Za mandat z fotoradaru zostanie ukarany tylko właściciel auta
Zdjęcia z fotoradarów, na których nie udało się zidentyfikować winnego przekroczenia prędkości nie trafią już do kosza. Teraz kara będzie nakładana bezpośrednio na właściciela pojazdu - informuje "Dziennik Polski".
Posłowie Platformy Obywatelskiej pracują nad regulacjami mającymi mającymi usprawnić ściąganie pieniędzy za tego typu wykroczenia. Mają one wejść w życie jeszcze w 2015 r. Eksperci bezpieczeństwa drogowego podkreślają, że do tej pory powszechne było wskazywanie jako prowadzącego w chwili zrobienia zdjęcia osoby z zagranicy. Wiązało to odpowiednim służbom ręce.
Nowe prawo nie przewiduje wskazywania przez właściciela auta osoby, która kierowała pojazdem. Co istotne - posiadacz pojazdu nie zapłaci mandatu, lecz karę administracyjną. Nie otrzyma też punktów karnych. Tego typu rozwiązania nie podobają się ekspertowi w dziedzinie transportu drogowego, Markowi Zalewskiemu. Jego zdaniem właściciel musi mieć możliwość odwołania się i jako kuriozalną określa sytuację, gdy np. będzie konieczność zapłaty za wykroczenia złodzieja, który ukradł nam samochód.
Propozycje poselskie zakładają, że kary będą dużo surowsze niż obecnie. Ich wysokość będzie wyliczana na podstawie średniej pensji krajowej (ok. 4000 brutto), miejsca złamania przepisów i popełnionych wcześniej wykroczeń. Przykładowo w terenie niezabudowanym za jazdę szybszą do 10 km/h niż stanowi ograniczenie zapłacimy 1,5 proc. średniej krajowej (ok. 60 zł, obecnie 50 zł) a o ponad 50 km/h - 800 zł (obecnie 500 zł).
W terenie zabudowanym kwoty te mają być podwajane. Dodatkowo jeśli w ciągu roku naszym autem zostaną popełnione trzy takie wykroczenia, to każde kolejne będzie kosztowało o 50 proc. więcej - tym sposobem przekroczenie prędkości może jednorazowo kosztować właściciela nawet 2400 zł.
Źródło: Dziennik Polski
ll/sj, moto.wp.pl