Wyścigi F1 wreszcie będą ciekawe
Pierwsze sekundy wyścigu o Grand Prix Australii - rozpoczynającego sezon mistrzostw świata Formuły 1 - pokażą, kto naprawdę jest dobrym kierowcą. Brak systemu kontroli trakcji spowoduje, że minimalny błąd będzie kosztować wiele – pisze Fakt.
System kontroli trakcji zapobiegał poślizgowi tylnych kół. Teraz kierowcy będą musieli uważać, dodając gazu, by nie stracić przyczepności. Nie będzie też systemu pomagającego kierowcy utrzymać sprzęgło w odpowiednim położeniu, aby uzyskać jak najszybszy start.
"Jestem bardzo ciekawy, jak będzie wyglądać początek wyścigu w Australii. Wcześniej w najgorszym wypadku traciłeś jedną, dwie pozycje. Teraz to może być pięć, sześć miejsc, a nawet więcej" - nie ma wątpliwości Fernando Alonso, mistrz świata z 2005 i 2006 roku.
Kierowcy ruszą do wyścigu o Grand Prix Australii w Melbourne w najbliższą niedzielę. Już na pierwszym zakręcie może dojść do karambolu, gdy kierowcy z 310 km/h będą hamować do 145 km/h.
"Wcześniej mogliśmy liczyć na kontrolę trakcji, która utrzymywała bolid na torze. Dlatego teraz ekstremalnie ważne będzie trzymanie się idealnej linii przejazdu" - przyznaje Robert Kubica.
_ Fakt _