Wspólna Unia, wspólne mandaty
Las fotoradarów w niczym nie pomógł, nie pomogły również światła włączone przez cały rok. Na polskich drogach z roku na rok jest coraz więcej wypadków. Tymczasem na nieudolność polskiego systemu lekarstwo znalazło się w Brukseli. Komisja Europejska wpadła na pomysł zrównanie stawek mandatów w całej Unii.
Już wkrótce wszystkich kierowców Starego Kontynentu czeka wielka rewolucja. Zarówno w Niemczech, Włoszech, na Malcie czy w Polsce będziemy mogli zapomnieć o punktach i mandatach przyznawanych na starych zasadach. Najbardziej zmiany odczują kierowcy nowych krajów członkowskich, w tym Polacy. Stawki mandatów bowiem wzrosną do średniego poziomu w Unii.
I tak za przekroczenie prędkości przyjdzie płacić krnąbrnemu kierowcy nie kilkaset złotych ale kilkaset euro. Podobnie będzie z innymi wykroczeniami. Na początek mają wejść w życie mandaty karzące za najbardziej niebezpieczne wykroczenia - dotyczące przekroczenia prędkości, przejeżdżania na czerwonym świetle, jazdy pod wpływem alkoholu oraz jazdy bez pasów i fotelika dla dzieci.
- Pomysł wydaje się czytelny i racjonalny - mówi mł. insp. Marek Konkolewski z Komendy Głównej Policji. - Jednak nasz obecny taryfikator jest współmierny do kieszeni przeciętnego Polaka. Zrównanie mandatów z tymi, które są chociażby w Niemczech wydaje się niezbyt racjonalne.
Polscy i europejscy piraci mogą jednak odetchnąć z ulgą. Zanim przepisy wejdą w życie minąć może sporo czasu. Aby wszystko działało sprawnie i bez zakłóceń, a ściągalność mandatów była rzeczywistością a nie fikcją, musi powstać olbrzymi system komputerowy z bazą danych mieszczącą każdego kierowcę UE.
Istnieje jeszcze jedna przeszkoda, która wydaje się trudniejsza do pokonania. To biurokracja europejska. Pomysł KE musi zostać zatwierdzony przez Parlament Europejski i Radę Unii Europejskiej.
Jakub Wielicki