Zasilanie gazowe znajduje coraz szerszą grupę zwolenników. Mniejsze koszty eksploatacji w porównaniu do tradycyjnego paliwa oraz zredukowana ilość zanieczyszczeń powstających przy spalaniu to główne zalety płynnego gazu. Do tej pory próbowano nim zasilać przede wszystkim miejskie samochody. Czy znaczy to, że LPG w cylindrach nie gwarantuje należytej mocy?
Odpowiedź przynosi najnowsza „zabawka” firmy AC Schnitzer. Opracowane przez tunera BMW serii 3 zaskakuje nie tylko stylizacją, ale również rozwiązaniami mechanicznymi. Pod maskę „trójki” powędrował potężny silnik z BMW M5! 10-cylindrów o pojemności 5 litrów sprawia, że nawet najnowsze BMW M3 będzie mogło co najwyżej powąchać dym z rury wydechowej maszyny oznaczonej jako AC Schnitzer GP3.10.
Seryjny silnik „eM 5” produkuje ponad 500 KM. Jednak AC Schnitzer postanowił udowodnić, że z jednostki czerpiącej pełnymi garściami z doświadczeń BMW w Formule 1 można wycisnąć jeszcze więcej. Zmodyfikowanie komputera sterującego oraz zastosowanie zoptymalizowanego układu wydechowego ze sportowymi katalizatorami podniosło moc o 45 KM – do 552 KM. Na hamowni odnotowano także przyrost momentu obrotowego, którego krzywa sięga pułapu 540 Nm.
Nie trzeba chyba dodawać, że obie wartości potrafią zamienić rasowe coupe w prawdziwy pocisk na kołach, który rozpędza się do 100 km/h w zaledwie 4,5 sekundy! Przejście od „setki” do dwóch „paczek” wymaga odczekania 9,4 sekundy.
Przy 250 km/h, gdy większość niemieckich pojazdów przestaje przyśpieszać ze względu na elektroniczny ogranicznik prędkości, maszyna ze stajni Schnitzera nabiera dopiero powietrza w cylindry... Na pustych autostradach rozpędzanie ustanie niemal przy 320 km/h!
Wszystkie wspomniane fajerwerki mają miejsce przy gazowym zasilaniu. Sekwencyjny wtrysk LPG czerpie paliwo z 80-litrowego zbiornika. Pełne wykorzystanie potencjału auta dosyć szybko go opróżni. Wówczas jednostka napędowa zacznie czerpać energię ze spalania benzyny pochodzącej z baku o pojemności 60 litrów.
Osiągi mogące nauczyć pokory niejeden supersamochód wymagały daleko idących korekt w układzie jezdnym. Zawieszenie pozwalające na regulację prześwitu oraz twardości zostało dopracowane w trakcie morderczych testów na torze Nürburgring. Słynne „Zielone Piekło” okazało się także doskonałym miejscem do przetestowania zmodyfikowanego układu hamulcowego. AC Schnitzer zdecydował się na wyposażenie kół przedniej osi w 374-milimetrowe tarcze oraz 8-tłoczkowe zaciski, które współpracując z niewiele mniejszymi hamulcami z tyłu gwarantują, że na życzenie kierowcy bolid zatrzyma się niemal w miejscu.
Zwiększone możliwości trakcyjne są także zasługą nowych kół. Z przodu pojawiło się ogumienie w rozmiarze 245/30 ZR 20. O przeniesienie na asfalt 552 KM dbają walce o szerokości 315/25.
Tuner zmienił również prezencję pojazdu. Karoseria została obłożona pakietem agresywnych spojlerów oraz pokryta niebanalnym, zielonkawym kolorem. We wnętrzu pojawiły się kubełkowe fotele, nowa tapicerka oraz aluminiowe wykończenia. O zwiększonym potencjale pojazdu przypomina prędkościomierz wyskalowany do 330 km/h.
AC Schnitzer GP3.1 nie należy do grupy samochodów, którymi można przemknąć niepostrzeżenie. Groźny pomruk silnika w zestawieniu ze specyficznym kolorem karoserii oraz ospojlerowaniem, które niektórzy określą mianem kiczowatego wyróżniają wóz z tłumu. W przeciwieństwie do większości BMW spotykanych na ulicy, ostentacyjność ma uzasadnienie - AC Schnitzer GP3.1 ostrzega innych użytkowników dróg, by nie próbowali się z nim mierzyć...