Woda na Śląsku wciąż się podnosi - trwa ewakuacja
Ewakuacja części centrum oraz kilku dzielnic w północnej i wschodniej części miasta rozpoczęła się w poniedziałek późnym wieczorem w Raciborzu w woj. śląskim. Ewakuację kilkudziesięciu osób z części dzielnicy Makoszowy zarządzono również w Zabrzu. Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego podaje, że sytuacja na wszystkich rzekach Śląska pogarsza się, a poziom wody ciągle wzrasta.
O gromadzenie się od godz. 23.00 w wyznaczonych punktach władze miasta zaapelowały do mieszkańców fragmentu centrum i północnych oraz wschodnich części Raciborza - dzielnic Płonia, Ostróg i Markowice.
Ewakuowani mieli zabrać ze sobą: dokumenty, środki higieny, koc lub śpiwór i ew. potrzebne lekarstwa. Do ich transportu przeznaczono autobusy komunikacji miejskiej. Wszystkie ewakuowane osoby trafiły do miejskich placówek oświatowych, m.in. Zespołu Szkolno-Przedszkolnego przy ul. Jordana, szkoły podstawowej nr 15 i gimnazjum nr 5.
Według dyżurnego Miejskiego Centrum Reagowania, łącznie dzielnice wskazane do ewakuacji zamieszkuje 10-12 tys. osób, jednak ewakuacja dotyczy znacznie mniejszej liczby mieszkańców - zamieszkałych na terenach położonych najniżej.
Wieczorem miasto przygotowało też - na wypadek zalania - bezpiecznie wysoko położone parkingi dla samochodów osobowych (m.in. na szkolnych boiskach), a także punkty ewakuacji zwierząt hodowlanych oraz parkingi dla maszyn rolniczych.
O ewakuacji zdecydował w poniedziałek wieczorem prezydent miasta, wobec informacji o podnoszeniu się wód Odry. O godz. 20.00 w Raciborzu-Miedoni poziom tej rzeki wynosił 813 cm (o 213 przekraczając stan alarmowy), o godz. 22.00 sięgnął już 833 cm. W 1997 r. woda dotarła tam do prawie 10,5 m.
Jak podawało po południu starostwo powiatowe w Raciborzu, organa kryzysowe prognozowały zwiększenie się przepływu wody w Odrze do ok. 1900-2000 metrów sześc. na sekundę, a poziomu wody w Miedoni - do ok. 920 cm. Taki poziom wody powinien zmieścić się w obrębie wałów w gminie Racibórz, natomiast może zagrozić miejscowościom poniżej Raciborza.
Szef Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Raciborzu Krzysztof Szydłowski poinformował, że w związku z falą na Odrze rozpoczęto przygotowania do ewakuacji miejscowości Lasaki w gminie Rudnik. Gmina poinformowała już mieszkańców; wcześniej ewakuowano zwierzęta.
Rozpoczęto też przygotowania do ewentualnej ewakuacji części mieszkańców wsi poniżej Raciborza: Łęgu, Turzy, Zawady Książęcej oraz Ciechowic. Nieprzejezdne były drogi lokalne: Bojanów-Borucin, Lasaki-Łubowice, Ciechowice-Budziska oraz wojewódzka: Rudy-Ruda Kozielska i droga na prom w Grzegorzowicach.
Ok. godz. 20.00 w Raciborzu zamknięto most nad tzw. kanałem Ulgi, którym droga nr 919 z centrum miasta wiedzie do Markowic i dalej w stronę miejscowości Rudy - w kierunku Gliwic. Wieczorem rozpoczęto zabezpieczanie mostu - poprzez obudowanie jego konstrukcji workami.
W Skoczowie rozpoczęła się ewakuacja tamtejszego Zakładu Przetwórstwa Rybnego.
W Czechowicach-Dziedzicach, Kaniowie i Dankowicach w powiecie bielskim trwają ewakuacje ludzi, mienia i żywego inwentarza. Według relacji strażaków miejscami woda dosięga dachów domów i ewakuacja jest możliwa już tylko łódką. Oprócz opadów deszczu tym terenom zagraża rzeka Iłownica, która wystąpiła z brzegów. Na dodatkowe niebezpieczeństwo narażone są także tereny wokół Zbiornika Goczałkowickiego, z którego spuszczano wodę w tempie, jak podają strażacy, 200 kubików na sekundę.
W Bielsku-Białej bez prądu i wody jest 400 mieszkańców dużego osiedla. Woda, która zalała piwnice jest na tyle niebezpieczna, że zdecydowano o odcięciu dopływu prądu. W Gierałtowicach nie ustaje akcja wzmacniania wałów powodziowych na Kłodnicy. Trwa także ewakuacja najbardziej zagrożonych rodzin. Ewakuowano już 59 osób, ostatnie cztery tuż przed północą. Wszystkim ewakuowanym zapewniono nocleg.
