Wpadka "najpięknieszego bolidu świata"
Kiedy idzie się przez hall BMW Welt, można dostać zawrotu głowy. Nowiutkie modele szczelnie wypełniają pomieszczenie wielkości stadionu piłkarskiego. Wokół nich krążą turyści, onieśmieleni przepychem lśniących karoserii, potężnych kół i kuszących kształtów. Gdyby sprzedać wszystkie wystawione modele na wolnym rynku, można zarobić kilkanaście milionów euro. Dla szefów BMW Sauber takie pieniądze to zaledwie ułamek rocznego budżetu.
Ile kosztuje stworzenie samochodu marzeń? Ciężko to oszacować nawet ludziom związanym z koncernem. Nad częściami do bolidów pracuje wiele zespołów inżynierów. – W tym sezonie zatrudniamy prawie 500 ludzi. To o ponad połowę więcej niż dwa lata temu. Mimo to koszty są porównywalne. Wszystko dlatego, że w naszym zespole najważniejsza jest efektywność – przekonuje szef zespołu BMW Mario Theissen.
Władze koncernu zadbały, by prezentacja nowego modelu olśniła wszystkich. I dopięły swego. Duża w tym zasługa inżynierów – F1.08 z nowatorskim, trzyczęściowym skrzydłem przednim prezentuje się niezwykle okazale. – To najpiękniejsze auto, jakie w życiu widziałem – przyznawał wyraźnie oszołomiony Nick Heidfeld.
Właśnie niemiecki kierowca był pierwszym, który zasiadł za kierownicą F1.08. Tuż po prezentacji nowy bolid został przeniesiony na pierwsze piętro, gdzie znajduje się... tor wyścigowy. A właściwie jego miniatura. Wystarczająco jednak duża, by przy błyskach fleszy i ogłuszającym ryku silnika Heidfeld mógł przejechać kilka kółek. Efektowny pokaz zakończył się... wpadką – po jednym z okrążeń od bolidu odpadł kołpak, który służy poprawieniu aerodynamiki. To pokazuje, że nawet przy ogromnych inwestycjach nie da się uniknąć błędów.