Wyjątkowy sportowiec - bawarskie Evo
Wśród samochodów są takie, z którymi mamy spory problem, gdy w grę wchodzi ich dokładny opis. To auta predysponowane do szybkiej jazdy, inaczej mówiąc - sportowe. W ich przypadku nie wystarczy suchy opis i liczby. By dokładnie pokazać charakter i możliwości, trzeba poczuć ich siłę, moc i zachowanie się na drodze czy torze.
Wtedy wzbogaceni o takie doświadczenia (zapewnić można każdego, że niemałe) jesteśmy w stanie w sposób rzetelny podjąć się opisu czy oceny takiego auta, a do wykresów mocy i momentu dołączyć informację, jak podskakiwało nam ciśnienie i jak szybko biło serce podczas tej próby. To w sumie mogłoby być nawet ciekawe zestawienie.
BMW w swojej wieloletniej historii może pochwalić się sporą liczbą wyjątkowych aut, które wywołują szybsze bicie serca. Do nich zaliczymy z pewnością E30 M3 Sport Evolution. To nadzwyczajny samochód, który został wyprodukowany jedynie w liczbie 600 egzemplarzy (od stycznia do marca 1990 roku). Już ten fakt czyni z tego auta obiekt godny pożądania dla kogoś, kto ceni sobie unikatowość. Ale jeszcze cenniejszy w tym aucie jest jego silnik, który do dziś uważany jest za jeden z najlepszych motorów wolnossących w całej historii sportu.
Jednostka, która znajduje się pod maską tego M3 Sport Evolution, to 2,5-litrowy agregat o oznaczeniu 25S14. Fabryczna moc wynosi 238 KM przy 7000 obr./min, co przy niezbyt dużej masie całkowitej samochodu pozwala na bardzo dynamiczną jazdę. Zaś konstrukcja auta czyni z niego prawdziwego sprintera. Ale zostańmy przy silniku, bo on tutaj jest postacią pierwszoplanową. Dokonano jedynie kilku zmian poprawiających pracę i osiągi.
Zdecydowano się pójść w stronę wyczynowego sportu i sięgnięto po elementy z katalogów A i N grupowych działu M Motorsport GmbH. Cały dół silnika wymieniono na A-grupowe odpowiedniki: kuty wał korbowy, kute korby Woessner, kute tłoki Mahle. Efektem tego jest zmniejszenie masy wyżej wymienionych podzespołów i jeszcze szybsze wkręcanie się motoru na obroty. Wciśnięcie pedału gazu powoduje, że wskazówka obrotomierza pnie się w górę w zawrotnym tempie, a odgłosy, jakie dochodzą do naszych uszu (to zasługa układu wydechowego Supersprint SS racing A Grupa), wywołują niemały dreszcz emocji. Tego nie da się opisać słowami, to najlepiej poczuć i usłyszeć. Oprócz dołu silnika pod maską znalazła się A-grupowa pompa oleju, A-grupowy łańcuch rozrządu, N-grupowa pompa wody i A-grupowy sterownik Motronic. Do tego w układzie przeniesienia napędu mamy N-grupowe sprzęgło Sachs heavy duty. Specyfikacja godna pozazdroszczenia.
Jako ciekawostkę w tym momencie można przytoczyć kilka liczb. Nowe BMW E30 M3 Sport Evo kosztowało, w chwili produkcji, 89 tys. DM. Natomiast A-grupowy kit przygotowany przez dział sportu bawarskiego producenta przeznaczony do E30 M3 - 250 tys. DM. To właśnie z tego zestawu pochodzą elementy w prezentowanym BMW.
Modyfikacje objęły również nadwozie i wnętrze. Być może nie są tak spektakularne, jak przeprowadzone pod maską, ale jeszcze mocniej przybliżają to auto do protoplasty, który ścigał się na trasach rajdowych i torach wyścigowych. Kierownica Raid KBV 70014 w chwili zakupu posiadała naklejkę homologacyjną FIA. Pojawiło się też kilka wskaźników monitorujących pracę silnika, a wśród nich rarytas, pokazujący otwarcie przepustnicy, który stosowany był kiedyś w autach sportowych.
Na zewnątrz 17-calowe koła stalowo-magnezowe Mattig i dodatkowe oświetlenie Hella Rally 1000 (ono również znajdowało zastosowanie w sporcie). Reszta to już fabryczny kształt nadwozia, który - nie ma co - jest wyjątkowy i nadający autu odpowiedni charakter. Ciekawostką tej wersji (i cechą odróżniającą od innych E30 M3) Sport Evo są spojlery umieszczone z przodu i z tyłu samochodu. Tylny na klapie bagażnika jest regulowany, a stopnie regulacji mają bardzo oryginalne oznaczenia. Nazwy Monza czy Nürburgring sugerowały, jaki docisk aerodynamiczny można uzyskać ustawiając spojler akurat w takiej pozycji.
BMW E30 M3 Sport Evo to samochód marzenie. Jego wygląd, silnik i to, co pokazuje na drodze, tworzą całość, którą trudno opisać słowami. Zwłaszcza tę ostatnią kwestię, czyli zachowanie w czasie jazdy. Tu potrzebne są namacalne dowody, przeciążenia odczuwane na własnym ciele przy wtórze symfonii wydobywającej się z układu wydechowego na wysokich obrotach. Wtedy czujemy dziką naturę tego auta. Wówczas również w pełni docenimy to, co zostało zrobione przez właściciela i jakie są tego efekty.
Robert Miłek