Z kolei w Zabrzu podjęto decyzję o o zaprzestaniu akcji podnoszenia i umocnienia wałów przeciwpowodziowych. Jej powodem był brak technicznych możliwości kontynuacji działań. Stan wałów nie pozwala na użycie ciężkiego sprzętu i stwarza realne zagrożenie dla ludzi przebywających na nich. Obecnie działania sprowadzają się do ciągłego monitorowania stanu umocnień przeciwpowodziowych. Z zagrożonych terenów ewakuowano większość ludzi, głównie dzieci, kobiety i osoby starsze.
Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego podaje, że sytuacja na wszystkich rzekach Śląska pogarsza się, a poziom wody ciągle wzrasta.
Ze skutkami podtopień walczą strażacy, żołnierze i setki ochotników. Zdezorganizowany jest ruch na drogach i kolei.
Ewakuowano prawie 500 osób
Z wieczornych informacji służb kryzysowych wojewody śląskiego wynika, że w całym regionie ewakuowano ok. 460 osób - najwięcej, ok. 360 w powiecie bielskim, 46 w powiecie cieszyńskim, 48 w powiecie gliwickim oraz po kilka w powiatach katowickim, bytomskim i pszczyńskim. Wielu mieszkańców czekało w podtopionych domach na rozwój sytuacji.
Podczas akcji przeciwpowodziowej w Mysłowicach 57-letni strażak-ochotnik zmarł na zawał serca. Rano wezbrane wody rzeki Koszarawa w Przyborowie na Żywiecczyźnie porwały mężczyznę, którego dziecko w pewnym momencie wpadło do wody. Ojciec zdołał wypchnąć je na brzeg, sam jednak nie zdołał wyjść z wody; uważany jest za zaginionego.
Według rzecznika śląskiej straży pożarnej Jarosława Wojtasika, najtrudniejsza sytuacja utrzymywała się w południowej i zachodniej części regionu - w dorzeczu Wisły oraz wokół stale podnoszącej się Odry. W Skoczowie Wisła po południu płynęła na szerokości ok. 100 metrów, również wokół wałów.
Zalane zostały m.in. dojazdy do części mostów na rzece, w wielu miejscach nie sposób było prowadzić prac na wałach, bo woda przeszła ponad nimi. Jak zaznaczył Wojtasik, wieczorem sytuacja w części miejsc zaczęła się stabilizować - np. w Czechowicach-Dziedzicach woda opadła o 10 cm, nieco łagodząc napór na maksymalnie nasiąknięte wały.
Według danych przekazanych przez służby kryzysowe wojewody śląskiego, w dorzeczu Odry zaczęto przygotowania na nadejście w nocy z Czech fali powodziowej na Odrze. W Raciborzu wieczorem rozpoczęło się posiedzenie sztabu kryzysowego mającego zorganizować prace prewencyjne w mieście i okolicach oraz ewakuację części ludności.
Według informacji czeskich służb hydrologicznych, fala kulminacyjna na Odrze dotrze na polską stronę prawdopodobnie późnym wieczorem i w nocy. Na wodowskazie w Raciborzu - Miedoni spodziewany jest poziom wody sięgający nawet 9 metrów. W poniedziałek rano było tam 6,7 metra, o godz. 20.00 - 8,1. W 1997 r. woda sięgnęła tam prawie 10,5 m.
Wcześniej ewakuacje w większości zagrożonych miejsc dotyczyły pojedynczych domów lub gospodarstw. Jednak w okolicach Bielska-Białej 300 osób ewakuowano w Kaniówku Dankowskim w gminie Wilamowice, po tym jak rzeka Dankówka przelała się przez wał przeciwpowodziowy.
W poniedziałek wieczorem woda przelała się przez broniony od ponad doby wał rzeki Kłodnicy w peryferyjnej dzielnicy Zabrza - Makoszowach. Już wcześniej, po drugiej stronie rzeki ewakuowano blisko 50 osób z położonej tam wsi Przyszowice. W akcję umacniania i podwyższania wałów na Kłodnicy zaangażowani byli m.in. strażacy, żołnierze z Gliwic, pracownicy okolicznych kopalń dostarczających kamień kopalniany, a także sami mieszkańcy. Ok. godz. 23.00 władze miasta podały, że dalsze umacnianie wałów stało się bardzo utrudnione i odtąd będą one tylko monitorowane.
