Wycinają błotniki, żeby ukraść reflektory
Złodzieje zmieniają swoje cele i metody. Jeszcze kilkanaście lat temu kradli całe samochody i rozkręcali je na części, dziś coraz częściej zdarza się, że polują na konkretne elementy. Od około roku daje się zauważyć zwiększoną liczbę kradzieży katalizatorów. Teraz pojawiła się nowa moda. Złodzieje wyjmują z samochodów reflektory.
Narażone na taki proceder są przede wszystkim drogie modele. Złodzieje, którzy pozbawiają je tych drogich części zamiennych, mają dokładnie opracowany sposób działania. W niektórych modelach, np. samochodach marki Porsche, reflektory można łatwo wyciągnąć z użyciem prostych narzędzi lub nawet bez nich. W innych przestępcy nie wahają się zniszczyć samochodu, by dobrać się do poszukiwanych na rynku wtórnym i cennych podzespołów. Tak jest na przykład w przypadku BMW X5 i X6. Metoda złodziei polega tu na wycięciu części plastikowych błotników. Potem, mając odsłonięty tył reflektorów, wystarczy już tylko odkręcić cztery śrubki i gotowe. Cena jednej używanej lampy przekracza 1000 zł. Znacznie więcej traci właściciel. Jeśli naprawę zleci ASO, rachunek będzie opiewał na kilkanaście tysięcy zł.
Złodzieje działają szybko i są dobrze zorganizowani. Policja ma więc niewielkie szanse na złapanie ich na gorącym uczynku. Wówczas pozostają praktycznie bezkarni. Nigdzie nie odnotowuje się numerów fabrycznych reflektorów, a to oznacza, że łatwo można je sprzedać, nie narażając się na nieprzyjemności.
Metoda na takich złodziei jest tylko jedna - drogich samochodów nie należy parkować w przypadkowych miejscach. Tylko parking strzeżony może dać nam bliskie pewności przekonanie o bezpieczeństwie naszych czterech kółek. Poza tym, nawet jeśli dojdzie tam do kradzieży, właściciel samochodu odzyska pieniądze od ubezpieczyciela właściciela parkingu. Dodatkowo, warto oznakować reflektory, nanosząc na nie numery lub mikrocząsteczki, które - w razie, gdyby doszło do kradzieży - pomogą one zidentyfikować kradziony przedmiot, np.: na aukcji internetowej.
tb/mw/tb, moto.wp.pl