Zabrakło dwóch okrążeń
Gdyby zwycięzcy Grand Prix Monako Lewisowi Hamiltonowi nie dopisało wyjątkowe szczęście, wygrałby Robert Kubica. Kierowca McLarena, który już na początku uszkodził tylne koło, ocierając się o bandę, zwycięstwo zawdzięczał neutralizacji w dogodnym momencie - pisze "Przegląd Sportowy.
Co ciekawe los sprzyjał Lewisowi dwukrotnie. Po wyścigu okazało się bowiem, że w bolidzie Brytyjczyka jedna z opon była pęknięta. Uchodziło z niej powietrze. Wyścig został skrócony o dwa okrążenia (do 76) aby wyrobić się w regulaminowym czasie (nie możne trwać dłużej niż dwie godziny). Gdyby kierowcy musieli pokonać wszystkie 78 okrążeń, Hamilton prawdopodobnie nie dojechałby do mety, a Kubica wygrałby Grand Prix Monako.
- Ostatnie okrążenia były wyjątkowo trudne. Targały mną emocje. Myślałem sobie: tylko nie wpadnij na ścianę i żadnych neutralizacji! Udało się. O zwycięstwie w Monte Carlo marzyłem od dziecka - powiedział kierowca McLarena.
_ Więcej w "Przeglądzie Sportowym" _