planem - mówił Mario Theissen po spotkaniu szefów teamów na Hungaroringu. - Rozmawialiśmy o trzech sprawach, dwóch otwarcie - bezpieczeństwie i stronie finansowej. Trzecim tematem były osiągi samochodu wyposażonego w KERS. Z naszego punktu widzenia to dobre rozwiązanie, nie tylko dla BMW, ale również dla sportu. A jeżeli jest dobre, to powinniśmy je wprowadzić tak szybko, jak jest to możliwe. Żaden projekt techniczny nie stanie się tańszy z powodu późniejszego wprowadzenia. A zatem jeżeli przełożymy KERS o rok, wydamy te same pieniądze bez zaprezentowania systemu, a to w ogóle nie ma sensu. Oczywiście, najpierw musimy sobie poradzić ze sprawami związanymi z bezpieczeństwem i zdecydowanie nie będziemy używać KERS w wyścigach, dopóki nie osiągniemy odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa. Jesteśmy pewni, że samochód z KERS stanie się bezpieczny, a
nie widzę innego powodu przełożenia wprowadzenia KERS.
- To ekscytujące wyzwanie i bardzo nam się podoba - przyznał Sir Frank Williams. - Dwa lub trzy zespoły popierają późniejsze wprowadzenie systemu, ale my chcemy kontynuować program na przyszły rok.
Najwolniejszy na torze
Od niedzieli BMW Sauber ma na głowie większy problem, niż KERS. Należy wyciągnąć wnioski z najsłabszego występu zespołu w sezonie i zrozumieć, co się stało z byłą drugą siłą w F1 na Hungaroringu. Czas temu nie sprzyja, bowiem do Grand Prix Europy w Walencji obowiązuje wakacyjny zakaz testów.
- Najpierw musimy rozwiązać problem z ostatniego wyścigu - powiedział Mario Theissen. - Od tego zależy to, co będziemy robić w najbliższych tygodniach. Z pewnością zajmiemy się kontynuacją prac rozwojowych nad tegorocznym samochodem, co do tego nie ma wątpliwości. Szykujemy poprawki, ale wpierw musimy zrozumieć to, co stało się na Węgrzech. Po takich wynikach i zdobyciu jednego punktu nie możemy tak naprawdę konkurować z innymi teamami.
To co się stało, było dla nas zupełnie nieoczekiwane i wcześniej nie spotkaliśmy się z czymś takim. Po prostu byliśmy wolni. W niektórych fazach wyścigu Robert jechał najwolniejszym samochodem na torze. Tak, jakby nas tam w ogóle nie było. Analiza danych nie wykazała żadnej awarii. Obydwaj kierowcy skarżyli się na niestabilny tył samochodu. To musiały być opony. Sprawa dotyczyła obu kierowców, całego dystansu wyścigu i obydwu rodzajów opon.
Honda chce Alonso
Fernando Alonso miał na Węgrzech kibica z operowej sceny. Placido Domingo, znany entuzjasta F1, odwiedził bicampeona w motorhome Renault i otrzymał w prezencie kask Alonso z dedykacją: "Dla Placido od twojego przyjaciela Fernando Alonso". - Co za niespodzianka! - powiedział Domingo. - Muszę pokazać ten kask mojemu synowi, jak tylko przyleci do Meksyku. Dla mnie byłoby to niesamowite, gdyby Fernando w końcu znalazł się w Ferrari, bo wówczas połączyłyby się dwie wielkie pasje.
Alonso widziano ostatnio w Lugano i choć kierowca wytłumaczył, że był tam na wakacjach, nasiliły się plotki o kontaktach Asturyjczyka z zespołem z Maranello. Właśnie w Lugano podpisywane są kontrakty z Ferrari. Ma tam swoją siedzibę firma prawnicza Peter, Bernasconi & Partners. Jej szef, dr Henry Peter jest prawnikiem Ferrari. O usługi bicampeona zabiega również Honda, mająca aktualnie czwórkę na liście życzeń: Alonso, Kubicę, Vettela i Rosberga. - Fernando jest jednym z topowych kierowców F1 - przyznał Ross Brawn. - Myślę, że każdy team poza jednym na padoku, chciałby go mieć. Nie stanowimy wyjątku, ale czy tak się stanie, kto wie?
_ Janusz Śmiłowski / "Sport" _