Trwa ładowanie...
12-09-2012 07:36

Wypadki polskich autokarów za granicą

Wypadki polskich autokarów za granicąŹródło: PAP/EPA/Patrick Seeger
d2gxmve
d2gxmve

W wypadku wiozącego Polaków autokaru we Francji zginęły dwie osoby, a 32 trafiły do szpitali. Na razie przyczyny zdarzenia pozostają nieznane, a ich ustalenie z pewnością potrwa jeszcze kilka lub kilkanaście tygodni. Takie tragedie zdarzają się każdego roku. Jakie są ich przyczyny? Nie zawsze jest to tylko nieszczęśliwy zbieg okoliczności.

Wśród najczęściej odnotowywanych przez „drogówkę” przyczyn wypadków w Polsce, raport Komendy Głównej Policji wymienia niedostosowanie prędkości jazdy do warunków na drodze, nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu oraz nieprawidłowe zachowanie kierującego względem pieszego. Czy takie same są przyczyny katastrof polskich autobusów poza granicami naszego kraju? Okazuje się, że nie. Za niektóre z nich winę ponoszą inni kierowcy. Tak było 26 września 2010 roku na autostradzie A10 pod Berlinem. Wypadkowi uległ autobus, którym jechało 49 pasażerów - pracowników Nadleśnictwa Złocieniec i ich rodzin, którzy wracali z wycieczki do Hiszpanii. Pojazd uderzył w wiadukt, w wyniku czego 14 pasażerów poniosło śmierć, a 28 zostało rannych.

(fot. PAP/EPA/Robert Schlesinger)
Źródło: (fot. PAP/EPA/Robert Schlesinger)

Sprawczynią wypadku była Niemka, która w tym samym czasie podróżowała autostradą samochodem osobowym. Jak ustalono, kobieta zignorowała złe warunki pogodowe, jechała zbyt szybko i wpadła w poślizg. Mercedes, któremu zarzuciło tył, wpadł pod polski autokar, a ten wjechał wprost w filar. W czerwcu 2012 r. Niemka została skazana przez poczdamski sąd na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu.

d2gxmve

Wina za wypadek, który w 2007 roku miał miejsce we francuskim Vizille, spoczywa jednak na Polakach. Tragiczne zdarzenie miało miejsce 22 lipca nieopodal Grenoble. W autokarze podróżowało 50 pielgrzymów wracających z La Salette. Autokar na ostrym zakręcie opuścił drogę, wpadł w 15-metrową przepaść i zapalił się. Zginęło 26 osób, a 24 zostały ranne. Powodem zdarzenia okazało się wybranie nieodpowiedniej trasy. Autobus jechał tzw. drogą Napoleona, której ośmiokilometrowy odcinek - ze względu na duże nachylenie - mogą pokonywać tylko odpowiednio wyposażone pojazdy o większym tonażu na podstawie odpowiedniego zezwolenia. Polacy go nie posiadali. Autobus nie wyhamował przed ostatnim zakrętem drogi.

(fot. PAP/EPA/Lisa Marcelja)
Źródło: (fot. PAP/EPA/Lisa Marcelja)

Początkowo winą za zdarzenie obarczano samego kierowcę lub autokar. Pojawiły się głosy, że nie posiadał on dodatkowych hamulców, które umożliwiłyby zatrzymanie się na drodze o dużym spadku. Trop ten był jednak fałszywy. Niektórzy winą za zdarzenie obarczyli 22-letniego kierowcę. Mężczyzna prawo jazdy umożliwiające prowadzenie autobusów uzyskał zaledwie dziesięć miesięcy przed zdarzeniem. Niewykluczone jednak, że za tragedię odpowiadała awaria systemu hamulcowego. Niektórzy spośród świadków, którzy widzieli autobus na drodze prowadzącej ku feralnemu zakrętowi, zeznali, że spod podwozia wydobywały się iskry. W 2009 r. francuscy eksperci, którzy badali wrak na zlecenie sądu, wydali komunikat stwierdzający, że ze względu na ogromne zniszczenia powstałe w wyniku wypadku nie da się określić, czy dodatkowy hamulec hydrauliczny autokaru był sprawny. Nigdy więc nie
dowiemy się, czy za śmierć 26 pielgrzymów odpowiadały niewystarczające umiejętności kierowcy, czy też usterka autokaru.

(fot. PAP/EPA/Laszlo Czika)
Źródło: (fot. PAP/EPA/Laszlo Czika)

Zbyt wysoka prędkość na pozornie bezpiecznym odcinku drogi była prawdopodobną przyczyną wypadku na Węgrzech 1 lipca 2002 r. Zginęło 19 pielgrzymów podążających do sanktuarium w Medjugorie; 32 zostało rannych. Zdarzenie miało miejsce na trasie M-7 w pobliżu miejscowości Nagykanizsa, nieopodal jeziora Balaton. Autokar z dużą prędkością zbliżył się do ronda. Kierowca nie był w stanie opanować sytuacji. Pojazd wjechał na wysoki krawężnik i przewrócił się do rowu. Początkowo sądzono, że winę za wypadek ponosi kierowca, który „przegapił” rondo lub po prostu przysnął. Świadczyć o tym miał fakt, że przed rondem nie pozostały ślady hamowania. Zeznanie jednej z pasażerek przekonuje jednak, że przyczyną tragedii była usterka. Kilkuletni pojazd prowadzili dwaj doświadczeni kierowcy.

d2gxmve

Nie ulega wątpliwości, że to kierowca był winny wypadku, który 12 lipca 2008 r. miał miejsce w miejscowości Subotica w Serbii. Autokarem podróżowało 66 polskich turystów, w większości byli to pracownicy kopalni „Ziemowit” w Lędzinach. Do wypadku doszło w godzinach rannych na prostym odcinku drogi. Jak stwierdzono w czasie procesu, kierowca pojazdu został poproszony przez swojego zmiennika o wyłączenie świateł bezpieczeństwa znajdujących się wewnątrz autokaru. Obrócił się i stracił panowanie nad kierownicą. W wyniku jednego bezmyślnego ruchu zginęło 6 osób, w tym dwoje dzieci, a 58 osób zostało rannych.

(fot. PAP/EPA/STR)
Źródło: (fot. PAP/EPA/STR)

Wypadki polskich autokarów za granicą przekonują, że za znaczną część tragicznych zdarzeń z udziałem naszych rodaków odpowiada zły stan techniczny pojazdów, złe przygotowanie osób je prowadzących oraz ich zmęczenie. Raport Najwyższej Izby Kontroli z 2010 r. mówi, że blisko 10 proc. spośród skontrolowanych kierowców autobusów posługiwało się prawem jazdy bez wpisanego poświadczenia odbycia kwalifikacji wstępnej, a okresowego szkolenia nie odbyło 5 proc. z nich.

tb/sj/tb

d2gxmve
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2gxmve
Więcej tematów