"Wyścig do chmur" rusza już jutro!
Już jutro rusza jeden z najstarszych, najbardziej znanych i najbardziej prestiżowych wyścigów na świecie - Pikes Peak International Hill Climb. Impreza jest również znana pod wiele mówiącą nazwą „wyścig do chmur”.
Linia startu do zawodów rozgrywanych od 1916 znajduje się na wysokości 2862 m n.p.m. Na kierowców czeka niemal 20 km oraz aż 156 zakrętów. Flagę z biało-czarną szachownicą zawodnicy ujrzą na wysokości 4300 m n.p.m.
Tegoroczna impreza upłynie pod znakiem próby bicia czasu rekordowego przejazdu. Ponad 10 lat temu 1000-konne monstrum pokonało górską serpentynę w czasie 10:04:06. Zespół Suzuki z wystawi do walki swojego szefa - Nobuhiro Tajima. Zawodnik ukrywający się pod wiele mówiącym pseudonimem "Monster" zasiądzie za sterami Suzuki Sport XL7 Hill Climb Special.
Główna gwiazda tegorocznego wyścigu będzie napędzana przez sześciocylindrowy silnik o pojemności 3,6 litra. Dwie potężne turbosprężarki, intercoolery oraz wiele zaawansowanych modyfikacji mechanicznych jednostki napędowej sprawiły, że przy 8500 obr./min rozwija moc... 1007 KM! Momentu obrotowego nie powstydziłaby się średniej klasy ciężarówka – przy 6250 obr./min stopa kierowcy zarządza siłą 1020 Nm!
Nietrudno sobie wyobrazić, cóż demon umieszczony za plecami kierowcy wyczynia z Suzuki ważącym z kierowcą i paliwem zaledwie 1190 kilogramów... Warto dodać, że to wynik notowany na poziomie morza. Na szczycie Pikes Peak silnik jest słabszy o kilkanaście procent.
Napęd jest rozdzielany na wszystkie koła przez dopracowany układ przeniesienia. Sercem systemu jest 6-stopniowa, sekwencyjna skrzynia, trójtarczowe sprzęgło Exedy oraz mechanicznie regulowany centralny dyferencjał. W przednim i tylnym moście znalazły się „dyfry” z hydrauliczną regulacją.
Koła są dociskane do drogi przez podwójne wahacze oraz zawieszenie z pełną regulacją. Na felgach z metali lekkich produkcji Rays pojawiły się opony Falken S/TZ04 w rozmiarze 285/60R18. Potwór o długości 5,3 metra jest spowalniany przez ośmiotłoczkowe zaciski oraz wentylowane tarcze o średnicy 378 mm.
Ostra jazda po zakrętach wymaga odpowiedniego docisku aerodynamicznego. Potężny dyfuzor pod przednim zderzakiem oraz tylne skrzydło o wymiarach drzwi od szafy gdańskiej dociskają karoserię do szutrowej trasy z siłą o 35% większą, niż miało to miejsce w przypadku zeszłorocznego bolidu ze stajni Suzuki.
Czy 1007 KM zdoła się uporać ze 156 zakrętami w czasie krótszym niż 10:04:06? Dział sportu japońskiego koncernu dołożył starań, wynalazek z karbonową karoserią rozpostartą na stalowej ramie przestrzennej. Pozostaje trzymać kciuki za Nobuhiro "Monster" Tajimę.
Łukasz Szewczyk