Zawstydzający błąd BMW Sauber
Po kolizji z Jarno Trullim na 18 okrążeniu Kubica musiał zjechać do boksu po nowe przednie skrzydło, które było kompletnie zniszczone. Podczas pit stopu wymieniono polskiemu kierowcy nos i zatankowano jego auto "pod korek". Gdyby nie błąd zespołu, byłaby to jedyna wizyta Kubicy w alei serwisowej.
- Miałem bolid pełen paliwa i bez problemów mógłbym dojechać do końca wyścigu. Niestety po sześciu, siedmiu okrążeniach poczułem jakieś wibracje - opowiadał nasz kierowca.
Kubica wyglądał wręcz komicznie jadąc z odpadającym i krzywym przednim skrzydłem. Zespół nie reagował. Dopiero po około dziesięciu okrążeniach w telewizji zobaczył, że coś jest nie tak. Robert wrócił do boksu po nowy nos. - Prawdopodobnie nie został dobrze zamocowany - mówi.
Stracone podczas pit stopu sekundy spowodowały, że szansa na punkty umknęła. A była szansa na niezłe miejsce, być może nawet na miejsce w szóstce.
Zespół BMW Sauber nie przyznaje się do błędu. Dyrektor techniczny zespołu Willy Rampf uznał, że usterka była konsekwencją kolizji Polaka.
WP.PL/Przegląd Sportowy