Wypadek z udziałem auta Antoniego Macierewicza. Akt oskarżenia w grudniu trafi do sądu
Prokuratura zakończyła już śledztwo w sprawie wypadku z udziałem auta, którym podróżował Antoni Macierewicz. Wkrótce akt oskarżenia w tej sprawie ma trafić do sądu.
O zakończeniu śledztwa informuje rmf24.pl. Ppłk Rafał Fiertek z prokuratury w Poznaniu wyjaśnił reporterowi stacji, że od zeszłego tygodnia z aktami zapoznaje się podejrzany. Prowadzący sprawę ma w ciągu dwóch tygodni wysłać do sądu akt oskarżenia.
Zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał żandarm kierujący jednym z pojazdów w ministerialnej kolumnie. Mężczyzna nie przyznał się do winy.
W wypadku, do którego doszło 25 stycznia w Lubiczu Dolnym k. Torunia, uczestniczyło 8 pojazdów, w tym dwa samochody z kolumny żandarmerii wojskowej chroniącej ministra obrony. Trzy osoby zostały ranne, jedną z poszkodowanych była osoba z ministerialnej kolumny.
Zobacz także: Antoni Macierewicz nie do usunięcia. Oto 7 powodów
Minister zapewniał po wypadku, że na pewno nie został on spowodowany przez kierowcę jego auta. Ten samochód - tłumaczył - został z tyłu uderzony przez jeden z innych samochodów. W podobnym tonie komunikat wydał resort. "Nie jest prawdą, że samochód, którym jechał minister, spowodował wypadek pod Toruniem. Przeciwnie, był on w tym wypadku poszkodowany przez inne samochody" - podkreślono w nim.
Antoni Macierewicz wracał z Torunia, gdzie brał udział w sympozjum w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej o. Tadeusza Rydzyka.
Szef MON nie dodał, że karambol spowodował kierowca auta z jego ochroną, który jechał za szybko i niezgodnie z techniką jazdy w kolumnie - wynika z rozmów Wirtualnej Polski z funkcjonariuszami BOR. - Grzmotnięcie było niezłe. Cud, że się Antoni nie połamał - mówił Grzegorzowi Łakomskiemu, dziennikarzowi WP jeden z nich.