Wyższe cło, bo Rosjanie muszą mieć rosyjskie samochody
Przez Rosję przetaczają się demonstracje automobilistów protestujących przeciw podwyższeniu ceł na importowane używane samochody. Demonstranci krytykują premiera Władimira Putina za jego stwierdzenie, że kupowanie aut zagranicznych jest niepatriotyczne - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
"Posłów na kalininę (wersja łady), premiera na drezynę" - takie hasła z niespotykaną wcześniej drwiną z premiera pojawiły się na demonstracji w centrum Moskwy. Ok. 200 osób (na więcej władze nie zezwoliły) przyszło na Bołotną Płoszczad, by protestować przeciwko drastycznemu podniesieniu ceł na używane auta.
Wszyscy, z którymi rozmawiałem, powtarzali, że rozzłościł ich Putin, który w piątek w Nabiereżnych Czełnach, gdzie produkowane są ciężarówki Kamaz, opowiadał, że kupowanie aut zagranicznych jest niepatriotyczne i że firmy państwowe oraz prywatne powinny kupować wyłącznie auta produkowane w Rosji.
- Przesiądę się z mojej yariski, kiedy zobaczę Putina jadącego przez Moskwę "kopiejką" (WAZ 2101), a jego ochroniarzy w uazikach. Ale się nie doczekam, bo oni zawsze będą się wozić mercedesami - powiedziała Jekateryna Gruszenko, która na manifestację przyszła ze złości na premiera.
Putin namawia rodaków do kupowania samochodów rodzimej produkcji i wprowadza zaporowe cła na auta sprowadzane zza granicy, by bronić upadającego rosyjskiego przemysłu motoryzacyjnego, który dziś daje pracę 1,5 mln Rosjan.
(kab)
Fot. PAP/EPA