Mieszkańcy zostali poinformowani o zarządzeniu dotyczącym objęcia ich ewakuacją. Z większości rodzin z zagrożonego terenu do hotelu, hali sportowej i ośrodka sportowego, gdzie miasto przygotowało łącznie 70 miejsc, ewakuowano dzieci, kobiety i starsze osoby. Mężczyźni pozostali na miejscu, by zabezpieczyć domy.
W akcji bierze udział 1,5 tys. strażaków
Przy wszelkich pracach związanych z zalaniami i podtopieniami w każdej chwili pracuje co najmniej 1,5 tys. strażaków i 550 samochodów - kolejne siły przesuwano z północnej części regionu i reszty Polski. To m.in. 80 strażaków z kursu podoficerskiego w Bydgoszczy i osiem ciężkich zestawów pompowych. Wcześniej do akcji ruszyło 40 kadetów z Częstochowy.
Wojewoda śląski poprosił też Ministerstwo Obrony Narodowej o udział wojska w akcji przeciwpowodziowej. Po udzieleniu zgody do pracy przystąpili żołnierze z jednostek w Gliwicach (Przyszowice) i Bielsku-Białej (Kaniów i Skoczów). W wielu miejscach strażakom pomagają też dziesiątki ochotników, a także m.in. pracownicy śląskich kopalń.
Nieprzejezdne drogi, zalane tory
Z powodu podtopień nieprzejezdne są niektóre drogi, głównie w południowej części województwa. Woda zalała m.in. drogę krajową nr 1 w Goczałkowicach i Czechowicach-Dziedzicach. W poniedziałek po południu całkowicie zalana została dwupasmowa droga nr 81, tzw. wiślanka, między Skoczowem a Pawłowicami; przejazd nią stał się niemożliwy.
Inne nieprzejezdne z powodu podtopień drogi to: S-1 w Lędzinach koło Tychów oraz DK-69 z Bielska-Białej w kierunku Żywca. Wieczorem przygotowywano się też do zamknięcia DK-94 w rejonie Pyskowic. Nieprzejezdnych było też wiele odcinków dróg wojewódzkich i lokalnych, m.in. zalana droga 933 na odcinku Pszczyna-Pawłowice.
Jak informował dyrektor katowickiego Zakładu Linii Kolejowych Karol Trzoński, od poniedziałkowego poranka po południu nieco poprawiła się sytuacja w ruchu kolejowym w regionie. Choć nadal zalane były tory między dwiema dzielnicami Katowic: Ligotą i Bronowem, funkcjonował objazd tego miejsca towarowym szlakiem przez Radoszowy.
Kłopoty były nadal m.in. w rejonie Czechowic-Dziedzic, gdzie woda podeszła pod tory. Przy wjeździe do tego węzła od strony Pszczyny ruch na podmytym nasypie odbywał się jednym torem. Z Czechowic-Dziedzic nie jeździły po południu pociągi do Oświęcimia. Zamknięty był też most kolejowy w Chałupkach - na linii wiodącej do Ostrawy.
W aglomeracji katowickiej nie działała częściowo komunikacja tramwajowa. Rozlewiska na torach zablokowały ruch m.in. między Sosnowcem a Będzinem. Opady deszczu i silny wiatr zrywający konary drzew były przyczyną wielu punktowych uszkodzeń sieci energetycznej. W najgorszym momencie, prądu nie miało w całym województwie ok. 8 tys. odbiorców.
Lokalne władze ogłosiły dotąd alarm powodziowy na terenie Gliwic, Tychów i Bielska Białej, powiatów bieruńsko-lędzińskiego, bielskiego, cieszyńskiego, pszczyńskiego, raciborskiego i wodzisławskiego oraz gminy Zebrzydowice.
Pogotowie przeciwpowodziowe obowiązuje na terenie: Bytomia, Jastrzębia Zdroju, Piekar Śląskich, Rudy Śląskiej, Rybnika, Zabrza i Żor, powiatów będzińskiego, gliwickiego, raciborskiego, tarnogórskiego, żywieckiego, a także gminy Rudziniec.
W co najmniej kilkudziesięciu różnych placówkach oświatowych w regionie, m.in. w powiatach bielskim i żywieckim - tam gdzie bezpieczne dotarcie do nich nie jest możliwe, lub np. nie ma prądu - odwołano normalne lekcje. W miejscach, gdzie będzie to potrzebne, placówki te mają organizować pomoc dla poszkodowanych lub zajęcia dla dzieci.
Wiele samorządów i organizacji lokalnych rozpoczęło już organizację pomocy dla poszkodowanych. Przekazanie jedzenia zadeklarował już m.in. Śląski Bank Żywności, z pomocą zgłaszają się też m.in. lokalni przedsiębiorcy. Służby wojewody śląskiego mają - w razie zapotrzebowania - koordynować przekazywanie tej żywności.