Włodzimierz Zientarski: "Zlikwidujmy te cholerne bramki"
Korki na autostradzie A1 dały się we znaki podczas ostatnich wakacji. W celu opłacenia przejazdu, trzeba było czekać nawet kilka godzin – w gorącym samochodzie, niejednokrotnie z małymi dziećmi. Taka sytuacja sprawiła, że w sierpniu zniesiono opłaty za korzystanie z tej trasy – od popołudnia w piątek, do końca niedzieli.
Według RMF FM, z taryfy ulgowej na autostradzie A1 zarządzanej przez GTC, tylko w pierwszy weekend skorzystało aż 195 tys. kierowców. Przyjmując, że dojazd i powrót to zwykle wydatek wynoszący 29,99 zł, tylko ten jeden darmowy weekend kosztował państwo (a więc i podatników) ponad 5,8 mln zł.
Jednocześnie podjęto dyskusję o nowym sposobie poboru opłat. W grę wchodził elektroniczny system lub winiety. Wiadomo już jednak, że rząd przychyla się bardziej w kierunku tego pierwszego rozwiązania. Kierowcy, aby wjechać na autostradę, będą musieli mieć niewielkie elektroniczne urządzenia spełniające rolę wirtualnych portmonetek. Czujniki na bramce wykryją pojazd i szlaban zostanie otwarty.
Włodzimierz Zientarski, znany dziennikarz motoryzacyjny, twierdzi jednak, że obecnie rząd chwyta się półśrodków, które tak naprawdę nie rozwiązują problemu opłat za autostrady. Wskazuje na ułomność systemu viaToll, z którego nie można korzystać wszędzie. Według niego, bramki powinny zostać zlikwidowane, a w ich miejsce powinien pojawić się nowoczesny system poboru należności za przejazd.
mp/moto.wp.pl