Zabił go niechcący
Sąd Apelacyjny w Łodzi uchylił we wtorek wyrok dwóch lat i ośmiu miesięcy pozbawienia wolności dla 42-letniego Tomasza S., który potrącił samochodem mężczyznę i wlókł go pod autem przez niemal 1,5 kilometra. Poszkodowany zmarł w szpitalu. Sprawą zajmie się raz jeszcze łódzki sąd okręgowy.
Uchylając wyrok i kierując sprawę do ponownego rozpoznania, SA stwierdził, iż sąd pierwszej instancji dopuścił się błędów prawnych, m.in. "nie przeprowadził dowodów, które powinien". Zarzut ten dotyczył m.in. zrezygnowania z przesłuchania przez sąd świadka obrony. Zdaniem SA sąd pierwszej instancji "powinien wszystko zrobić, by sprawdzić, czy nie było innych świadków zdarzenia, którzy mogli coś widzieć".
Wydarzenia rozegrały się w maju 2009 roku na ul. Gruszkowej w Łodzi. Wszystko zaczęło się od tego, że dostawca pizzy Tomasz S. wjechał samochodem w kałużę i ochlapał dwóch mężczyzn. Ci - jak wynika z jego relacji - chcieli go zatrzymać, gdy wracał, byli agresywni. Jeden z nich - jak wyjaśniał w śledztwie oskarżony - ściskał rękę tak, jakby trzymał kamień albo cegłę.
Według oskarżonego, dawał on mężczyźnie stojącemu na środku ulicy sygnały światłami, chciał go ominąć, ale nie miał jak. Był przekonany, że mężczyzna, którego potrącił, został na drodze za samochodem. Nie zatrzymał się z obawy, że zostanie napadnięty.
Tomasz S. wlókł go pod autem niemal 1,5 kilometra. Dopiero, gdy zaparkował, zauważył ciężko rannego człowieka. Wezwano pomoc. Ofiarę wydobyli spod auta strażacy. Mężczyzna trafił do szpitala, gdzie zmarł. Prokuratura oskarżyła Tomasza S. o ciężkie zranienie przechodnia, którego efektem była jego śmierć. S. od początku nie przyznawał się do winy.
Jesienią ub. roku Sąd Okręgowy w Łodzi zmienił kwalifikację prawną czynu na zabójstwo z tzw. zamiarem ewentualnym i skazał oskarżonego na karę dwóch lat i ośmiu miesięcy pozbawienia wolności. Zastosował jednak wobec Tomasza S. nadzwyczajne złagodzenie kary, biorąc pod uwagę, że w chwili zdarzenia oskarżony miał w znacznym stopniu ograniczoną poczytalność.
Jako okoliczność pozwalającą na złagodzenie kary wziął też pod uwagę fakt, iż S. mógł błędnie ocenić, że dojdzie do napadu na niego a tym samym błędnie ocenił, że działał w obronie koniecznej.
Sąd zdecydował także, że S. ma odsiadywać wyrok w zakładzie karnym o szczególnych warunkach leczniczych, w którym będzie miał możliwość podjęcia leczenia ze stanów paniki i lęku.