Wykroczenia drogowe przez złe prawo?
Przedmiotowe traktowanie obywateli przez władzę wywołuje bunt i brak poszanowania prawa. Tam, gdzie relacja władza-obywatel jest podmiotowa, istnieje naturalna skłonność do przestrzegania przepisów, np. ruchu drogowego - uważa psycholog transportu Andrzej Markowski.
Zdaniem eksperta przedmiotowe traktowanie obywateli przez władze - nierówność wobec prawa i jego opresyjny charakter - powoduje, że ludzie nie czują się związani z własnym państwem i stosowanymi uregulowaniami prawnymi. Markowski jako przykłady takich krajów wymienia m.in. Polskę i Rosję. W opozycji stawia np. kraje skandynawskie, Anglię i Niemcy.
- Pani Johanson wykręci numer 112 i doniesienie na pana Hansena, że jedzie powyżej dozwolonej prędkości, ponieważ czuje się zobowiązana do tego, bo norma ma zapewnić bezpieczeństwo. Jeżeli taka sama sytuacja będzie miała miejsce w Rosji, to pan Iwanowicz nie doniesie na pana Saszę, bo czuje się bardziej związany z nim niż z państwem, które jest opresyjne - tłumaczył w rozmowie z PAP Markowski.
W Polsce policja zatrzymuje coraz więcej kierowców pod wpływem narkotyków. W tym roku funkcjonariusze przeprowadzili prawie 4 tys. badań na zawartość narkotyków i zatrzymali ponad 520 kierowców, którzy sięgnęli po środki odurzające inne niż alkohol. W całym 2000 r. było to 19 osób. Dla porównania - od początku bieżącego roku policja przeprowadziła ponad 7,5 mln kontroli trzeźwości; w ich wyniku zatrzymano kilkadziesiąt tys. kierowców, którzy prowadzili po wypiciu alkoholu.
Zdaniem Markowskiego, rosnąca liczba kierowców prowadzących samochód po zażyciu narkotyków spowodowana jest m.in. przekonaniem obywateli o nierówności wobec prawa oraz przyzwoleniem publicznym na stosowanie tzw. miękkich narkotyków.
- Jeżeli słyszymy, że marihuana nie jest niczym złym i możemy przymknąć oko na jej stosowanie, bo celebryci, którzy ją palą, są usprawiedliwiani, to dlaczego ja, Jan Kowalski, nie mogę wziąć narkotyków? Jeżeli panu aktorowi czy innemu panu politykowi wolno palić marihuanę i można ich usprawiedliwić, to dlaczego mnie nie można usprawiedliwić? Narkotyki stają się czymś, co akceptujemy w naszym własnym zachowaniu, bo jest akceptowane u innych - wyjaśnił Markowski.
Pytany przez PAP, jak walczyć z kierowcami jeżdżącymi pod wpływem narkotyków, powiedział, że nie wolno bagatelizować i akceptować narkotyków.
- To, co się dzieje w tej chwili, jest rzeczą straszną i tragiczną. Niektórzy polscy politycy mówią, że pewne narkotyki można zalegalizować, że jest to dobra rzecz. Mówią, że są narkotyki twarde i tych nie można legalizować, ale są i miękkie. To pokazuje ich hipokryzję, bo wiedzą, że nie ma miękkich narkotyków, takie nie istnieją. Wystarczy, że ktoś wypali jednego jointa i nie da sobie rady z prostym zadaniem, które wcześniej wykonywał dobrze - powiedział Markowski.
Dodał, że akceptacja dla narkotyków w życiu publicznym wynika z doświadczeń pokolenia hipisów, których reprezentanci sprawują teraz władzę na całym świecie.
- W tej chwili rządzi nie tylko w Polsce, ale wszędzie na świecie moje pokolenie, pokolenie hipisów, dzieci kwiatów. Są to 60-latkowie, którzy trzęsą światem. My musimy usprawiedliwić nasze fatalne zachowania z lat 50. i 60. i eksperymenty z narkotykami, że nie byliśmy durniami, bo zażywanie narkotyków to nie była tylko sprawa mody, ale czegoś, co jest do zaakceptowania w życiu - zaznaczył Markowski.
Badanie kierowców pod kątem obecności w organizmie środków działających podobnie do alkoholu nie jest obligatoryjne. Decyzję o przeprowadzeniu badania podejmuje funkcjonariusz przeprowadzający kontrolę drogową na podstawie oceny zachowania kierowcy. Jeżeli nabierze podejrzeń, to kierowca jest poddawany testom psychofizycznym, polegającym m.in. na sprawdzeniu reakcji źrenic, próbie "palec-nos" lub "palec-palec". Kierowcy mogą także być poddani badaniu śliny.
tb/