Żąda zwrotu pieniędzy za korek na autostradzie. Pierwszy taki proces
Katowicka prawniczka wytoczyła proces spółce Gdańsk Transport Company, zarządcy płatnego odcinka autostrady A1. Domaga się zwrotu pieniędzy za przejazd - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Wracając samochodem z wakacji utknęła ona w korku przy bramkach w Nowej Wsi k. Torunia. Wysłała więc do zarządcy A1 przedsądowe wezwanie do zapłaty 29,90 zł i dołączyła paragon za przejazd. Zarządca autostrady odmówił zwrotu pieniędzy. Adwokatka złożyła w sądzie pozew. Domaga się zwrotu kosztów przejazdu i pokrycia wydatków związanych z procesem.
- Na złożenie pozwu zdecydowałam się, ponieważ nie zgadzam się na to, że muszę płacić na stanie w korku - wyjaśnia Marta Trzęsimiech-Kocur w rozmowie z serwisem Autokrata.pl. - Zarządca autostrady oferuje szybki i komfortowy przejazd, dlatego wybrałam tę drogę. Z tej umowy się nie wywiązał, bo doprowadził do tego, że płynny przejazd nie był możliwy i musiałam czekać na możliwość zapłaty. Nie doszło do zdarzeń spowodowanych siłą wyższą, jak np. wypadek, co mogłoby usprawiedliwiać zarządcę.
- Przedkładanie wyniku ekonomicznego nad obiecywany komfort jazdy i traktowanie kierowców tylko jako sposób osiągnięcia zysku uważam za skandal - dodaje Trzęsimiech-Kocur. - Dlatego zdecydowałam się poddać sprawę pod rozstrzygnięcie sądu.
To pierwsza taka sprawa w Polsce. Jeśli sąd przyzna prawniczce rację, uruchomi to pewnie lawinę pozwów - czytamy w gazecie.
Źródło: PAP
ll/tb, moto.wp.pl